Do XVII gdyńskiego Biegu Niepodległości zostały już tylko godziny i wielu biegaczy z nieukrywaną radością nie może się doczekać, udziału w największym biegu na Pomorzu. Jednak za nim nastąpi wystrzał z ORP Błyskawica, dający sygnał do rozpoczęcia biegu na dystansie 10 km, warto przypomnieć gorszące sytuacje, które coraz częściej spotykane są na imprezach biegowych.
Na zdjęciach z ubiegłorocznego Biegu Niepodległości czy majowego Biegu Europejskiego, na licznych zdjęciach można zauważyć biegaczy bez numerów startowych – o czym pisał Kamil Leśniak w głośnym tekście Frajerzy biegają bez numerów startowych…, opublikowanym na portalu MaratonyPolskie.PL.
Aby temu zapobiec, organizatorzy Grand Prix Gdyni w Biegach Ulicznych podjęli słuszną decyzję, że będą ściągać z trasy osoby, które biegną bez numeru startowego.
Oczywiście dzicy biegacze są zmorą wielu zawodów biegowych, nie mówiąc już o tym, że praktycznie na każdym biegu ludzie ustawiają się w nie swoich strefach startowych. Wynika to z kilku powodów – takie osoby są zazwyczaj początkującymi biegaczami i nie wiedzą, że jest coś takiego jak odpowiednia strefa.
Drugi powód to myślenie, że jak się stanie blisko linii startu, to wtedy szybciej ukończy się bieg z lepszym miejscem na mecie – co jest czymś kuriozalnym. Po prostu taki ktoś chyba nie zdaje sobie sprawy, że jest czas brutto i netto. Poza tym wolni biegacze w nie uprawnionych strefach, powodują zator na trasie.
Jest jeszcze jedna grupa takich strefowiczów, którzy bardzo chętnie ustawiają się na początku linii startowej, aby mieć fajne zdjęcie, którym można pochwalić się znajomym.
Niestety nawet odpowiednie kolory numerów startowych, przypasowanych do danej strefy nic nie dają, gdyż nieuczciwi biegacze w formularzu zgłoszeniowym podają zmyślony rezultat.
Aby do takich sytuacji nie dochodziło, może warto zastosować się do prośby Piotra Sucheni, który jest organizatorem GPX Gdyni – Przed starem każdy ogląda się w prawo, w lewo i patrzy na sąsiada, sąsiadkę jakiego koloru ma numer i czy go w ogóle ma… . Jak coś nie tak, pstryczek w ucho… . DbajMY o to, by w naszym wspólnym gnieździe był porządek, bo inaczej dalej będziemy walić głową w mur i niestety…, tak tej naszej wspólnej Polski nie zbudujemy. Oczywiście można ustawić wysoki płot, ustawić ochroniarzy, postawić kołowrotki, a nawet strażników z psami i długą bronią, żeby ordnung był, jak się należy, ale… czy o to chodzi ???
Złodzieje biegowi
Tacy się też niestety zdarzają, co było widoczne podczas Biegu Urodzinowego w Gdyni. Złodzieje biegowi, którzy po przekroczeniu linii mety brali po kilka sztuk medali. Najlepszym komentarzem do tak niecnych zachowań jest cytat z blogu Piotra Sucheni – Medale były ładne i oryginalne, wiele osób startowało, by zdobyć do swojej kolekcji taki medal. Niektórym niestety nie było dane. Z tej strony należą się szczególnie wielkie PODZIĘKOWANIA dla tych, którzy brali po 2, 3 medale, bo takie osoby się zdarzały. Można było zaobserwować zjawisko w stylu – biorę medal, wracam, przeskakuję przez barierkę, biorę drugi, trzeci… a co, przecież dla każdego wystarczy… . Jakiego tu słowa użyć? … ?! Polak potrafi… .
Idąc dalej tym tropem, doskonale można zauważyć grono osób startujących bez numerów startowych. Nie jest to kilka osób, ale … co najdelikatniej, jak mogła na FB opisała Aga „Po przeglądnięciu 3000 zdjęć z Biegu Urodzinowego Gdyni jestem w szoku, jak wiele osób biegło bez nr. startowego. Ja rozumiem, nie zdążyli się zapisać, szkoda było 30 zł…, ale żeby medal odbierać to już jest BURACTWO !!!!!”. Nic dodać, nic ująć.
Skracanie trasy czyli oszukiwanie samego siebie
Powyższy nagłówek mówi wszystko, więc warto zacytować w tej kwestii Agatę Masiulaniec, która na swoim blogu pisze – skoro można ściąć trasę np. trawnikiem, a kilku zawodników wcześniej tak zrobiło, to czemu nie skorzystać? Tylko czy zyskanie tych kilku sekund coś da? Być może owszem nową życiówkę, ale czy zasłużoną?
