Wniosek o wotum nieufności dla Antoniego Macierewicza składa Platforma Obywatelska.
– To taki rytuał, nic z tego dobrego zazwyczaj nie wychodzi. PiS też składał różne wnioski. Opozycja często dawała się sprowokować, Jarosław Kaczyński wychodził i krzyczał. Teraz sprawa jest o tyle szokująca, że tekst w GW dotyczy spółki, która istniała 14 lat i która dalej jest w KRS. Zaniedbano stwierdzenia jej upadłości. Ten człowiek, który jest główną atrakcją, w te wszystkie swoje złe drogi wszedł po zakończeniu działania tej spółki. Wielu z nas ma znajomych, którzy idą w dziwnym kierunku. Widziałem opinie Michała Majewskiego, byłego dziennikarza Wprost, on mówi, że sprawa jest zamknięta i dziwi się że, Wyborcza schodzi na zły tor. Opozycja ochoczo się na taką atrakcję rzuciła – komentuje Piotr Semka.
– Przede wszystkim, wnioski o wotum nieufności muszą mieć przesłanki i opozycja je składa. Ten człowiek współpracował z ministrem Macierewiczem, ale trudno uznać, że nie wiedział, że jego współpracownik był agentem SB. Nie chcę tego bagatelizować, on mógł o tym wiedzieć. Nie chcę, by to było zamiecione pod dywan – dodaje Jarosław Popek.
– Wczoraj słyszałem Romana Giertycha. Chodzi mi o to, że jako prawnik powinien wiedzieć, co mówi. Twierdzi, że stan prawny fundacji, która była wydawcą czasopisma Głos, dalej w sensie prawnym całkowicie istnieje. W związku z tym Antoni Macierewicz znajduje się w newralgicznym miejscu struktury państwa. Powinien zadbać o to, by nie zasiadać w Radzie Fundacji do chwili obecnej – tłumaczy Marek Ponikowski.