Walczyli dla siebie i 12-letniej Oli w czasie jedynych w Polsce zimowych, indoorowych zawodów triathlonowych

Im więcej kilometrów „wykręcą”, tym skuteczniejsza będzie pomoc dla dziewczynki cierpiącej na bardzo rzadki zespół chorób autozapalnych. W Gdańsku odbyła się II edycja zawodów triathlonowych Torus Triathlon In Da House. Celem była pomoc 12-letniej Oli. Do akcji ruszyli sportowcy i kibice. W sobotę 30 stycznia w gdańskim kompleksie Alchemia jedyne w Polsce zimowe, indoorowe zawody triathlonowe zgromadziły na starcie ponad 70 uczestników.

PŁYWANIE, JAZDA NA ROWERZE I BIEG

Rywalizacja toczyła się na dwóch dystansach: sprint i 1/4 IronMan. Najwięksi twardziele zaczynali od przepłynięcia 950 m w basenie Aquastacji. Dwie kolejne próby: 45-kilometrowa jazda na rowerze i bieg na dystansie 10,55 km, czekały ich pod dachem Sportsatacji. Ostatnie wyścigi zaplanowano na niedzielny ranek.

Co ciekawe, zawodnicy startowali tym razem na własnych rowerach zamontowanych na profesjonalnych trenażerach. – Wprowadziliśmy kilka nowinek, dzięki czemu poziom rywalizacji soi na jeszcze wyższym poziomie aniżeli w ubiegłym roku – mówi Monika Brzozowska z firmy Torus.

LICZY SIĘ KAŻDY KILOMETR

W charytatywnym wyścigu dla 12-letniej Oli liczy się każdy kilometr. Dystans pokonany przez wszystkich uczestników decydować będzie o wielkości funduszu pomocowego.

W walce z rzadką i niezwykle groźną chorobą bardzo ważne jest również wsparcie psychiczne. – Mama Oli bardzo się cieszy z tak mocnego zaangażowania. Dla dziewczynki to wielkie przeżycie i radość, że tyle obcych ludzi chce jej pomóc – mówi Monika Brzozowska.

KFP/marz
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj