Udany rok dla Arki. Ostatnie 12 miesięcy podsumowuje prezes klubu Wojciech Pertkiewicz

Mistrzostwo I ligi, awans do ekstraklasy, wywalczenie miejsca w czołowej ósemce rozgrywek oraz awans do półfinału Pucharu Polski. To największe sukcesy Arki w minionych 12 miesiącach. Rok 2016 był bardzo udany dla żółto-niebieskich, przekonuje w rozmowie z Radiem Gdańsk prezes gdyńskiego klubu Wojciech Pertkiewicz.

Mariusz Hawryszczuk: Jaki był 2016 rok dla Arki?

Wojciech Pertkiewicz: Wywalczyliśmy w dobrym stylu awans do ekstraklasy. Mieliśmy udany początek, jak i zakończenie rundy w ekstraklasie. Do tego awansowaliśmy do półfinału Pucharu Polski. Na pewno punktem wyjścia do tego, co się wydarzyło później było pierwsze miejsce na zakończenie sezonu I ligi. Dzięki temu mogły przyjść świetne, wygrane mecze na naszym stadionie z Wisłą Kraków, Ruchem Chorzów czy Śląskiem Wrocław. Nie zapominamy jednak tego, że przez wiosnę, na niższym szczeblu rozgrywek przejechaliśmy jak czołg.

To był najlepszy rok za pana kadencji w Arce?

Miejsca za mojej kadencji były różne, ale awans jest pierwszy. Mam nadzieję, ze także ostatni. Tylko duże nieszczęście może sprawić, że będziemy musieli jeszcze raz grać o ekstraklasę. Patrzę optymistycznie na rok 2017.

To może parę słów o trudnych momentach.

Wiosną nie było trudnych momentów, ponieważ szybko uzyskaliśmy przewagę, która pozwoliła pewnie patrzeć w stronę awansu. Na pewno był nim jednak czas przygotowań do rozgrywek ekstraklasy. Dostaliśmy na to mało czasu, do tego były to inne jakość i działania. Mamy za sobą przetarcie, dlatego za każdym kolejnym razem powinno być coraz łatwiej. Poza tym trudna była seria meczów bez zwycięstwa w ekstraklasie, ale z nią także sobie poradziliśmy.

Trener Grzegorz Niciński był przez to – lub jest dalej – zagrożony i musi obawiać się o swoją posadę?

Podczas złych serii ciemne chmury zbierały się nad klubem lub nad drużyną, a trudno powiedzieć, czy nad trenerem. Wierzyliśmy, głównie za sprawą oceny dyrektora sportowego Edwarda Klejndinsta, w to, że działamy dobrze, a drużyna przygotowana jest w odpowiedni sposób. Życie pokazało, że cierpliwość popłaca i jedziemy dalej z trenerem Nicińskim na tym samym wózku. A on spokojnie będzie mógł zacząć przygotowywać drużynę do rundy wiosennej.

Cierpliwość dała sukces, o którym pan wspomina?

Przede wszystkim wpływa na to dobra atmosfera w szatni. Zawodnicy, którzy przyszli do nas przed sezonem podkreślali, że byli bardzo dobrze przyjęci. I to buduje. Nieraz byłem w szatni i widziałem, jak to wszystko wyglądało. Niektórzy wskazywali podczas ostatniej rundy, że ta atmosfera się popsuła, ale zapewniam, że ona wciąż jest. Nigdy nie brakowało zawodnikom motywacji i zawsze wychodzili na mecze pozytywnie nastawieni.

Zimowy okres transferowy w Arce będzie gorący?

Jest to nerwowy, ale także przyjemny okres. Przede wszystkim stanowi wyzwanie dla dyrektora sportowego, jak i Michała Globisza oraz trenera Nicińskiego. Skrzynki mailowe i telefony są rozgrzane.

Jedno wzmocnienie już za wami, a jest nim Dariusz Formella. Nie będzie to jednak ostatni transfer Arki?

Liczymy, że Darek ponownie zaliczy w Arce udany okres. W końcu wraca do domu, gdzie się dobrze czuje, co nie raz pokazywał. Będzie to dla niego ważne pół roku, w którym musi udowodnić, że kariera stoi przed nim otworem. Jeżeli chodzi o inne transfery, to nie ukrywamy, że szukamy piłkarza na pozycję napastnika. Od niego zaczynamy. Na razie jednak bez nazwisk.

