fot. Radio Gdańsk/Dominika Raszkiewicz
O to jak zostaje się kościelnym pytamy Tadeusza Kochańskiego. – Ktoś musi otwierać drzwi do katedry, nie zawsze ksiądz proboszcz ma na to czas. Czasami odbiera się telefon: Było włamanie do katedry. Wtedy muszę wszystko sprawdzić, zobaczyć co zniknęło ze środka. Ale są i dobre strony – uczestniczyłem w wykopaliskach.
Kochański jest kościelnym i przewodnikiem w jednym. – Śmiejemy się, że jako przewodnicy robimy to wszystko co strażacy, czyli lejemy wodę – żartował.
O początkach w zawodzie astronoma opowiadała z kolei Edyta Pilska. – Kiedyś chciałam zostać marynarzem. Pewnego dnia rano mój brat zaspał i nie poszedł do sklepu po bułki. Musiałam to zrobić sama i wtedy na porannym niebie zobaczyłam gwiazdy. I się zakochałam. Pomyślałam, że zamiast żeglować po morzu, będę żeglować po niebie – mówiła.