Trwa spór dotyczący przedłużenia kontraktu przez Krystiana Pieszczka w Wybrzeżu Gdańsk. O możliwych wariantach rozwiązania sprawy na antenie Radia Gdańsk rozmawiali prezes stowarzyszenia GKŻ Tadeusz Zdunek, menadżer Wybrzeża Gdańsk Andrzej Terlecki i radca prawny klubu Bartosz Michalak. Audycję prowadził Włodzimierz Machnikowski.
Włodzimierz Machnikowski: Trzeba sobie wyjaśnić kilka rzeczy. Chodzi o Krystiana Pieszczka, który oficjalnie zwrócił się do Głównej Komisji Sportu Żużlowego o rozwiązanie kontraktu z gdańskim klubem. Powodem są zaległości finansowe. Nikt tego nie kryje, że jest to 150 tysięcy złotych. Kto komu jest winien? Bo są dwa podmioty. Stowarzyszenie reprezentuje Tadeusz Zdunek, ale jest jeszcze spółka, która w tym wszystkim funkcjonuje. Jak to jest z tym Krystianem Pieszczkiem? Może rozwiązać kontrakt i kto komu jest winien pieniądze?
Tadeusz Zdunek: Krystian Pieszczek jest zawodnikiem stowarzyszenia GKŻ, jest wypożyczony do GKS S.A., w którym jeździł w zeszłym sezonie. My jako stowarzyszenie nie zalegamy mu żadnych pieniędzy, bo był wypożyczony z naszego stowarzyszenia do klubu i nie mamy do niego żadnych zobowiązań. Według nas Krystian nie może zerwać kontraktu ze stowarzyszeniem.
WM: A kto ewentualnie jest właścicielem karty zawodniczej?
TZ: Właścicielem karty zawodniczej jest stowarzyszenie.
WM: I nie chcecie sprzedać Krystiana Pieszczka?
TZ: Ja rozmawiałem wielokrotnie z panem Pawłem Nogą, który w tej chwili jest menadżerem Krystiana Pieszczka. Uważam, że dochowałem wszelkich staranności w tych umowach, ponieważ ustaliliśmy że do czasu ostatecznego rozwiązania nie będziemy tego komentować. Wszyscy wiedzą ile komentarzy wygłosiła strona Krystiana Pieszczka. Ja ze swojej strony nigdy nie wygłosiłem żadnego komentarza. Podczas rozmów, grudniowych albo listopadowych, zobowiązałem się wobec Krystiana jeszcze jako sponsor klubu, że wypłacę mu od ręki 50 tysięcy złotych i na przyszły rok złożę gwarancje, że jeżeli klub nie wypłaci mu w przeciągu 30 dni zobowiązań, to jest ureguluję te zaległości z własnych pieniędzy.
WM: I temu nie dał wiary Krystian Pieszczek czy może jego ojciec, który go reprezentuje?
TZ: Między nami miała być podpisana umowa. Jestem znanym gdańskim biznesmenem. Wiadome jest, że stać mnie żeby zapłacić te 150 tysięcy złotych. Chyba rodzina Pieszczków nie dowierzała, że ja to zrobię.
WM: To pachnie mi to wolą odejścia. Niezależnie od okoliczności, to jest pretekst. Krystian chce jeździć gdzie indziej. Na przykład w Unibaxie Toruń. Unibax pytał już o tego zawodnika?
Andrzej Terlecki: Nie pytał, aczkolwiek Unibax nie kryje, że jeśli Krystian rozwiąże kontrakt, to jest bardzo mile widziany w Toruniu.
WM: To w takim razie spójrzmy na to wszystko od strony prawnej. Jakie racje, jakie możliwości ma Krystian Pieszczek, a jakie są prawne argumenty klubu?
Bartosz Michalak: W tym momencie racje są takie, że Krystian cały czas jest zawodnikiem GKŻ. Spółka miała wobec niego zaległość. To jest sporne, ponieważ zgodnie z kontraktem Krystian powinien się z nami rozliczyć ze sprzętu. Do dnia dzisiejszego tego rozliczenia nie ma, a zgodnie z kontraktem możemy wstrzymać ostatnią transzę płatności, do momentu kiedy się z tego sprzętu rozliczy. Do Głównej Komisji Sportu Żużlowego został złożony wniosek, ale zgodnie z regulaminem przynależności klubowej na dzień dzisiejszy nie widzę możliwości rozwiązania kontraktu, ponieważ są dwa podmioty. Zalega spółka, a nie stowarzyszenie, którego jest zawodnikiem, które nie zalega mu ani złotówki.
WM: Podczas posiedzenia GKSŻ będzie obowiązywać ta linia, a nie dobra wola i deklaracje Tadeusza Zdunka, że gwarantuje własnym majątkiem i wyznacza terminy kiedy ewentualnie spłaci dług.
