Na Pawła Dawidowicza mówi się Hiena, Marcina Pietrowskiego nazywa Dżedajem, a Jarosław Bieniuk ma pseudonim Palmer. Tym razem w cyklu Lechia od szatni zawodnicy zdradzili reporterowi Radia Gdańsk swoje klubowe ksywki i wytłumaczyli ich pochodzenie.
Na Pawła Dawidowicza mówi się Hiena. – Na pierwszym treningu kumpel rzucił, że jestem Hieną. Jestem pewny, że naoglądał się za dużo programów przyrodniczych, żartuje piłkarz. Ostatnio pojawiło się sporo plotek odnośnie transferu Dawidowicza do Borussi Dortmund. Zawodnik deklaruje, że jeszcze nie sprawdzał jak Hiena brzmi po niemiecku.
Marcin Pietrowski to Dżedaj. Przewisko pochodzi od jednego z bohaterów Gwiezdnych Wojen. Piłkarz mówi, że obejrzał wszystkie części filmu, jednak nie jest fanem serii. – Kiedy dołączyłem do drużyny seniorów Lechii, musieliśmy odgrywać różne scenki. Udawałem rycerza Dżedaj, co bardzo spodobało się kolegom i ksywka do mnie przylgnęła, tłumaczy.
Jarosław Bieniuk nazywany jest Palmerem. Ksywkę wymyślili w 1996 roku seniorzy z Lechii Gdańsk, którzy przyrównali Bieniuka do innego piłkarza, Carltona Palmera. – To były reprezentant Anglii, zawodnik Sheffield Wednesday i Leeds United. Mamy podobną koorynację ruchów i posturę, obaj jesteśmy wysocy i pająkowaci, opowiada piłkarz Lechii. – Palmer to moje drugie imię w piłkarskim środowisku, dodaje.
Krzysztof Brede nosi pseudonim Heniek. Przezwisko pochodzi jeszcze z czasów, kiedy piłkarz grał w drużynie juniorów. – Wzięło się od imienia mojego wujka, Henryka Lewandowskiego. Mówiło się „Chodź do wujka Heńka”, „Jadę do wujka Heńka na obiad” i tak się utarło.
Piłkarz dodaje, że koledzy, zwracając się do niego używają jedynie pseudonimu. – Jestem zdziwiony, kiedy ktoś mówi do mnie Krzysiek, Heniek to jednak Heniek, podsumowuje.
Reporter Radia Gdańsk dotarł też do Marka Janowskiego, wieloletniego kierownika magazynu Lechii, który opowiedział o tym jakie ksywki piłkarze nosili w przeszłości. Najczęściej związane były ze stylem gry danego zawodnika. – Marek Woźniak miał przezwisko Guma, bo rozciągał się podobnie do gumy, Michał Szewczyk to Beton, bo na obronie ciężko było go pokonać, Jarek Nowicki nazywany był Pikusiem lub Pędziwiatrem, bo nieraz był szybszy od piłki.
Przezwiska pochodziły również od nazwisk piłkarzy, przykładowo Jacek Manuszewski to Manek, Paweł Pęczak to Pęki.
Ciekawa historia wiąże się z pseudonimem Jacka Chocieja, którego nazywano Balcerek. – Ksywka pochodzi od nazwiska bohatera filmu „Alternatywy 4”. Chociej, podobnie jak filmowy odpowiednik, lubił żartować. Na jedynym z klubowych wyjazdów spotkaliśmy aktora grającego Balcerka. Między piłkarzem a aktorem od razu nawiązała się rozmowa, mówi Marek Janowski.
Jest też grupa ksywek, których nigdy nie poznamy, bo… są zbyt nieprzyzwoite. – Nie mogę powiedzieć o nich w radiu. Niech geneza tych pseudonimów pozostanie owiana tajemnicą, żartuje Marek Janowski.