Milionowe transfery? Wielkie nazwiska? Medialne spekulacje i skupianie na sobie uwagi dziennikarzy? Nic z tych rzeczy. W tym sezonie przepis na sukces w angielskiej Premier League zdaje się być tylko jeden: zakupienie niewielkiego klubu z Championship, stopniowe inwestowanie w niego tajskiego kapitału i zrobienie z niego mistrza Anglii – od czego zespół Leicester jest już nie o krok, a pół kroku. Kto za tym stoi? Miliarder z Tajlandii, Vichai Srivaddhanaprabha. Posłuchaj audycji:
Kim jest skromny, unikający medialnego szumu właściciel Leicester City? Przede wszystkim posiadaczem wartej niemal 3 miliardy dolarów sieci sklepów duty-free na lotniskach w Tajlandii. Interes, który zrobił z niego jednego z kluczowych biznesmenów w kraju, pozwolił mu także w 2010 roku na zakup niewielkiego klubu w środkowej Anglii. Wiceprezydenturę powierzył swojemu synowi, sam zaś – kochający polo, zagorzały buddysta – zanim napisał biznesplan, sprowadził do Leicester mnichów, którzy poświęcili zawodników i sam stadion. Sekret prowadzący do mistrzostwa? Na to wygląda!
LEKARZE SKUTECZNIE SZKODZĄCY
Sekretem nie jest już stan kontuzji Cristiano Ronaldo. Naderwany, a nie nadwyrężony mięsień uda wykluczył Portugalczyka z dwóch spotkań ligowych oraz półfinałowego starcia w Lidze Mistrzów z Manchesterem City. To jednak nie wszystko, najgorsze bowiem może być dopiero przed nim. Jeśli Ronaldo nie zastosuje się do zalecanego odpoczynku (18-21 dni), to może ominąć go nie tylko ewentualny finał Champions League, ale i zbliżające się coraz większymi krokami EURO 2016.
Przyczyna medycznego zamieszania? Kolejne niedopatrzenie sztabu lekarzy Realu Madryt, którzy zamiast zrobić Portugalczykowi rutynowy w takich sytuacjach rezonans magnetyczny, wysłali zawodnika na wycieczkę na Wyspy – zapewniając Zinedine’a Zidane’a, że Ronaldo jest w pełni gotowy do gry. Wprowadzony w błąd Francuz powtarzał te rewelacje podczas konferencji prasowej jeszcze na dzień przed wspomnianym meczem.
SŁAWY CZAR
Zupełnie innej natury problemy ma młoda amerykańska aktorka i modelka, Chloe Grace Moretz. Jeszcze miesiąc temu blondynka zapatrzona w gwiazdę Barcelony, Neymara, jadła z piłkarzem kolację w jednej z paryskich restauracji. Dziś okazuje się, że rozpoczęte podczas Mundialu w Brazylii zauroczenie niekoniecznie było trafnym wyborem. Obecnie bowiem Chloe pozuje do czułych zdjęć na Instagramie z… Brooklynem Beckhamem.