To sprawia, że miejsce w składzie straci Dariusz Zjawiński?

Tego jeszcze nie wiemy. Nie ukrywamy również tego, że aby ktoś do nas dołączył, to dla dobra wszystkich trzeba zluzować dla niego miejsce. Sytuacja rozwija się dynamicznie.

Poza atakiem gdzie jeszcze potrzebne są wzmocnienia?

Poszukujemy także zawodnika na pozycję środkowego obrońcy. Nawet jeżeli nie uda się pozyskać go teraz, to myślimy o wymianie pokoleniowej. Pomimo iż Krzysztof Sobieraj rozgrywa dobre mecze to wieku się nie oszuka. Nawet jeśli utrzyma dyspozycję i usiądziemy do rozmów o kolejnym sezonie, to na pewno musimy myśleć o zmianie pokoleniowej.

Jaka przyszłość przed Michałem Nalepą?

Mam nadzieję, że świetlana. Ale żeby taka była, to w interesie wszystkich jest, aby zagrał sporo minut w trakcie rundy wiosennej. W Arce nie miałby tego zagwarantowanego, a I liga jest miejscem, gdzie powinien udowodnić, że jest świetnym piłkarzem i później wrócić do nas w pełni formy. Jest charakternym facetem i myślę, że powróci do nas silniejszy, a w przyszłym sezonie w ekstraklasie trener Niciński będzie rozpoczynał kompletowanie składu w środku pola właśnie od niego. Jesteśmy już po rozmowach z Michałem i jego menedżerem i za kilka dni powinna być finalna decyzja. Jego marzeniem był awans do ekstraklasy, a kiedy się ono spełniło okazało się, że ze względu na kontuzję nie jest w stanie właściwie przygotować się do ligi. Zadebiutował w meczu derbowym przeciwko Lechii, co także było jego marzeniem. Mam nadzieję, że w przyszłym sezonie zagra dwa pełne spotkania z tym rywalem. Michała nie trzeba reklamować, dlatego jest nim duże zainteresowanie.

Weryfikuje pan cele postawione przed drużyną na początku rozgrywek, czy wciąż głównie gracie o utrzymanie?

Gramy o utrzymanie. Gwarantuje je miejsce w przedziela pomiędzy 14. a 1, choć ewentualny awans do górnej „ósemki” z pewnością potraktujemy jako sukces klubu i nagrodę dla trenerów i zawodników za dobrze wykonaną pracę. Piłkarze są zdeterminowani i zaangażowani, aby to miejsce było jak najwyższe. Są zawodowcami, to jest ich praca, a do tego wynagrodzenie zawodników zależne jest m.in. od miejsca na koniec sezonu. Premia jest tak skonstruowana, że już za utrzymanie są dodatkowe pieniądze, a później rośnie ona względem miejsca w tabeli. Dlatego w tym przypadku postawienie minimalnego celu nie jest demotywujące.

Ekstraklasa zaskoczyła Arkę jeśli chodzi o funkcjonowanie klubu?

Na plus zaskoczyło profesjonalne zachowanie spółki Ekstraklasa. Korporacyjne zarządzanie i funkcjonowanie, czasem sport jest wręcz na drugim miejscu. To mówię jednak nieco żartobliwie, ponieważ bez piłki nożnej to wszystko by nie miało racji bytu. Środki pozyskane przez spółkę, m.in. z praw telewizyjnych, są sprawnie rozdysponowywane pomiędzy akcjonariuszy czyli m.in. kluby ekstraklasy. W innych aspektach organizacyjnych nie mamy czego się wstydzić, co udowodniła chociażby komisja licencyjna, wydając nam zgodę na uczestniczenie w rozgrywkach właściwie bez uwag z obligatoryjnym dla beniaminka nadzorem finansowym i infrastrukturalnym dotyczącym stadionu.

Czego życzycie sobie na 2017 rok?

Pucharu Polski. Ale niesamowitym osiągnięciem będzie sam awans do finału, drugiego w historii klubu. Zagranie go na Stadionie Narodowym byłoby wielkim wydarzeniem dla zawodników i kibiców. Poza tym spokojnej realizacji stawianego celu. Wszystkim kibicom, partnerom, sponsorom dziękuję za to, że byliście z nami w 2016 roku. Życzę wielu emocji i radości związanych z grą żółto-niebieskich w 2017 roku.

 

 

Mariusz Hawryszczuk

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj