Już teraz Jacek Naliwajek rozmowa z Katarzyną Belingham, specjalistką od pielęgnacji roślin.
– Jestem ogrodniczką, lubię to określenie. Uczyłam się w Polsce, Anglii, ale przede wszystkim w ogrodach. Szkoła to zawsze za mało. W każdym ogrodzie jest inna gleba, inna roślinność.
– Pracowałam w ogrodzie księcia Karola. Przycinałam róże przy basenie, w którym się kąpał, przynosiłam warzywa do kuchni. Ogrodnik to nie służba, nie znajomy, nie rodzina, a jakoś kończy jako psycholog. Zaprzyjaźnia się z klientem. Miłość do ogrodów jest powiązane z kulturą Anglików. Oni tam od wielu lat mogli w spokoju uprawiać ogródki, bo to wyspa. Żadne wojny w tym nie przeszkodziły.
Jaki ogrody lubi Katarzyna Bellingham? – Angielskie ogrody są już w mojej krwi. One są piękne, ale wymagają dużo pracy i nakładów finansowych. U nas nie ma takiej tradycji. Za to uwielbiam ogrody, które mogą same o siebie zadbać. Chodzi o naturę, łąki, tereny przyleśne. Kiedy zakładam ogród, najpierw patrzę, gdzie jestem i wtedy dobieram roślinność – opowiada ogrodniczka.