– Przybyłem tu po to, by być z państwem, ale przede wszystkim, żeby w imieniu całej Polski oddać pokłon, hołd i podziękować. Podziękować za to, że sto lat temu ta część ziemi mogła wrócić do odradzającej się po 123, 146 latach zaborów. To był wielki dzień dla odbudowującej się Polski, oczywiście symbolicznie 10 lutego 1920 r. tutaj naprawdę przyszła niepodległość, razem z polskimi żołnierzami, którzy 17 stycznia wkroczyli na Pomorze. Generał Haller w Gdańsku odebrał dwa symboliczne pierścienie od mieszczan gdańskich, Polaków którzy tam mieszkali po to, żeby razem z Kaszubami stanąć nad brzegiem Zatoki Puckiej i jeden z pierścieni symbolicznie do Bałtyku wrzucić – mówił prezydent Andrzej Duda.
(Fot. PAP/Marcin Gadomski)
– Polska zyskała dostęp do morza, niezwykły zastrzyk możliwości gospodarczych, ekonomicznych, rozwojowych. Dla młodych Polaków to jest naturalne, że mamy wybrzeże, mamy morze. Wtedy tego nie było, a dopiero wracało. Mieszkańcy tej ziemi za polskość i walkę zapłacili bardzo wysoką cenę. Zostali zamordowani w Piaśnicy i zamordowani w Stutthof. Nie było tu Polski prawdziwie wolnej i suwerennej. Mieszkańcy tej ziemi w 1970 roku protestowali przeciwko temu, jak władza traktowała ludzi, pracę robotników. Ci wszyscy, którzy pracowali w stoczni, przede wszystkim Stoczni Gdańskiej, ale i Gdyni, stworzyli „Solidarność”, wielki ruch – dodał prezydent.