– Ośmioletnia szkoła powszechna dzieli się na dwa etapy: kształcenia podstawowego i poziom gimnazjalny. Nie znikło w sensie stricte kształcenie na poziomie gimnazjalnym. Było wiele debat na ten temat. Wyszło z nich, że wyniki dzieci, które przechodzą do drugiego budynku, czasem w drugą okolicę były niższe, niż tam gdzie obwody pokrywały się z tymi ze szkoły podstawowej.
Chodziłam do 8-letniej podstawówki. I jak w 1998 roku to samo środowisko polityczne, które dziś dokonuje zmian, argumentowało, że dłużej nie da się utrzymywać 8-letniej szkoły, że za długo, że nie prorozwojowe, że dzieci 6-letnie nie powinny być w jednej szkole z 15-latkami.
– Musimy na to patrzeć w kilku płaszczyznach. Po pierwsze, mamy niż demograficzny. Po drugie, szkoła powszechna nie musi być w jednym budynku. To ratunek dla małych wiejskich szkół, którym grozi likwidacja. Będzie specjalna waga dla małych szkół w zależności od PKB danej gminy.
Nauczyciele gimnazjów – co z nimi?
– Są 3 możliwości. Obowiązuje nowe rozporządzenie, dotyczące kwalifikacji nauczycieli – każdy musi mieć wykształcenie magisterskie i pedagogiczne. Albo nauczyciel zostanie przesunięty do szkoły powszechnej do etapu gimnazjalnego, może iść do liceów lub trzecia możliwość – kształcenie dwuetapowe do szkół branżowych. Pani minister wyraźnie powiedziała, że będą trzy kotwice.