Arka rządzi na stadionie przy Olimpijskiej. Ruch zatrzymany

Kolejne świetne spotkanie na koncie piłkarzy Arki Gdynia. Podopieczni Grzegorza Nicińskiego dzielą i rządzą na stadionie przy Olimpijskiej. W obecności ponad 11 tysięcy kibiców rozbili Ruch Chorzów 3:0 i przynajmniej do soboty będą wiceliderem piłkarskiej ekstraklasy.
Arka potwierdziła, że fantastycznie czuje się na własnym boisku w tym sezonie. Po przekonującym zwycięstwie Arki nad Wisłą Kraków, do Gdyni przyjechał Ruch Chorzów… i boleśnie przekonał się o sile żółto-niebieskich.

Od początku piątkowego spotkania kibice obserwowali bardzo wyrównany pojedynek. Lepiej w mecz weszli jednak goście, którzy już w 6. minucie mogli wyjść na prowadzenie. Po szybkiej kontrze prawą stroną i dośrodkowaniu, w polu karnym poślizgnął się jednak Piotr Ćwielong i piłka powędrowała na aut.

ZJAWIŃSKI TRAFIA DRUGI RAZ Z RZĘDU

Strzelanie w Gdyni rozpoczął w 23. minucie Dariusz Zjawiński. Były napastnik Cracovii dostał piłkę przed polem karnym, zbiegł z nią do środka pola i fantastycznym strzałem lewą nogą pokonał bezradnego Wojciecha Skabę.

W pierwszej części gry doskonale w rozegraniu grał Mateusz Szwoch, a aktywni byli jego partnerzy na skrzydłach – Tadeusz Socha i Marcus. Pierwsza połowa zakończyła się prowadzeniem Arki 1:0.

DOSKONAŁY SZWOCH

Na początku drugiej połowy inicjatywę przejął Ruch. Jednak nieliczne akcje przyjezdnych nie przyniosły żadnego efektu. Grająca bardzo konsekwentną piłkę Arka mądrze broniła i szukała okazji do kontrataku. Przyniosło to efekt w 68. minucie. Na 2:0 podwyższył Muroslav Bożok, który wykorzystał doskonałe podanie Mateusza Szwocha.

To jednak nie był koniec strzelania w Gdyni. Dzieła zniszczenia w 81. minucie dokonał Rafał Siemaszko, który po raz kolejny dostał świetną piłkę od Mateusza Szwocha i mocnym strzałem przy słupku pokonał bezradnego bramkarza gości. Szwoch zakończył spotkanie z nietypowym hattrickiem.

-Nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek zaliczył 3 asysty w meczu. Może na poziomie juniorskim. W ekstraklasie i pierwszej lidze na pewno nie. Lubię podawać, ale jeśli mam być szczery to większą radość sprawia mi strzelanie goli. To jest uczucie nie do opisania, powiedział Szwoch. 

Spotkanie z Ruchem było szczególne także dla Rafała Siemaszko, który w swoim jubileuszowym 50 występie w żółto-niebieskich barwach strzelił swojego 10 gola dla Arki i debiutanckiego w ekstraklasie.

– W końcu doczekałem się tego gola. Czekam na kolejne. Statystyki zostawiam historykom. Nie istotne jest to w którym meczu strzeliłem gola. Po prostu cieszę się z bramki. Uważam, że pomagam drużynie wchodząc na boisko. Na te chwile jestem rezerwowym i staram się wykorzystywać szanse, podkreśla Siemaszko.

TWIERDZA GDYNIA

To było kolejne fantastyczne spotkanie żółto-niebieskich. Podopieczni Grzegorza Nicińskiego do soboty pozostaną wiceliderem piłkarskiej ekstraklasy.

-Ładny widok patrząc na tabele, ale spokojnie to dopiero początek, zaznacza Miroslav Bożok. 

Kapitan Arki podobnie jak Siemaszko w meczu z Ruchem zdobył swojego pierwszego gola dla Arki w ekstraklasie. W dwóch ostatnich sezonach przed spadkiem gdyńskiej drużyny, tej sztuki nie udało mu sie dokonać.

– Gol smakuje bardzo dobrze. Dedykuje go żonie i córkom. Ruchowi zabrakło konkretów, ale mecz z chorzowianami był spokojniejszy niż z Wisłą. Twardo stąpamy po ziemi i w każdym meczu musimy udowadniać, że pasujemy do ekstraklasy. Trzeba to podkreślić, że bardzo pomagają nam kibice. Atmosfera, którą towrzą jest topowa w całej lidze, uważa słowacki pomocnik.

Beniaminek zadziwia i daje poważne ostrzeżenie innym, którzy będą wybierać się na mecz do Gdyni, gdzie w piątek na trybunach zasiadła rekordowa liczba 11 tysięcy kibiców.

Wojciech Luściński/Mariusz Hawryszczuk
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj