Włodzimierz Machnikowski: Komu będziesz kibicował w Lidze Mistrzów? Borussii Dortmund, czy Arsenalowi? Paweł Dawidowicz: Jak najbardziej Borussii.
WM: Już wcześniej była ta sympatia, czy od ostatniej kolejki ligowej, kiedy zobaczyłeś dyrektora generalnego i drugiego trenera Borussii na trybunach?
PD: W tym zespole gra trzech Polaków, a więc trzeba kibicować Polakom za granicą. Wiem, że przedstawiciele Borussii byli na meczu ze Śląskiem Wrocław, ale do czegokolwiek jeszcze bardzo długa droga.
WM: Wyobrażasz sobie taką konfigurację w środku pola, po lewej stronie masz Reusa, po prawej Błaszczykowskiego, obok Gundogana?
PD: Na pewno, przede mną jeszcze dużo pracy i długa droga do tego, aby to wypaliło. Moim zdaniem na razie to tylko plotki.
WM: Jak spałeś po tym dniu, kiedy dziennikarze odpytywali cię, czy będziesz piłkarzem Borussii?
PD: Na razie staram się skupiać na następnych meczach z Lechią Gdańsk, nie myślę o niczym innym, po prostu wychodzę z założenia co ma być to będzie. Na ten moment trzeba grać jak najlepiej i przykładać się do treningów.
WM: Zakręciło ci się w głowie? Przed dwoma laty byłeś zawodnikiem 3-ligowych rezerw. Z młodzieżą stawałeś na podium mistrzostw Polski i nagle wszystko potoczyło się w tym kierunku
PD: Piłka nożna, to sport, gdzie nagle jesteś u góry, a następnie spadasz w dół i trzeba szybko podejmować decyzje, miejmy nadzieję trafne.
WM: Ale czujesz, że się zmieniłeś, że jesteś innym piłkarzem niż tym przed rozpoczęciem rozgrywek T-Mobile Ekstraklasy?
PD: Trochę na pewno się zmieniłem, ale czy dużo, to pokaże następna runda, czy w mojej grze widać większe ogranie.
WM: Komu zawdzięczasz najwięcej? W którym momencie nastąpił ten przełom?
PD: Dużo zawdzięczam trenerowi Michałowi Probierzowi, który na mnie postawił i dał mi szanse gry w Ekstraklasie.
WM: Kiedy trener Bogusław Kaczmarek stawiał na młodych, to ty byłeś dopiero tym piątym, po którego sięgał. Miałeś wtedy jakieś wątpliwości, że coś jest nie tak, że mogą być problemy?
PD: Najważniejsze, żeby mieć pustą głowę, skupiać się na pracy i ciągle robić progres.
WM: W takim razie powiedz, w czym już jesteś dobry, z czego już jesteś zadowolony i gdzie dostrzegasz największe braki?
PD: Nie można być z niczego zadowolonym, bo na pewno mam dużo braków. Muszę szybciej oglądać się za siebie, gdzie są zawodnicy, dokładniej podawać i popracować w walce w górze, aby częściej zgarniać piłki.
WM: To dobrze, że potrafisz widzieć własne słabości. Ale w czym jesteś dobry? Za co cie chwalą?
PD: Takie pytanie powinno być zadane trenerowi. Staram się zawsze oddawać serce na boisku. Żadna piłka, obok mnie, nie przejdzie obojętnie. Nie ma mowy o odpuszczaniu. Na treningu pełne zaangażowanie.
WM: Czujesz, że jesteś nową siłą w polskiej piłce?
PD: Na pewno staram się, żebym był potrzebny polskiej piłce, ale na razie tego nie odczuwam i robię swoje.
WM: Niektórzy zdziwili się, że nie zostałeś powołany do reprezentacji, skoro Adam Nawałka sięga nawet po zawodników pierwszoligowych.
PD: Na razie jestem spokojny. Na wszystko przyjdzie czas.
WM: Wojtek Pawłowski był tylko troszeczkę starszy od ciebie, kiedy podpisywał kontrakt z Udinese. Zniknął i nie zrobił kariery. Przestrzegają, że zbyt młody człowiek nie powinien ruszać na podbój piłkarskiego świata, bo może się nie udać.
PD: Zawsze jest ryzyko, że może się nie udać, ale co w takim razie będzie jak się uda? Piszczkowi się udało, „Lewemu” również. Ale większość młodych piłkarzy ginie, to fakt.
WM: Błaszczykowski też był młody. W takim razie jaki moment dla siebie uważasz za najbardziej stosowny, bo chyba myślisz o tym, że kiedyś wyjedziesz?
PD: Jak na razie staram się skupiać na treningu i to czy wyjadę, czy nie, to nie zależy ode mnie. Klub, rodzina, trenerzy na pewno mi pomogą podjąć słuszną decyzję.
WM: A jakie są na ten moment twoje związki z klubem? Do czego jesteś zobowiązany i jak wygląda twój kontrakt?
PD: Jestem zobowiązany do tego, że mój kontrakt trwa jeszcze 3 lata.
WM: I zamierzasz go wypełnić?
PD: ( milczenie…) To wszystko zależy.
WM: A jeśli już miałbyś sobie wskazywać miejsce na piłkarskiej mapie, to gdzie chętnie byś zakotwiczył?
PD: W piłce nożnej nie można sobie wybierać klubu, tylko to co dają, to trzeba brać.
WM: Jeśli chodzi o Ligę Mistrzów, to kibicowanie, to tylko w tym meczu Borussia vs Arsenal, czy patrzysz na to też w szerszej perspektywie?
PD: Za Polaków zawsze trzeba trzymać kciuki. A poza tym z klubów, które grają w Lidze Mistrzów lubię Real i Chelsea.
WM: Na zakończenie trochę prywatnie. Powiedz, jak to wszystko godzisz. Rano trening, wieczorem trening, szkoła, dziewczyna, jest na to miejsce?
PD: Do szkoły trzeba chodzić, zdać maturę, a później zobaczymy.
WM: Do kina z dziewczyną czasem?
PD: Na razie spokojnie, na dziewczyny przyjdzie czas
WM: Niedawno kupiłeś sobie samochód.
PD: Kupiłem, bo musiałem wszystko pogodzić, żeby zdążyć na trening, do szkoły, zjeść coś między czasie.
WM: Ale żadnego Porsche ani Mercedesa nie widzę.
PD: „Pszczółka”, to skromny Ford Fiesta.
WM: Podbeskidzie, to kolejne wyzwanie przed tobą. Kiedy skończy się ta sinusoida, czy to już jest wkalkulowane, że do końca sezonu tak będziecie niespodziewanie wygrywać na wyjeździe, a potem również niespodziewanie tracić punkty u siebie.
PD: Musimy się skupić na tym, żeby nie tracić głupio bramek i skupić się na tym, żeby z przodu wykorzystywać sytuację.
WM: Bielsko-Biała, to dobre miejsce żeby wygrywać.
PD: Najlepsze. Musimy zrobić wszystko, żeby tam wygrać.
WM: Twoje przezwisko „hiena”. Co znaczy i skąd się wzięło?
PD: Na pierwszym treningu, od razu jak przyszedłem, był jeden człowiek, który mnie tak nazwał i zostało do tej pory.
WM: To charakteryzuje twoją grę? Jesteś takim, sępem, hieną?
PD: Nie przywiązuję do tego większej wagi.
WM: Lubisz ten przydomek?
PD: Nie przeszkadza mi.