Krystian Pieszczek zabrał głos po bójce w parku maszyn, do której doszło po zakończeniu przegranego przez Renault Zdunek Wybrzeże meczu z Fogo Unią Leszno. Gdańskiemu żużlowcowi grozi sześciomiesięczna dyskwalifikacja. Sam nie brał czynnego udziału w zajściu ale zgodnie z regulaminem odpowiada za zachowanie wszystkich członków swojego teamu.
Pieszczek o całą sytuację obwinia brata Artura Mroczki, który jego zdaniem obraził Krzysztofa Pieszczka i Pawła Hliba. Zawodnik również zastanawia się dlaczego kara ma być wymierzona tylko i wyłącznie w team Pieszczka i Thomasa Jonassona skoro w całej sytuacji winny, zdaniem Pieszczka, był brat Artura Mroczki.
Zawodnik zaznacza też, że nie ma już za co jeździć na żużlu ponieważ dużą część zarobionych pieniędzy musiał oddać do Urzędu Skarbowego. Podkreśla też, że gdyby nie rodzina i sponsorzy jego dalsza jazda na żużlu nie miała by najmniejszego sensu
Przeczytaj całą treść oświadczenia:
„W związku z zaistniałą sytuacją, jaka miała miejsce po ostatnim meczu ligowym pragnę powiedzieć, iż to co się zdarzyło naprawdę na obiekcie najlepiej jest sprawdzić na monitoringu gdańskiego klubu, który wyjaśni sytuację jak to było naprawdę. Oczernianie mojego Taty Krzysztofa oraz Pawła Hliba jest nie na miejscu, ponieważ to nie oni są winni tej sytuacji. Prowokatorem był brat Artura Mroczki, przez którego ta cała sytuacja nabrała takiego temperamentu. Po prostu Paweł (Hlib dop. red.) oraz mój Tata uspokajali brata Artura i wyprowadzili go grzecznie z parku maszyn, lecz ten wrócił i rzucił się na jednego z nich. Wszyscy chcieli zatrzymać trenera Stanisława Chomskiego, ale po prostu Artur był nerwowy i wybuchnął niepotrzebnie na mojego Tatę. Niestety nie rozumiem jednej sytuacji, skoro jesteśmy mierzeni jedną miarę, dlaczego zostały wyciągnięte wniosku tylko wobec teamu Pieszczek Racing oraz THJ Racing, o Artura teamie jest cisza. Ponadto ja Artura rodziny nie obrażałem, natomiast z jego strony szło wiele obelg w moją osobę, moją rodzinę, a ja sobie tego nie życzę.
Przepraszam za zaistniałą sytuację, która miała miejsce, lecz ja na to wpływu nie miałem. Następna sprawa jest taka, że nie stać mnie na jazdę na żużlu, jeśli nie mam na to pieniędzy. Musiałem oddać ogromne pieniądze do Urzędu Skarbowego i teraz w obecnej sytuacji nie mam nawet jak pojechać na następne zawody. Gdyby nie Rodzina i sponsorzy, którzy pomagają mi finansowo, mógłbym zastanawiać się nad końcem jazdy”