Od najmłodszych lat jesteśmy uczeni elementarnych zasad kultury. Nasze zachowanie ma niebagatelny wpływ na to, jak odbiera nas otoczenie. Jeśli chcemy osiągnąć sukces w jakiejś dziedzinie, to nie tylko talent i wysiłek jest ważny. Liczy się również wizerunek i pozytywne opakowanie naszego sukcesu. Niestety wielu ludzi zapomina, że same sukcesy nie świadczą o tym, że będzie się szanowanym i podziwianym, niczym obraz w muzeum.
Wyniki to nie wszystko
Ostatnio coraz częściej na imprezach biegowych dochodzi do zachowań, które powinny być zwalczane i potępiane. Wszędzie tam, gdzie następuje masować – zawsze znajdą się wszelkiej maści cwaniacy i oszuści. To jest nieuniknione. Żeby do niegodnych sytuacji nie dochodziło, trzeba od razu z tym walczyć – o czym pisaliśmy w tekście „Ukrócić chamstwo biegowe„.
Jednak o wiele czymś gorszym jest zachowanie osób, którzy powinni być przykładem szacunku, zasad fair play, czy po prostu wzorem do naśladowania.
Jakiś czas temu, podczas kaszubskiego biegu na dystansie 10 km, doszło do niecodziennej sytuacji. Mianowicie jedna z uczestniczek, która przebiegła linię mety jako trzecia z Pań, została oskarżona o oszustwo przez małżeństwo biegowe z Lęborka.
– Trzecie miejsce stało się powodem awantury rozkręconej przez znane małżeństwo. Pani z Lęborka, wywołując mnie przez głośniki do organizatora imprezy, zarzuciła mi oszustwo, iż niczym Filip z konopi wskoczyłam tuż przed metą na trzecie miejsce, zabierając jej tym samym miejsce na podium. Tłumaczyła to tak – „Mąż biegł kilometr i ciebie nie widział…, tu chodzi o zasady” – dodała.
Następnie złapała mnie za nadgarstek z zegarkiem i zażądała pokazania czasu – „to wszystko i tak można obejść” – stwierdziła – gdy mój czas okazał się o ponad półtorej minuty lepszy od jej wyniku. Na oczach wielu ludzi, wylano na mnie wiadro oszczerstw. Jak się chwilę później okazało, jej mąż, woła do mnie przez płot: ” A co Ty sobie myślisz??? Że tego się nie da sprawdzić???” – wołał, jak do smarkacza przyłapanego na kradzieży cukierków… „Sprawdzę jakie masz czasy na 10 km, wstydu Ci na robię i będziesz skończona!!!” – zagroził.
Czy ktokolwiek inny, gdyby nie był tak znany, poszedłby robić taki raban u organizatora zawodów i zostałby potraktowany poważnie? Nie sądzę. Oni oparli swoje zarzuty na tym, że ten Pan leciał od mety kilometr z powrotem i liczył zawodniczki biegnące przed żoną. Ja go nawet widziałam i to trochę mnie zdziwiło, że biegnie w moją stronę. Natomiast on mnie nie widział, co jest już naprawdę dziwne, bo biegłam w bardzo charakterystycznej koszulce, której nie sposób nie zauważyć. Najgorszy był jednak brak jego szacunku!!! Jak mnie zobaczył i zawołał – „Ty!!! Chodź tutaj”!!! I cały ten cyrk za 200 zł, czyli nagrodę za trzecie miejsce.
Sytuacja niezwykle przykra. Dajesz z siebie wszystko. Przekraczasz metę, wiedząc, że odniosłeś sukces. Następnie niczym trzęsienie ziemi – rzuca na Ciebie oskarżenie profesjonalny zawodnik, a Ty doskonale wiesz, że nie ma on racji.
Pokaż, że masz klasę
Tak jak to było wspomniane, wizerunek i pozytywny odbiór to rzecz święta. Wspaniałe rezultaty są tylko zaczątkiem do tego, czym jest klasa sportowca. Estymą i szacunkiem wśród biegaczy cieszy się między innymi Radosław Dudycz, którego nie trzeba przedstawiać.
Radosław Dudycz jest nie tylko byłym mistrzem maratońskim, ale zachowuje się jak na prawdziwego Mistrza przystało. Zawsze chętnie porozmawia, doradzi, zgodzi się na wspólne zdjęcie. Również udział Dudycza w bezpłatnym, cosobotnim biegu parkrun Gdańsk był wizerunkowym strzałem w dziesiątkę.
Dla wielu uczestników była to nie lada gratka, że mogą jak równy z równym stanąć na linii startu z prawdziwym mistrzem biegowego fachu. Natomiast po biegu mogą bez najmniejszych problemów zapytać się o jakieś ciekawe spostrzeżenia biegowe.
Podobnie w listopadzie ubiegłego roku, w gdańskiej lokalizacji parkrun, wziął udział Łukasz Kujawski, który kilka dni wcześniej zajął pierwsze miejsce w Biegu Niepodległości Gdyni. To ważne tym bardziej, że po wyczerpującym sezonie utalentowany zawodnik ustanowił rekord trasy parkrun Gdańsk – wiedząc, że nagrodą jest jedynie satysfakcja.
Przykłady Radka i Łukasza są pięknym świadectwem, jakie dają nam amatorom, zawodowi biegacze – że startuje się nie tylko dla nagród, gadżetów, czy innych drobiazgów, ale przede wszystkim dla rozruszania kości, dobrego samopoczucia i aktywnego trybu życia.
Prowadzisz bloga? To pokaż, że nie jesteś narcyzem
Trudno zliczyć ilu biegaczy prowadzi blogi. Większość z nich nie różni się praktycznie niczym. Wpisy dotyczące tego, że było się na treningu czy zjadło się banana, raczej nikogo nie rzucają na kolana. Zwłaszcza, że jeśli osoba nie osiąga wybitnych rezultatów, lub nie jest popularna w środowisku biegowym, praktycznie bloga prowadzi dla samego siebie.
Prowadząc bloga, warto pokazać się nie tylko z treningowego punktu widzenia, ale również ze społecznej strony. Porobić zdjęcia biegaczom na zawodach, zostać wolontariuszem podczas imprezy sportowej, zrobić wywiad z kimś ciekawym.
Takie drobnostki budują szacunek wśród innych biegaczy, niż napisanie kolejnej recenzji o skarpetach kompresyjnych, które otrzymaliśmy za darmo. Przykładem bloga, który warto naśladować jest Biegowy Świat, której autorką jest Agata Masiulaniec.
Pamiętaj o wizerunku
Wszyscy sportowcy marzą nie tylko o stawaniu na podium i uzyskiwaniu wspaniałych rezultatów. To, co daje kopa do dalszej pracy nad sobą, to również posiadanie sponsorów. Jednak, aby zostać zauważonym przez reklamodawców, trzeba również kojarzyć się z czymś pozytywnym.
To, że ktoś świetnie biega, nie oznacza od razu, że będzie choinką reklamową. Dla sponsorów ważny jest pozytywny przekaz. Jeśli sportowiec nie ma charyzmy, jest nudny i do tego opryskliwy oraz nie mający nic ciekawego do powiedzenia – to nie wiadomo jakby się naprężał, sponsor nie przyjdzie.
Za wzór mogą służyć Mateusz Kusznierewicz, Krzysztof Hołowczyc, czy choćby Henryk Szost, którzy od wielu lat są przykładem do naśladowania w sferze marketingu sportowego.
Wszyscy podążamy tam, gdzie jest miło, fajnie i przyjemnie. Tak jest z każdą sferą życia, łącznie z bieganiem. Biegamy z ludźmi, których lubimy. Bierzemy udział w imprezach, które kojarzą się nam z rodzinną atmosferę. Szanujemy tych, którzy swoim zachowaniem, przestrzeganiem zasad i ciężką pracą na to zasługują. A tego kupić się nie da, za żadne pieniądze świata.
Opracował Maciej Gach
Fot. 2 – Deon.pl
Fot. 1 i 3 – Maciej Drapella