Na stołach w zamkowym refektarzu nie brakowało dziczyzny i drobiu. Krzyżacy zajadali się też rzadkimi owocami, bakaliami, a potrawy doprawiali szafranem, cynamonem czy imbirem. Podobno z Chin ściągano nawet cukier. Dla wszystkich starczało win i piwa, którego serwowano tuzin różnych gatunków.
– Zasada humoralna kazała na dobieranie jedzenia zgodnie z tzw. humorami. Jeśli ryba pływa w wodzie, to jest mokra. Zatem, jeśli lekarz nakazał jadanie czegoś nawadniającego, kazał jeść rybę. Sałata była afrodyzjakiem, nie wiem, dlaczego, ale tak właśnie było. Mięsa nie zakazywano jeść, chyba że w dni postne. Wegetarianizm karano stosem! Jak można gardzić darami bożymi? – śmieje się Bogdan Gałązka. – Teraz to zrobiło się modne, więc klienci proszą nas i o takie dania. Mówię im, że to trudne, jeśli mamy być prawdziwą kuchnią średniowieczną. Natomiast staramy się zadowolić rodziny z dziećmi. Mamy zatem specjalne dania dla najmłodszych gości. Z unikatowych rzeczy, posiadamy menu pisane alfabetem Braille’a.
Na zdjęciu zachwycona pysznym daniem Magda Świerczyńska-Dolot. Giermek piszący te słowa czeka na okruchy z pańskiego stołu. Tak nakazuje obyczaj.