„Lotnik, który zacznie się bać, musi się pożegnać z pracą. Stres musi być mobilizujący”

żołnierzepruszcz

Naszymi gośćmi są żołnierze z 49. Bazy Lotniczej w Pruszczu Gdańskim – por. pil. Edyta Mamczak, ppłk pil. Witold Wilk.

Jak wygląda praca żołnierza w czasach pokoju? – Szkolenie, podtrzymywanie nawyków i zdobywanie doświadczenia. Ja na razie jestem na etapie szkolenia w chmurach. Dzisiaj będę szykowała loty treningowe – zrzut skoczków treningowych. To jest od 900 do nawet 4000 metrów – opowiada porucznik.

– Nasza baza przygotowuje się do zadań bojowych, ale też wykonujemy inne zdania związane z przestrzeganiem porządku. Ale też ochraniamy nasz kraj, w związku z takimi wydarzeniami jak Euro 2012 czy szczyt NATO. To są działania bojowe i jesteśmy przygotowani tak jak na konflikty. Pomagamy też przy klęskach żywiołowym, na przykład powodzianom – dodaje podpułkownik Wilk.

Nasz gość porucznik pilot Edyta Mamczak była pierwszą kobietą pilotem w Pruszczu Gdańskim. – Nie ma taryfy ulgowej i dobrze. W samej jednostce jest nas całkiem sporo. Z personelu lotniczego są jeszcze trzy koleżanki. Kobietę ciągnie do wojska mundur no i pasja. Moim koledzy i przełożeni brali udział w misjach. A tam już parę pilotek było. Więc mieli styczność z kobietą pilotem. 

Człowiek przychodzą do wojska chce wziąć udział w konflikcie, iść na pole walki? – Tak. O tym się myśli. To szansa na sprawdzenie siebie. Zginąć można wszędzie. Nie ma co za bardzo „bojaźliwe” podchodzić. To ryzykowna profesja, ale dająca dużo przyjemności i spełnienia. Kiedy człowiek dorasta, te marzenia się kształtują. Ja na studiach podjęłam decyzję – opowiada porucznik Edyta Mamczak.

– Byłem w Iraku. We wszystkich misjach pokojowych, które nasza baza realizowało. – Irak, później Afganistan. Jesteśmy normalnymi ludźmi i jak każdy człowiek jesteśmy świadomi ryzyka. Co innego mieć świadomość, a co innego poddawać się temu. W dobrym zespole człowiek może pójść wszędzie i zrobić dużo – opowiada podpułkownik pilot Witold Wilk.

– Zadań jest tyle, że czasu na rozważania jest mało i to jest dobre. Jest wiele wyzwań. W kraju nie można przygotować się do normalnych działań. Więc staje się przed wieloma działaniami, które się rozwiązuje na bieżąco. To ogromny egzamin, którego zrealizowanie daje ogromną satysfakcję. Lotnik, który zacznie się bać, musi się pożegnać z pracą. To musi być czynnik mobilizujący, a nie paraliżujący. Uczestniczyłem w trzech misjach. Najczęściej ta gęsia skórka pojawia się później – dodaje.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj