Były wiceminister infrastruktury: „Program mieszkaniowy to zamiana państwa na dewelopera”

– Nawet w epoce PRL nie budowało się mieszkań w sposób scentralizowany. Nie ma sensu takiej struktury tworzyć. Nie powinniśmy też mówić o produkcie biznesowym. Ja bym się koncentrował na dobrych i sprawdzonych rozwiązaniach.

Czy ceny nieruchomości spadną po wprowadzeniu programu?

– To wszystko zależy od ilości zaangażowanych środków. Mam duże obawy, bo jeśli spojrzymy na przykłady innych krajów, to taki system, w którym bezpośrednio dokładało się publiczne środki, to kończy się sporym kryzysem – jak w Hiszpanii. Nie wierzę w działania mocno interwencyjne ze strony rządu, które nie wpłyną na zmiany cen.

– Czy państwo, także samorząd, działa na rzecz tego, by realizować politykę mieszkaniową? Moim zdaniem nie. Czym innym jest zaspokajanie potrzeb mieszkaniowych, a czym innym sprzedawać. De facto to zamiana działania państwa i samorządu na dewelopera, który z mniejszym zyskiem, zajmuje się sprzedażą mieszkań.

– Fundamentalnie w polityce państwa jest odchodzenie do własności. To jest ważne, ale to nie priorytet. Priorytetem jest wynajem, aby nie przywiązywać ludzi do lokalizacji, bo rynek pracy wymaga mobilności. To wszystko przestaje mieć sens w tym programie, jeśli mówimy o opcji dochodzenia do własności.

– Ceny nieruchomości zakupu nie stanieją poważnie dzięki temu programowi. Jeszcze raz powiem: najem – tak, tylko nie w scentralizowanej strukturze. Przede wszystkim to nie może być z opcją dochodzenia do własności.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj