– Brexit nie był zaskoczeniem. Nie dlatego, że głosowali Anglicyna prowincji, to był świadomy wybór mieszkańców wysp i efekt bierności Komisji Europejskiej i Donalda Tuska. Przed nami budowanie silnej Europy pod przywództwem Niemiec. Polska ma pewną szansą, o ile zbuduje przeciwwagę dla niemieckiej dominacji. Przed Brytyjczykami dwa lata wychodzenia. Królowa i Izba Gmin raczej zaakceptują wynik referendum. Może WB zacieśni współpracę z Australią. Szkocja od siedmiu stuleci zmaga się z Anglią. Tym razem ma szansę się oderwać. Pytanie, co to znaczy dla Polaków na Wyspach – zastanawia się Artur Górski.
– Właściwie tam też tabloidy były gwoździem do Brexitu. Jest to jednak ponury dzień. Świat się chwieje, a Brexit jeszcze to chwianie spotęgował. Do wszystkich niepokojów jeszcze doszło to. Byłam człowiekiem wierzącym w stabilność Unii, a teraz może inne kraje też zaczną się bawić w tę zabawę nieodpowiedzialnych polityków. Co będzie dalej, trudno powiedzieć – dodaje Ryszarda Wojciechowska.
– Minęło parę dni. Co się w tym czasie zmieniło? Wzrosła niepewność. Hipotezy idą w różne strony. Euro 4,45. Franki 4,13. Wcześniej Polacy czuli się w Anglii dobrze, poza pikietami nie było sytuacji, by narodowcy protestowali przeciwko Polakom. Obudziły się pewne demony. Pojawiają się ulotki o „polskich szumowinach” – mówi Mikołaj Chrzan.