Bezbramkowym remisem zakończył się mecz przyjaźni między Lechią Gdańsk i Wisłą Kraków. Obu drużynom rozgrywanie składnych akcji utrudniał fatalny stan murawy. Po pierwszej bardzo nudnej połowie emocje pojawiły się w drugiej odsłonie. Po stronie Wisły najlepsze okazje mieli Paweł Brożek, Łukasz Garguła i Semir Stilić. Lechia mogła objąć prowadzenie w 55 minucie, ale Maciej Makuszewski trafił w słupek. W końcówce w bardzo dogodnej sytuacji fatalnie spudłował Marcin Pietrowski. W Lechii zadebiutował pozyskany we wtorek 28-letni ofensywny pomocniki z Bośni i Hercegowiny Stojan Vranjes.
Po meczu szkoleniowcy obu zespołów narzekali na zły stan boiska.
Franciszek Smuda (trener Wisły Kraków): – Nie był to porywający, zwłaszcza do przerwy, mecz w naszym wykonaniu. Mieliśmy, podobnie zresztą jak Lechia, okazje do strzelenia zwycięskiego gola, ale nie udało się ich wykorzystać. Najbardziej żałuję zmarnowanej w drugiej połowie sytuacji Pawła Brożka, który nie trafił do bramki. Moim zdaniem remis w tym spotkaniu był sprawiedliwy.
– Nie chciałbym tłumaczyć piłkarzy, ale oni w przerwie i po ostatnim gwizdku twierdzili, że na tej murawie nie mogli normalnie wystartować, ani się zatrzymać. Nogi jechały im razem z trawą. W Gdańsku jest najgorsza nawierzchnia, na jakiej przyszło nam grać. Nie można jej w ogóle porównać do boisk w Gliwicach i Krakowie. Jak najszybciej trzeba coś z tym zrobić, bo na tej murawie nie da się grać w piłkę – mówił podczas konferencji prasowej po meczu Franciszek Smuda.
Michał Probierz (trener Lechii Gdańsk): – Pierwsza połowa w ogóle nie przypominała meczu piłki nożnej. To była jedna wielka kopanina. Po przerwie zagraliśmy dobrze. Stworzyliśmy sporo bramkowych sytuacji, przeprowadziliśmy wiele oskrzydlających akcji, ale zabrakło nam dokładnego dogrania i cwaniactwa, żeby dobić Wisłę. Piłkę meczową miał pod koniec Pietrowski, któremu tuż przed strzałem podskoczyła piłka. Nie mam o to do Marcina pretensji, bo tego nie był w stanie przewidzieć. Cieszy mnie, że pomimo braku zgrania z zespołem, nieźle prezentują się nowi zawodnicy. W spotkaniu z Wisłą słabo wykonywaliśmy stałe fragmenty gry. Sporo ćwiczymy ten element na treningach, niemniej dzisiaj nie był to nasz atut. Uważam jednak, że punkt z zespołem, który walczy o mistrzostwo Polski, trzeba docenić.