Dlaczego Amerykanie boją się użyć słowa „terroryści islamscy”? Semka: Trump wykorzystuje zamach w kampanii

Nie ma dowodów na to, że atak w Orlando był częścią spisku – twierdzi Barack Obama. Donald Trump mówi jednak, że trzeba powiedzieć prawdę, jak radykalny islam wlewa się do Stanów Zjednoczonych. Spór o poprawność polityczną zdominował kampanię wyborczą w USA.

– To wahanie jest usprawiedliwione. Trudno zakwalifikować sprawcę ataku. Urodził się w Ameryce, uczęszczał do meczetu, ale śladów jego totalnej wrogości do USA nie podano. Nie patrząc na to, ciężko orzec czy jego homofobia była silniejsza czy motywy islamskie. Bardzo nie przekonuje mnie radykalne stanowisko Trumpa, które jest podyktowane kampanią wyborczą. Gdyby Ameryka miała stosunek do broni palnej taki jak inne społeczeństwa, niewątpliwie ten zaciekły homofob nie byłby w stanie dokonać tak koszmarnej masakry – mówi Marek Ponikowski.

– Donald Trump pół roku temu postawił tezę, że każde państwo ma prawo stymulować swoje priorytety w dziedzinie imigrantów. W wypadku Muzułmanów ryzyko, że dochodzi tam do irracjonalnych wypadków przemocy jest na tyle duże, że trzeba rezygnować z przyjmowania takich osób. Problem polega na tym, że to jest któryś podobny wypadek. Nagle ktoś okazuje się osobą zdolną do zabicia wielu osób. Mamy duży problem, bo cywilizacja łacińska jest bardzo niechętna zasadzie odpowiedzialności zbiorowej. W sytuacji kiedy ilość zagrożeń się zwiększa, większość społeczeństw wyciąga z tego wnioski, stąd niechęć do imigrantów. Ten przypadek jest charakterystyczny. Rodzice wyjechali z Afganistanu, syn urodził się w USA. Potrafił na tyle nasiąknąć ideologią islamską, że dokonał masakry – mówi Piotr Semka.

– Po każdym zamachu jest taka chęć tworzenia pewnych tez. Chcemy wytłumaczenia, ale politycy wykorzystują to do swoich celów. Jeżeli prezydent Słupska mówi, że takich radykałów jest w Polsce wielu to ja mówię „Litości!” – dodaje Jarosław Popek.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj