Z Kartuz do kolarskiej Barcelony, taką drogę w ekspresowym tempie odbył Paweł Poljański. 23-letni kolarz z Kartuz podpisał zawodowy kontrakt z jedną z najlepszych grup na świecie. Wywiad z tym młodym i utalentowanym kolarzem przeprowadził Włodzimierz Machnikowski.
Włodzimierz Machnikowski: Paweł Poljański, może nie wszystkim to nazwisko jeszcze wiele mówi, przynajmniej nie tyle co na przykład Tadeusz Mytnik z naszej perspektywy. Może łatwiej będzie jak się nam przedstawisz.
Paweł Poljański: Witam wszystkich. Mam na imię Paweł Poljański. Jestem kolarzem z teamu Saxo Bank i w końcu udało się podpisać zawodowy kontrakt i miejmy nadzieję, że jak najwięcej lat będę się ścigał w zawodowym peletonie.
WM: Powiedzmy Saxo Bank z perspektywy innych galaktycznych przedsięwzięć sportowych, to jest taka Barcelona, Real Madryt kolarstwa.
PP: To jest jedna z najlepszych ekip na świecie. Tych najlepszych ekip jest 15, ale Saxo Bank jest wśród nich jednym z najbardziej znanych. Bardzo się cieszę, że udało mi się w końcu tam trafić.
WM: Gdzie rezydencja?
PP: To jest duńska ekipa. Jest zarejestrowana w Danii i praktycznie wszyscy dyrektorzy są z Danii. Jest też kilku włochów, ale główna siedziba jest jednak w Danii.
WM: Podatki płacić będziecie zapewne w Monaco, bo tyle tam zarabiacie pieniędzy.
PP: Jeszcze o Monaco nie myślę, żeby się przeprowadzić ale mam nadzieję, że w przeciągu dwóch, trzech lat, będę zmuszony się tam wyprowadzić. Na dzień dzisiejszy mieszkam we Włoszech, gdzie mi się bardzo podoba i tam spędzam cały rok.
WM: Niewiele starszy Rafał Majka, jeden z liderów Polskiego kolarstwa i liderów twojej grupy, dotarł już podobno do okrągłego miliona euro za rok jeżdżenia?
PP: Można tak powiedzieć, bo Rafał podpisał teraz dwuletni kontrakt. Nie lubię rozmawiać o pieniądzach, bo w tym zawodowym sporcie głównym aspektem nie są pieniądze. Można się dorobić, ale wiadomo, że coś za coś. To są straszne wyrzeczenia, ciągłe rozjazdy. Ale pieniądze są drugoplanowe, także dostaje się pieniądze za swoją pracę no i to jest fajne.
WM: To możemy się zamienić. Ja chciałbym teraz urlop na Gran Canarii, a potem pojechać do Malezji na jakieś wydarzenie sportowe.
PP: Nie mogę powiedzieć, że to był urlop na Gran Canarii. Jestem już po 2-tygodniowym zgrupowaniu z ekipą. To była bardziej integracja. Mieliśmy treningi, ale mieliśmy też rozrywkę, bo skakaliśmy na bungee i również na spadochronie…
WM: Dyskoteka, dziewczyny?
PP: (śmiech) Może w tym okresie jeszcze tak, ale od stycznia znowu wylatujemy na Gran Canarie i będzie to typowo zgrupowanie przygotowawcze do nowego sezonu.
WM: To ile setek kilometrów przejechałeś podczas takiego zgrupowania?
PP: Podczas tego zgrupowania przejechałem bardzo mało kilometrów. Na rowerze siedzieliśmy sporadycznie. Przyzwyczaiłem się tylko do nowej pozycji na rowerze. Głównym jednak celem była integracja z całym zespołem. W Saxo Bank pracuje niecałe 100 osób. Także żeby zapoznać się ze wszystkimi, trzeba było poświęcić trochę czasu. W styczniu jedziemy na kolejne zgrupowanie, na którym zaczniemy robić sporo kilometrów.
WM: Mówisz już po włosku, duńsku?
PP: Już po włosku mówię „perfecto”. Teraz pojawił się problem, że muszę się nauczyć mówić po angielsku. Chodzę na lekcje, więc myślę, że w ciągu miesiąca będę mówił także po angielsku.
WM: A jeszcze niedawno byłeś zwyczajnym chłopakiem z Kartuz.
PP: Tak, to wszystko bardzo szybko poszło do przodu. Cieszę się, że jestem w tym miejscu, w którym jestem teraz i chciałbym podziękować ludziom, którzy mi w tym pomogli. Ciągle trzeba spoglądać w przyszłość.
WM: Kiedy to wszystko się zaczęło? W którym momencie się dowiedziałeś, że będzie to twój świat?
PP: W kolarstwie jestem już od ponad od 12 lat. Na poważnie zacząłem traktować kolarstwo jak poszedłem do Szkoły Mistrzostwa Sportowego. Tam miałem styczność z kolarstwem zagranicznym, a później trafiłem do kadry. A z kadry podpisałem już pierwszy kontrakt we Włoszech.
WM: Czym się różni Cartusia Kartuzy od Saxo Banku?
PP: To są dwa inne światy. Tak samo jak jesteś młodym kolarzem i ścigasz się w mniejszym klubie. Z czasem jesteś coraz lepszy i zabiegają o ciebie największe ekipy na świecie. Mi się udało tam trafić. Ale przede wszystkim chciałbym podziękować wszystkim z Cartusii, bo tam nauczyłem się tego, jak być zawodowym kolarzem.
WM: W jakim wieku trafiłeś do klubu?
PP: Jak miałem 15 lat. To był okres kiedy zaczynałem pierwszy rok juniora młodszego.
WM: No to dużym chłopakiem już byłeś. A wcześniej jeździłeś?
PP: Kolarstwo zaczynałem jak miałem 12 lat. Pamiętam jak mój ojciec złamał nogę. Zacząłem z nim jeździć, bo on w ramach rehabilitacji, a ja bo mi się to po prostu podobało. Pierwszym moim klubem był Stefan Rumia i z biegiem czasu trafiłem do Floty Gdynia, a następnie do Cartusii.
WM: I już od początku miałeś mocne depnięcie?
PP: Powiem szczerze, że nie. Z biegiem czasu dochodziłem do pewnego poziomu. Nie było tak, że od razu przy okazji pierwszego wyścigu byłem pierwszy. Ale z biegiem czasu dochodziłem do coraz większej wprawy. W kolarstwie potrzebny jest czas, aby rzetelnie się przygotowywać do sezonu.
WM: Przyjechałeś do Trójmiasta z podobnego kierunku, co Andrzej Grubba. U niego też było 90 procent pracy i 10 procent talentu. U siebie też to tak widzisz?
PP: Kolarstwo jest znane głównie na zachodzie. W Polsce kolarstwo nie jest aż tak medialnym sportem jak na przykład piłka nożna. We Francji, Włoszech, Hiszpanii jest to bardzo popularna dyscyplina. Ja wiedziałem, że jakiś tam talent mam i chciałem uciec jak najszybciej za granicę, bo wiedziałem, że tam jest to prawdziwe kolarstwo.
WM: To powiedz jak Saxo Bank znajduje takiego Pawła Poljańskiego z Kartuz?
PP: Ja przez trzy lata startowałem we Włoszech. Tam w jakiś sposób sobie wyrobiłem nazwisko. Tam podpisałem kontrakt z menadżerem i przez mojego menadżera Giovaniego Lombardiego, mogłem się odnaleźć w tym zawodowym kolarstwie.
WM: To kiedy planujesz być na topie. Na takim topie jakim jest twój kolega Rafał Majka, z którym zresztą razem mieszkasz we Włoszech.
PP: Dokładnie razem mieszkamy. Ale żeby dojść do takiego poziomu, na jakim jest Rafał Majka, trzeba dużo czasu. Żeby mieć takie nazwisko jak Alberto Contador, który na swoje nazwisko pracował praktycznie przez całą karierę. Ja wiem, że do tego potrzeba czasu. Teraz przez dwa lata mam ważny kontrakt z Saxo Bankiem i na razie myślę tylko o treningu.
WM: Ten Contador, to teraz twój kolega. Jesteście po imieniu, to niesamowite.
PP: To jest fajne, że kiedyś ludzi oglądało się w telewizji, a teraz mam okazję mieć z nimi kontakt. Jeździmy razem na zgrupowanie, jemy razem kolacje, to jest na prawdę fajne. Alberto Contador, to na prawdę bardzo poważny człowiek, który potraktował mnie jako zwykłego zawodnika i nie poczułem, że jest jakąś gwiazdą. Jak byliśmy w Hiszpanii, to jest to na prawdę bardzo rozpoznawalny człowiek, ale ja się z nim czuję jak kolega z kolegą.
WM: Pływanie, podnoszenie ciężarów i właśnie kolarstwo, to są takie bardzo siermiężne dyscypliny sportu. Pływacy zaczynają treningi o piątej rano, wy przejeżdżacie po kilka tysięcy kilometrów rocznie. Nie boisz się tego wysiłku? Czy sprawia to przyjemność, że musisz przejechać tyle kilometrów?
PP: To jest sport, do którego trzeba się bardzo dobrze przygotować. Ja na trening poświęcam 5-6 godzin dziennie. W ciągu roku jest to 30 tysięcy kilometrów. Ja jestem przyzwyczajony do ciężkiej pracy, ale jestem przygotowany do jeszcze cięższej pracy. A teraz będzie o wiele ciężej niż dotychczas.
WM: Pięknie wygląda ten kolorowy peleton. My zresztą będziemy mieli szanse być świadkami Tour de Pologne, które startuje z Trójmiasta. A’propos wystartujesz?
PP: Tak jestem w składzie na ten wyścig. To się okaże już niedługo. Plan rozpisany mam, aż do Giro Italia włącznie. Mam też jechać Tour de Pologne i mam nadzieję, że wystartuje.
WM: To jest piękny kolorowy świat. Piękny kolorowy peleton i wy wszyscy kiedy wchodzicie na to podium. I te hostessy, które całują was w policzek za wygranie etapu. Ale jest też ta szara strefa kolarstwa Lance Armstrong i ciąg dalszy. Jaki masz stosunek do tego?
PP: Kiedyś była szara strefa. Ja teraz mam paszport biologiczny. Każdego dnia muszę mówić pod jakim adresem przebywam. Od 6 rano do 8 mam niezapowiedziane kontrole antydopingowe. Teraz kolarstwo jest jedną z najczystszych dyscyplin sportowych na świecie. Ma się tyle kontroli antydopingowych, że ja musiał bym być głupi, żeby spróbować czegoś, a dajmy na to jutro przyjeżdża niezapowiedziana kontrola i mam skreśloną karierę. Doping to też szara strefa sportu i nie da się tego uniknąć.
WM: Ale medycyna idzie do przodu. Może mądrzejsi od ciebie są lekarze ekipy. Wiesz co pijesz?
PP: Jak się jest zawodowcem, to trzeba się pilnować na każdym kroku. Trzeba uważać co się je i co się pije na każdych zawodach. Na to trzeba zwracać uwagę. Na wyścigu ma się tyle kontroli, że ciężko to przeskoczyć.
WM: To wracajmy do jasnych stron życia. Jesteś młodym, wysportowanym i zamożnym człowiekiem. Jak w takim razie wygląda to sfera życia osobistego? Dziewczynę zabrałeś ze sobą do Włoch?
PP: Dziewczyny aktualnie nie mam.
WM: Uwaga dziewczyny. Paweł Poljański jest stanu wolnego!
PP: Powiem szczerze, że nie mam na to czasu. Spędzam 10 miesięcy poza domem. Nie mam tak na prawdę stałego miejsca zameldowania. Non stop hotele, wyjazdy, także jeszcze nie myślę o jakimś stałym związku. Na razie mam swoją karierę i do jej rozwoju cały czas dążę.
WM: Uczysz się życia, ale jeśli chodzi o taką edukacje szkolną, to musiałeś ją siłą rzeczy zakończyć. Na jakim etapie?
PP: Skończyłem Szkołę Mistrzostwa Sportowego, w niej też zdałem maturę. No, ale na studia nawet jak chciałbym pójść, to nie ma na to na razie czasu.
WM: To jakie marzenia masz teraz, marzenia związane z kolarstwem?
PP: Dojść do jak najwyższego poziomu. Wiadomo kariera sportowca trwa do 35-37 roku życia i przez ten czas trzeba się wykazać jak najlepiej. I mam nadzieję, że mi się to uda.
WM: Michał Kwiatkowski jest o wiele lepszy od ciebie?
PP: Tak zdecydowanie. Z Michałem Kwiatkowskim jak i z Rafałem Majką ścigałem się jeszcze za czasów juniora. Oni trafili do wielkiego ścigania troszkę wcześniej niż ja, ale mam nadzieję że dojdę do takiego poziomu, na którym są teraz oni.
WM: Ile czasu sobie dajesz? Rafał Majka jest tylko rok starszy od ciebie…
PP: Wydaje mi się, że potrzebuje na to dwa lata.
WM: Czyli tyle ile trwa kontrakt z Saxo Bankiem?
PP: To jest bardzo dobra szkoła ze świetnymi trenerami. Lepiej nie mogłem trafić jeśli chodzi o ekipę, ale też o ludzi, którzy będą się mną zajmować.
WM: To wymień jeszcze wyścigi, w których będziesz startował.
PP: Zaczynam na Malezji, to jest koniec lutego. Później jadę do Katalonii. Potem zgrupowanie we Włoszech, następnie wyścig w Szwajcarii. I następnie Giro Italia w maju jako największy wyścig.
WM: Największego nie wymieniłeś, czyli Tour de Pologne…
PP: Po Giro Italia jest Tour de Pologne. To jest bardzo fajny wyścig. Już miałem wcześniej startować, ale nie miałem okazji.
WM: W Kartuzach jesteś już honorowym obywatelem?
PP: Jeszcze nie. Wiem, że teraz w Kartuzach zna mnie więcej osób, niż tutaj w Trójmieście. Ciesze się z tego, że mogłem się ścigać w takiej ekipie jak Cartusia Kartuzy i teraz chciałem podziękować wszystkim, którzy mi w tym pomogli.