BM: To nie do końca tak. Trzeba to rozpatrywać trochę w innej kwestii. Zachowanie teamu Pieszczka jest w tym momencie trochę jak małżonka podczas kłótni małżeńskiej, który z jednej strony mówi, że będzie trwał w tym związku, a jednocześnie składa pozew rozwodowy. Moim zdaniem to nie jest kwestia pieniędzy, tylko kwestia tego, że gdzieś pojawiły się propozycje z zewnątrz dla Krystiana Pieszczka. To nie jest tajemnica, że o zawodnika pytał się Toruń. Mówi się także o Częstochowie, Zielonej Górze, której się skomplikowała sytuacja z Łoktajewem ponieważ nie wiadomo, czy będzie mógł jeździć jako Polak. My też mamy swoje informacje i wiemy że w Falubazie reprezentowało go co najmniej trzech menadżerów. W tym momencie to nie jest kwestia pieniędzy.
WM: Może nie kwestia długów, tylko tego ile można zarobić. Czy oferta na nowy sezon została już przedstawiona?
AT: Zostały przedstawione trzy oferty. Ta aktualna jest mniejsza niż była wcześniej.
WM: Obniżyliście?
AT: To wynika z różnych powodów m.in z powodu regulaminu finansowego, który wszedł w życie. Pierwsza oferta była już w listopadzie na pierwszych rozmowach.
WM: Ta najatrakcyjniejsza?
AT: Tak, ale tak jak mówił Tadeusz Zdunek z jego strony były takie obiekcje, a potem wszedł regulamin finansowy, który nas w pewien sposób limituje. Nie możemy płacić dowolnych pieniędzy. Tym bardziej, że w tym klubie nie ma żadnych lewych pieniędzy pod stołem, żeby była możliwość dawania więcej. Dowiedziałem się jeszcze, że jeżeli PZM czy Ekstraliga znajdą kontrakty, które są wyższe niż limit finansowy, czyli 200 tysięcy złotych za podpis i 4,5 tysiąca za punkt, to będą kary dochodzące nawet do pół miliona złotych.
WM: Podpis Krystiana Pieszczka na rynku od 300 tysięcy wzwyż.
TZ: W Krystiana Pieszczka w Gdańsku zostały zainwestowane miliony złotych. Chodzi o wszystkie koszty związane z jego szkoleniem, wyjazdami, motocyklami. Te wszystkie koszty były pokrywane przez klub. Wiadomym jest, że w zeszłym roku w klubie była ciężka sytuacja, ponieważ odszedł Lotos. Zgromadziliśmy pieniądze, żeby ten klub jednak istniał i mi się wydaje, że jest coś takiego jak lojalność wobec klubu, który go wypromował, który go wyszkolił. Kwota 100 tysięcy złotych przy setkach tysięcy, które klub włożył w jego wyszkolenie nie jest dużą kwotą. Ja uważam, że są też inni zawodnicy i powinno to być solidarne. Każdy musi brać w tym udział, a nie że jeden korzysta na wszystkich. To jest egoizm. Ja się z tym nie godzę.
WM: Z niewolnika nie ma pracownika. To jest pierwsze zagrożenie. Drugie team żużlowy musi mieć odpowiedni klimat. I tu pojawia się pytanie o sens zatrzymania Krystiana Pieszczka. Zresztą on sam powiedział, że jeżeli nie zostaną spełnione jego warunki, to nie będzie jeździł nigdzie.
TZ: Ja to wszystko wiem. To jest dziecinada, wielokrotnie rozmawiałem z jego menadżerem Pawłem Nogą. Wydaje mi się, że sytuacja klubu na przyszły rok może być całkiem niezła. Nie może być tak, że zawodnik może mieć wszystko zapłacone z góry. To jest sport. To tak jak w zeszłym roku, jeden z naszych sponsorów kluczowych został odwołany ze stanowiska i nie dostaliśmy żadnych pieniędzy.
WM: To w takim razie scenariusz dla Krystiana Pieszczka w gdańskim klubie.
BM: Mi się wydaje, że główna komisja sportu żużlowego chce się z nami spotkać, żeby poprowadzić pewnego rodzaju rozmowy mediacyjne, żebyśmy usiedli przy stole oglądając wszystkie dokumenty i zobaczyli jakie są prawdziwe realia. Ja mam cichą nadzieję, że ta druga strona, czyli Team Krystiana Pieszczka usiądzie z nami do stołu, ale na warunkach, które są zgodne z przepisami. Ta propozycja, która była wcześniej była aktualna do 30 listopada. Dzisiaj nikt w Polsce, zgodnie z przepisami, nie może mu złożyć większej propozycji niż 200 tysięcy złotych za podpis i 4,5 tysiąca za punkt. A z informacji, które posiadamy niewiele klubów jest skłonnych dać więcej.
WM: A my jesteśmy w stanie dać tę maksymalną kwotę?
BM: Około tygodnia temu Krystian otrzymał pisemnie propozycję, że dostanie 200 tysięcy złotych za podpis, dodatkowo 3,5 tysiąca złotych za punkt.
