To, jak doszło do awarii, wyjaśni specjalna komisja. Za poprawną pracę systemu odpowiada automatyka – być może to ona zawiodła, przez co doszło do zalania całej instalacji.
Zrzucane awaryjnie ścieki bezsprzecznie nie są dla środowiska obojętne. Wprawdzie urzędnicy informują, że ponad 2 tysiące metrów sześciennych ścieków, trafiających każdej godziny do Motławy to zaledwie 5 proc. jej przepływu, ale z biologicznego punktu widzenia zapewne będą wymagały tak dużego poboru tlenu, że doprowadzą do przyduchu i śnięcia ryb.
Na tę chwilę w kanale portowym Martwej Wisły przy ul. Montażystów, tuż przy ujściu Motławy woda w normie, zapachu brak.
Fot. Radio Gdańsk/Sebastian Kwiatkowski