Zasłużoną zapewne nie, ale co począć z takimi zachowaniami jak choćby ten – Jedna z zawodniczek w trakcie biegu widziała jak biegaczka podaje drugiej swojego chipa, mówiąc, „że nie da rady dalej”. Dla jednych to raczej niemożliwa sytuacja. Obserwując jednak zachowania ludzi od jakiegoś czasu na zawodach, takie akcje przestają mnie dziwić – dodaje Agata Masiulaniec w tekście Bieganie, a uczciwość.
Komediowym uzupełnieniem powyższej sytuacji jest historia, która wydarzyła się podczas Maratonu Poznańskiego, o czym pisał Tomasz Peisert w tekście Biegiem przez skróty – czyli o oszustwach w bieganiu – Samo skracanie trasy to niestety, nie jedyny oszukańczy proceder na biegach. Niektórych ponosi taka fantazja, że można by na ich przykładzie opowiadać dowcipy. Na jednym z pierwszych poznańskich maratonów biegł pewien pan w wieku około 30 lat. Po 20km skorzystał Toitoia – wszedł tam spocony i zmęczony, by po niecałej minucie wyjść całkiem suchy i wypoczęty.
Gdyby nie świadkowie, którzy to zauważyli można by przypuszczać, że ów mężczyzna w jakiś magiczny sposób się zregenerował załatwiając potrzebę fizjologiczną. Prawda okazała się jednak równie zaskakująca – zawodnik, który wyszedł z przenośnej toalety nie był tym samym, który do niej wchodził, ale… jego bratem bliźniakiem. W ten sposób drugą połowę dystansu nasz ,,bohater” pokonał w skórze swego brata.
Uwaga – Czytajmy regulaminy
Nie od dziś wiadomo, że jeśli gdzieś startujemy, to należy zapoznać się z regulaminem zawodów. Mało tego, godząc się na udział w imprezie, podpisujemy się pod tym, co zostało zawarte w regulaminie.
Brak znajomości zasad powoduje chaos i nieustannie czepianie się o wszystko niewinnych organizatorów. Aby do takich sytuacji nie dochodziło, wystarczy poświęcić dosłownie kilka minut na przeczytanie zapisów, jakie obowiązują na imprezie biegowej.
Częstym przykładem braku znajomości zasad przez uczestników, są biegi parkrun o czym mówi koordynator parkrun Gdańsk, Lech Bożeński – Coraz częściej na cosobotnich biegach parkrun przychodzą osoby, które swoim zachowaniem lekceważą pozostałych uczestników i organizatorów. Mianowicie na mecie dostaje się token oznaczający pozycję. Aby pojawił się rezultat, zawodnik z tym tokenem musi podjeść do wolontariusza, który zeskanuje wspomniany token oraz kod uczestnika, który jest takim nieformalnym chipem startowym.
Niestety są przypadki, że ludzie nie biorą tokenu na mecie i biegną dalej, co powoduje wypaczenie rezultatów. Albo nie mają ze sobą osobistego kodu i proszą, aby dopisać ich do wyników. To tak jakbyśmy uczestniczyli w innych zawodach i nie mieli ze sobą chipa, bo dziwnym trafem zapomnieliśmy.
Kodeks kulturalnego biegacza
Jeszcze kilka lat temu powyższe przykłady chamstwa biegowego, można było policzyć na palcach jednej ręki. Niestety wszędzie tam, gdzie następuje masować – zawsze znajdą się wszelkiej maści cwaniacy i oszuści.
Co należy zrobić, aby do takich sytuacji nie dochodziło? Trudno powiedzieć. Na pewno nie powinno się być obojętnym na przytoczone zachowania.
A może by tak stworzyć kodeks kulturalnego biegacza, o czym swego czasu pisał pomysłodawca Pomorze Biega i Pomaga, Marcin Dybuk (całość tekstu tutaj).
Opracował Maciej Gach
*Uzupełnieniem tematu, mogą być inne teksty poświęcone nieuczciwości biegowej.
Agata Masiulaniec – Czytajmy regulaminy, to nie boli, możliwe DSQ już tak… (Biegowy Świat)
Agata Masiulaniec – Bieganie, a uczciwość (Biegowy Świat)
Tomasz Peisert – Biegiem na skróty – czyli oszustwach w bieganiu (Biegologia)
Piotr Suchenia – Gdy urodzinowe emocje już opadną (runpassion.pl)
Fot. 1 – Gdynia Biegia
Fot. 2 – Biegowy Świat
Fot. 3 – Katarzyna Bernadetta Olszewska