Już teraz w naszym plenerowym studiu Zbigniew Trzciński, który na jarmarku jest od 1976 roku. Sprzedaje piękną odzież lnianą.
– Przyjeżdżam tu co roku z Wrocławia. Od Jarmarku jestem uzależniony. Chodzi o to, czy moja kolekcja na dany rok trafia do odbiorcy. To jest taka gra. To odzież przeze mnie projektowana. Nie wiem, kto przyjdzie. Kiedy projektuję, wyobrażam sobie przyszłych odbiorców. Najbardziej lubię, gdy ktoś odchodzi od stoiska i postanawia zmienić swoje życie. Jest tak zachwycony nowym ciuchem.
Dlaczego len? – Odkryłem w sobie miłość do lnu. Kupiłem w Berlinie kiedyś koszulę o wiele za dużą. Zmniejszyłem ją, a potem pomyślałem, że ja mogę tworzyć takie lniane ciuchy, a ich nie ma. Jesteśmy zdominowani przez wielkie sieci. Czy jesteśmy w Portugalii czy w Rosji jesteśmy w obozie i nie możemy się inaczej ubrać. Moja kolekcja jest mała. Niektóre rzeczy zostają na więcej niż jeden sezon.