insZa oknem zrobiło się naprawdę wiosennie, więc na ścieżki wybiegło mnóstwo biegaczek i biegaczy.
Jest to świetny sposób na pogodzenie obowiązków młodego rodzica z biegowym hobby. Oczywiście wymaga to rozwagi oraz uprzedniego zapewnienia dzieciom odpowiednich i bezpiecznych warunków.
Z tej okazji rozmawiamy z Martą Kamińską-Olczak, która podzieliła się swoimi wrażeniami o pozytywnych aspektach takiego biegania.
Maciej Gach: Wielu biegaczek i biegaczy mając małe dzieci, coraz częściej decyduje się na bieganie z wózkiem? Jak to wyglądało w Twoim przypadku?
Marta Kamińska-Olczak: W erze przed dziećmi byłam bardzo aktywną osobą. Uprawiałam sportowy taniec towarzyski, co pozytywnie wpływało na moje zdrowie psychiczne i fizyczne. Kiedy pojawiły się dzieci, nie chciałam rezygnować ze sportu, ale aktywność należało lekko zmodyfikować. Wybrałam bieganie i jazdę na rowerze z dziećmi, ale dopiero, kiedy były na to gotowe i oczywiście pamiętając o rekomendacjach producentów wózków – w przypadku synka, kiedy skończył rok, natomiast w przypadku córki, gdy miała 10 miesięcy.
Jakimi kryteriami kierowałaś się przy wyborze wózka do biegania?
Wózek miał mi służyć nie tylko do biegania, ale również do jazdy na rowerze oraz jako przyczepka. Ponadto wiedziałam, że to kwestia czasu, kiedy do Juliana dołączy drugie dziecko – stąd padł wybór na wózek dwuosobowy. Poza tym stawiałam też na bezpieczeństwo, czyli pięciopunktowe pasy bezpieczeństwa, a także na wygodę, komfort jazdy z dużą amortyzacją, regulowane siedzenia oraz na przestrzeń bagażową – jak się okazuje, głównie na ciastka 😉
Jakbyś porównała bieganie z wózkiem do indywidualnego biegania?
Kiedy biegałam sama, to odpowiadałam tylko za siebie i na sobie się koncentrowałam. Odkąd biegam z dziećmi, muszę zadbać o ich komfort, bezpieczeństwo, odpowiadać na zadane pytania czy podawać jakieś smakołyki. Długość biegu tez należy dostosować do cierpliwości dzieci. Różnice są zatem olbrzymie.
Łatwo było się do takiego sposobu biegania przyzwyczaić?
Myślę, że tak. Kwestia praktyki, a dzieci dbają, żebym ją nabywała.
A ile czasu musiało minąć, abyś swobodnie mogła biegać z maluchami, pchając przed sobą wózek?
Mam wrażenie, że tej swobody wciąż mi brakuje. Wózek zaburza dynamikę ruchu, a z drugiej strony od razu łączy się z treningiem siłowym.
Pytam się, gdyż czasem ma się wrażenie, że gdy biegniesz, to wcale nie jest to takie proste i lekkie – zwłaszcza, że wymaga to sporej siły?
Zdaje się, że będę musiała popracować nad lekkością! Wózek z dziećmi waży około 40 kg. Jeżeli dorzucimy do tego wiatr w oczy, piasek czy bieg pod górę, to faktycznie może być ciężko. Na szczęście po każdym podbiegu jest zbieg, a wiatr czasem i w plecy powieje.
Swoją drogą to miesiąc temu biegnąc z wózkiem w ramach parkrun Gdańsk, uzyskałaś rekord życiowy 22:19 na dystansie 5 km. Jest to przykład, że forma od takiego biegania może bardzo wzrosnąć. Zastanawiałaś się jaki czas możesz uzyskać biegnąć bez wózka?
Cały czas się nad tym zastanawiam, ale boję się sprawdzić.
W ramach parkrun Gdańsk od dłuższego czasu biegasz z wózkiem. Czy widok kobiety, która pacha wózek mając w środku dwójkę szkrabów – budzi zdumienie wśród biegaczy czy osób niebiegających?
Bieganie z wózkiem jest niezwykle motywujące i wzbudza spore zainteresowanie oraz pozytywne komentarze. Generalnie najczęstsza reakcja to zdumienie przeplatane z bardzo dużą dozą życzliwości i sympatii.
A jak reagują maluchy, gdy tak pchasz z nimi wózek?
Z dziećmi biegam odkąd one pamiętają, wiec trening odbierają bardzo naturalnie. Ciekawa jest reakcja, kiedy sama wychodzę poćwiczyć – „A czemu my nie idziemy?”
Czyli można powiedzieć, że bieganie z wózkiem to taki kompromis pomiędzy spacerem, (czyli coś dla dzieci), a bieganiem (coś dla Ciebie)?
Bieganie z wózkiem to świetny trening dla mnie, ale i czas spędzony z dziećmi. Dodatkowo staram się, aby dzieci też coś z tego miały, nie tylko świeże powietrze. Dlatego biegamy od placu zabaw do placu zabaw – przy czym wybieram takie trasy, aby odległość nie była mniejsza niż 5 km, np. biegnąc do interesującego punktu, jak choćby latarnia morska w Nowym Porcie czy molo w Sopocie.
Jakbyś zachęciła młodych rodziców do takiej formy aktywności?
Do sportu każdy musi dojrzeć sam, ale warto jest wiedzieć, że dzieci nie są żadną przeszkodą w jego uprawianiu. Wręcz przeciwnie – potrafią świetnie motywować. Na kwietniowym parkrunie, kiedy już poczułam zmęczenie, mój Julian krzyknął zdumiony: „Mamo, oni nas wyprzedzają!”. I mama przyśpieszyła.
Fot. 1 – Paweł Marcinko
Fot. 2 – Pia Regan
Fot. 3 – Paweł Szwed