Orzechowski: „Myślenie, że polska kultura musi radzić sobie sama, bardzo szybko się ugruntowała”

Teatr Polskiego Radia i Teatr Telewizji Polskiej to wciąż największe sceny w kraju. A Festiwal „Dwa Teatry” to jedyne w swoim rodzaju forum prezentacji przed publicznością najnowszych tytułów. Podobnie jak w poprzednich latach, role festiwalowego centrum będzie pełnić sopockie Multikino, w którym będą odbywać się konkursowe projekcje radiowe i telewizyjne oraz dyskusje z twórcami spektakli. Oceniać je będą m.in. Kalina Zalewska, Waldemar Krzystek – reżyser i dwukrotny laureat Grand Prix „Dwóch Teatrów”, Olgierd Łukaszewicz, Adam Orzechowski i Wojciech Tomczyk. Festiwal odbędzie się w dniach 23-25 maja.

Gośćmi drugiej Rozmowy Kontrolowanej są Ewa Millies–Lacroix – dyrektor artystyczny części telewizyjnej festiwalu „Dwa Teatry” oraz Adam Orzechowski – reżyser, juror konkursu Teatru TVP. Wywiad przeprowadza Konrad Mielnik.

– Już nie tylko „Dwa Teatry”, to teraz już trochę więcej. Radiowy teatr ma już nową sekcję, bo poszerzył się o słuchowiska dla dzieci i młodzieży. Mam nadzieję, że telewizja temu dorówna. Takie teatry mają ogromną tradycję w TVP, ale od dziesięciu lat nie ma tego na antenie telewizji publicznej. Mam nadzieję, że to wróci. Tym bardziej, że jeśli widz się nie przyzwyczai wcześniej, to później tracimy widza dorosłego – mówi Ewa Millies-Lacroix.

– Dobrze czuję się w roli jurora, parę razy w ten sposób funkcjonowałem w innych teatrach. Mam to chyba opanowane. To jednak zawsze jest wyzwanie. Trzeba oceniać i wypowiadać się na temat ludzi ze środowiska, którzy często są bardzo utytułowani – tłumaczy Orzechowski.

– Nie ma żadnego spektaklu przygotowywanego przez TVP3 Gdańsk. Miejmy nadzieję, że to się zmieni – dodaje Millies-Lacroix.

Produkcja teatru telewizji bardzo zmalała.

– Powinniśmy to pielęgnować – mówi Millies-Lacroix. – Teatr telewizji powinien wrócić. Teatr telewizji można jednak wciąż obejrzeć. Mamy 3 sceny, które się od siebie trochę różnią, reprezentują one teatr telewizji. Jak to dzielić? Można patrzeć choćby na sposób realizacji.

Gdy festiwal „Dwa Teatry” się rodził, wszyscy zastanawiali się czy teatr telewizji i słuchowisko radiowe są komukolwiek potrzebne i czy będą budziły zainteresowanie.

– Pamiętam te dyskusje. Były one wynikiem tego, że przez chwilę w ogóle się zastanawialiśmy co dalej robić z polską kulturą. Myślenie, że kultura powinna sama sobie radzić, bardzo szybko się ugruntowało. Teatr telewizji miał złoty okres, ale w tej chwili wahadło zostało odchylone w drugą stronę i od tego odchodzimy. A to interesująca forma, zupełnie inna niż teatr na żywo – mówi Orzechowski.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj