– Miałem kiedyś kolegę, który namówił mnie do zrobienia patentu żeglarskiego. W 7 klasie pojechaliśmy na wagary. I wtedy mnie siekło. Dopiero w liceum zrobiłem patent… – opowiada pan Józef Ciężki.
– Kiedyś obejrzałem wystawę Mariana Mokwy. Zacząłem szukać danych na jego temat. 14 lat temu zorganizowałem pierwsze regaty jego imienia. Przez wiele lat moje obrazy były nagrodami. Marian Mokwa był samoukiem, nie ukończył żadnej szkoły. Ale jak widać, nie trzeba niczego kończyć, żeby być świetnym malarzem.
– Czasem mi jest przykro, ze muszę sprzedać lub oddać mój obraz. Wolę za darmo coś oddać. Czuję wtedy więź z tym człowiekiem.