Jesteśmy już w Kątach Rybackich, choć podróż nie była najłatwiejsza

katy

Kolejny fragment Zalewu Wiślanego już za nami. Tym razem dopłynęliśmy do Kątów Rybackich. Po drodze było dość wesoło. Najpierw mierzyliśmy się z naprawdę sporymi falami. Kołysało mocno, na szczęście obyło się bez jakichkolwiek nieprzyjemnych konsekwencji. To po prostu była fajna przygoda.

 

fale

Podczas rejsu popisywali się przede wszystkim nasi sternicy: Andrzej Dubas i Arek Chomicki. Obaj musieli z prawdziwym kunsztem omijać tyczki w miejscach, gdzie rozłożone były sieci rybackie. A nazwa miasta zobowiązuje i było ich naprawdę dużo.

sieci

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj