Giuseppe Gibilisco w kategorii mężczyzn oraz Jiřina Ptáčníková-Svobodova w kategorii kobiet okazali się najlepsi w zawodach Tyczka na Molo. Rywalizacja już po raz 26. odbyła się w Sopocie. To najstarsze zawody w skokach o tyczce, które odbywają się poza stadionem.
Zawody odbyły się w formule 5 na 5. Wystartowało 5 kobiet oraz 5 mężczyzn. Rywalizację rozpoczęli panowie. W szranki stanęło 4 Polaków (Łukasz Michalski, Przemysław Czerwiński, Robert Sobera, Piotr Laska) oraz Włoch Giuseppe Gibilisco – mistrz świata z 2003 roku. Co prawda wysokość 5,35 m oprócz Gibilisco pokonali również Czerwiński i Lisek, ale to przybysz z Półwyspu Apenińskiego potrzebował najmniejszej liczby prób na zaliczenie udanego skoku.
Do rywalizacji pań stanęły Czeszka Jiřina Ptáčníková-Svobodova (mistrzyni Europy z 2012 roku), Niemka Martina Strutz (wicemistrzyni Europy z 2012 roku), Lisa Ryzih (zwyciężczyni ubiegłorocznej Tyczki na Molo), szwedka Malin Dahlstrom oraz Anna Rogowska. To właśnie występ sopocianki był gwoździem programu tegorocznej imprezy. W ubiegłym roku Rogowskiej zabrakło w zawodach, ponieważ nabawiła się kontuzji. Z kolei 2 lata temu polska zawodniczka musiała przełknąć gorycz porażki i uznać wyższość Strutz. I tym razem Rogowskiej nie udało się stanąć na najwyższym stopniu podium. Zwody wygrała Ptáčníková-Svobodova, która zaliczyła wysokość 4,50 m. Udany skok na tę samą wysokość zaliczyły także Rogowska oraz Ryzih, ale to Czeszka potrzebowała najmniejszej liczby prób.
Rogowska po zawodach przyznała, że główny cel, jaki postawiła sobie przed rywalizacją w Sopocie było zaliczenie minimum na tegoroczne Mistrzostwa Świata w Moskwie. Nie udało się dzisiaj skoczyć na wysokość 4,60 m, ale było o to bardzo trudno, m.in. ze względu na mocny wiatr. Liczę jednak, że już za 2 tygodnie, na kolejnych zawodach w Oslo, zapewnię sobie udział w mistrzostwach – powiedziała Rogowska.