WM: I z tym jedziecie na mediacje do Grudziądza do Głównej Komisji Spotu Żużlowego. Ze drugiej strony będzie tata Krystiana, sam Krystian i menadżer Noga. A z klubu kto się wybiera?
BM: Z klubu na pewno pojadę ja, Andrzej Terlecki. Tak naprawdę to nie wiemy kto będzie z drugiej strony. Mam nadzieję, że będzie chociaż Krystian.
TZ: I tutaj jeszcze pozostaje moja gwarancja zapłaty, która podtrzymuje. Ale jest jeszcze jeden problem, żeby nie powtórzyła się sytuacja jak z Piotrkiem Świderskim. Krystian w dalszym ciągu ma problemy z nogą, więc nie jest w pełni sprawny. Powinien przynieść nam zaświadczenie lekarskie, że w tym sezonie jest w stanie wystartować.
WM: W takim razie czekamy na epilog mediacji. Miejmy nadzieje owocnych. Co z Okoniewskim? Sprawa miała być jasna pod koniec tygodnia. Szkoda, że państwo tego nie widzą, uśmiechy panów jak by był to czeski film.
AT: No dalej jest to trochę czeskim film, bo Rafałowi Okoniewskiemu rozjaśniła się jedna sprawa, że jego klub nie miał mu prawa potrącić całych 20 proc. z wynagrodzenia, tylko połowę. Ale sprawa przynależności klubowej jest taka, że Rafał Okoniewski dalej jest zawodnikiem Marmy Rzeszów. W związku z tym jeżeli nie ma zgody na jego wypożyczenie jakiekolwiek rozmowy są bezpodstawne.
WM: W takim razie szukamy seniora. Kogo jeszcze możemy wziąć? Kto jest sensowny w rozsądnej cenie, gwarantujący te kilka punktów?
AT: Mamy plan, ale nie możemy go teraz zdradzać.
WM: Ale czemu nie?
AT: Z doniesień prasowych może się okazać, że cały zespół z Lublina może być wolny. To się może okazać w ciągu paru dni. Bo jeżeli zostało podane, że Bogdanka, czyli sponsor Lublina, nie wchodzi, to do wzięcia może być cały skład Lublina. Tam jest Robert Miśkowiak, Baran. Ja bym bardzo chciał Roberta.
TZ: To się wszystko zmienia. Pozyskanie sponsorów jest trudne i jest bardzo ciężko pozyskać jakiegokolwiek zawodnika. A takich firmy jak moja po prostu nie stać na utrzymanie takich zespołów jak klub żużlowy.
WM: Rozumiem, że wystartujemy w lidze. Czy mamy już potwierdzony budżet i zweryfikowany na poziomie tych trzech, czterech milionów złotych?
TZ: Na takim poziomie to już mamy dawno zweryfikowany i potwierdzony. Mówimy tutaj o znacznie większych kwotach i raczej dążymy do nich. Chcielibyśmy się rozliczyć z tych pieniędzy z zawodnikami i spłacić część długów, które powstały w przeciągu ostatnich dwóch lat.
WM: Lotos wykazuje jakieś zainteresowanie żużlem? Bardzo optymistycznie zabrzmiało to, że w przyszłym sezonie może być dobrze. Tutaj chodzi o Lotos?
TZ: Zobaczymy jak to będzie z tym Lotosem. Lotos cały czas twierdzi, że się bardzo starannie przygląda. Faktycznie rozmawiałem z prezesem i działem marketingu i ich wiedza o żużlu jest duża. Wydaje mi się, że oni są bardzo zauroczeni Robertem Kubicą.
WM: To czekamy w takim razie na rozstrzygnięcie kwestii żużlowych. Miejmy nadzieję, że ta najważniejsza kwestia rozstrzygnie się podczas mediacji w Grudziądzu.
TZ: Miejmy nadzieję, że nie mówimy tutaj o niewolniku, bo z niewolnika nie ma pracownika. Tutaj chodzi bardziej o jakąś grę biznesową i ugranie jak najwyższych kwot i ja bym raczej rozstrzygał to w tych kategoriach. To są zawodowcy. Jeżeli Krystian chce zrobić karierę, to musi być zawodowcem i nie może się na nikogo gniewać. On ma 19 lat. Musi sam rozstrzygać o swoich losach. Jeżeli teraz wyrobi sobie dobrą opinię, to dobra opinia będzie za nim szła. Jeżeli złą, ta również będzie za nim szła. Wydaje mi się, że jest to bardzo istotne dla jego dalszej kariery.
WM: Ostatnie pytanie dotyczące transferów. Maciej Polny zrezygnował z mandatu członka Stowarzyszenia.
TZ: Mi się wydaje, że zrobił bardzo słusznie. Przyszedł do stowarzyszenia, żeby napisać kilka artykułów, a nagle został prezesem. Ja mu zawsze prosto w oczy mówiłem, że się nie nadaje na to stanowisko, ponieważ nie ma predyspozycji.
WM: Dziękuję za rozmowę.