Słaby mecz Lechii i przegrana na koniec roku

Porażką zakończyli rok piłkarze Lechii Gdańsk. Biało-zieloni niestety przegrali z Koroną Kielce 0:2. Gdańszczanie nie zagrali dobrego spotkania, a defensywę Lechii wypunktował Jacek Kiełb. Lechia, na ostatni mecz  w tym roku, pojechała osłabiona brakiem dwóch podstawowych zawodników. Kontuzję cały czas leczy podstawowy środkowy obrońca – Mario Maloca, a za kartki pauzował Milos Krasić.

Kolejne raz od pierwszych minut miał okazję zaprezentować się Sebastian Mila. W pierwszej jedenastce, pod nieobecność Krasicia, szansę występu dostał Aleksandar Kovacević, który dotychczas okazję do gry miał jedynie w meczach pucharowych.

Korona spotkanie przeciwko wiceliderowi tabeli rozpoczęła bardzo ofensywnie. Kielczanie narzucili też wysokie tempo, a Lechia nastawiła się głównie na grę z kontry. W 5. minucie biało-zieloni mogli objąć prowadzenie. Piłkę na prawym skrzydle przejął Grzegorz Wojtkowiak. Obrońca wrzucił piłkę w pole karne, do niej dopadł Gamakow, ale strzelił prosto w Zbigniewa Małkowskiego. To było pierwsze poważne ostrzeżenie dla kieleckiej defensywy. Jednak Korona nie zmieniła ustawienia. Linia obrony grała wysoko i już w zarodku powstrzymywała większość groźnych akcji podopiecznych Piotra Nowaka. W 15. minucie to Korona mogła objąć prowadzenie. Aankour dostał świetną piłkę z środka pola i wyszedł sam na sam z bramkarzem Lechii. Jednak Vanja Milinković-Savić zachował zimną krew. Skrócił kąt i ręką odbił piłkę na rzut rożny.

10. minut później sędzia spotkania podjął kontrowersyjną decyzję. Faulowany, jak się później okazało, w polu karnym był Grzegorz Wojtkowiak. Arbiter meczu uznał, że faul był przed polem karnym,  a do wolnego podszedł Sebastian Mila. Kapitan gdańskiej drużyny strzelił fantastycznie, ale na wysokości zadania stanął Zbigniew Małkowski i sparował lecącą w samo okienko bramki piłkę. Do końca pierwszej części gry nic się nie zmieniło i obie drużyny zeszły do szatni z bezbramkowym remisem.

W drugiej części gry, Korona nadal miała optyczną przewagę. Potwierdziła ją w 61. minucie. Błąd w środku pola popełnił Sebastian Mila i Milen Gamakow, którzy stracili piłkę. Aankour posłał szybkie podanie do Jacka Kiełba. Za zawodnikiem Korony nie nadążył Nunes, a pomocnik kielczan precyzyjnym strzałem pokonał bramkarza Lechii.

Lechia była drużyną słabszą. Korona punktowała gdańszczan składnymi akcjami. Dzieła w doliczonym czasie gry dokonał po raz drugi Jacek Kiełb, który po raz kolejny popisał się fantastycznym strzałem i podwyższył prowadzenie Korony.

Lechia przegrywa w Kielcach 0:2, ale nadal jest wiceliderem tabeli piłkarskiej ekstraklasy.

lus
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj