W studiu Radia Gdańsk jest już Jarosław Stańczyk, naczelnik Wydziału Inspekcji Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Gdańsku. Rozmawia Agnieszka Michajłow.
Nie będzie kary za składowanie skażonej ziemi z Ukrainy przez firmę Port Service. Samorządowe Kolegium Odwoławcze w Gdańsku uznało, że firma zajmująca się utylizacją odpadów nie musi płacić ośmiu milionów złotych, które nałożył marszałek województwa. Nie musi, bo w opinii Kolegium nie składuje, a magazynuje odpady. Jaka jest różnica?
– Wobec obowiązujących przepisów magazynowanie to chwilowe przetrzymywanie przed dalszym poddaniem obróbce, a składowanie to końcowy etap przetrzymywania odpadów. Prawnicy uznali, że składowanie miałoby miejsce jako ten ostateczny element, ale ponieważ firma spala nadal odpady to jest to magazynowanie, na które jest pozwolenie. Dlatego kolegium przyznało podwyższoną opłatę.
Dlaczego odpady nie są spalone?
– Leżą w tej chwili z cywilizowanych warunkach, jest taca składowa przystosowana do tego, zabezpieczona przed wyciekami. Kilka lat temu kiedy nagłośniono sprawę, te odpady leżały wszędzie. Ilość, którą przyjęto nie mieściła się na placach składowych. Były kary, postępowanie administracyjne. Teraz jest to naprawione. Teraz jest 2300, 2400 ton.
– Ta ziemia jest małopalna, substancji toksycznych jest kilka procent. Dlatego oni spalają to z innymi odpadami, które łatwiej spalić. Według naszej oceny od 4 lat kontrole nie wykazały większej nieprawidłowości.