Paweł Poljański ma 25 lat. Mieszka w Rumi, ale większość czasu spędza we Włoszech. Od dwóch lat jest łatwiej, bo towarzyszy mu narzeczona. Wiola jest nauczycielką języka angielskiego, ale swoje pasje i ambicje podporządkowała rytmowi życia zawodowego kolarza.
– Jesteśmy ze sobą dwa lata. Jestem bardzo szczęśliwy. Obiad zawsze na czas, rzeczy wyprane. Preferujemy kuchnię włoską. Teraz sobie pofolgowałem. Ważę 66 kilogramów, o 5 więcej niż w sezonie – mówi Paweł Poljański. – Wino do posiłków, czasami piwo. Przez miesiąc mogę sobie pozwolić. Jak wsiadam na rower, to podczas jednego etapu spalam nawet 5 tysięcy kalorii.
RAFAŁ MNIE PROSIŁ, ŻEBYM ZOSTAŁ
– Gdy kończył mi się kontrakt z Tinkoff Saxo, miałem dwie oferty z poważnych zawodowych grup. Na mecie jednego z etapów Vuelty podszedł do mnie Rafał Majka i poprosił, bym został. „Chciałbym, żebyś jeździł ze mną wszystkie wyścigi w przyszłym roku”, powiedział.
– Jesteśmy dobrymi kumplami, mieszkamy razem na wyścigach i we Włoszech, gdzie spędzamy pozostałą część sezonu. Nie mogłem mu odmówić. Kontrakt od połowy roku miałem na mailu, podpisałem go w październiku.
OTWIERAM RACHUNEK OSOBISTY
– Przez ostatnie dwa lata pracowałem na kogoś. Czy to na Rafała Majkę, czy Alberto Contadora. Ale otrzymywałem też swoje szanse. To nie jest proste w takiej ekipie jak Tinkoff Saxo, gdzie są kolarze klasy Majki, Sagana czy Contadora. Myślę, że w przyszłym roku szans pokazania się będzie jeszcze więcej.
– Jeszcze dwa lata Rafał Majka pracował pod Alberto Contadora. Teraz jest trzecim zawodnikiem Vuelty i to na niego pracuje ośmiu ludzi. W całej ekipie jest ich pięćdziesięciu.
FAJNIE BYĆ KOLEGĄ MISTRZÓW ŚWIATA
– Cieszyłem się ze zwycięstwa Petera Sagana w Mistrzostwach Świata. Na początku liczyłem, że Michał Kwiatkowski zdoła powtórzyć sukces z poprzedniego roku. Zresztą i tak pojechał dobry wyścig. Peter też jest dobrym kolegą i świetnym kolarzem. Fajnie, że został mistrzem świata.
Posłuchaj całego wywiadu:
Włodzimierz Machnikowski/mili