…a na koncie ponad 173 tysiące złotych i piętnaście osób, którym za zebrane przez biegaczy i nie tylko pieniądze kupiliśmy niezbędny sprzęt m.in. rehabilitacyjny.
Z Marcinem Dybukiem pomysłodawcą akcji Pomorze Biega i Pomaga o jej początkach i planach rozmawia Maciej Gach. Pogadali jak biegacz z biegaczem.
Maciej Gach: W lutym Pomorze Biega i Pomaga świętuje czwarte urodziny. Przypomnij Marcin zatem jak doszło do zainicjowania biegowej akcji?
Marcin Dybuk: Początki były osobiste. Sprowokowany przez kolegów z gdańskiego MOSiR-u rozpocząłem przygotowania do Biegu Westerplatte na 10 kilometrów. Wtedy moja aktywność ograniczała się do kanapy i podnoszenia piwa, w lepszym wariancie lampki wina. Miałem sporą nadwagę. Rozpocząłem pracę w dziale Marketingu i Reklamy Radia Gdańsk. Jako szef postanowiłem sprawdzić, jak wygląda od środka impreza, której byliśmy współorganizatorem. I tak się zaczęło. Po rozmowie wróciłem do domu, założyłem buty do tenisa ziemnego i poszedłem biegać. Pamiętam pierwszy raz, kiedy przebiegłem 10 kilometrów. To był pierwszy dzień urlopu. Pokonałem 10 km w czasie 1 godziny, jednej minuty i jednej sekundy. Oczywiście w Biegu Westerplatte wystartowałem i nawet udało się dobiec do mety poniżej godziny. Złapałem sportowego bakcyla i tak to trwa już prawie pięć lat.
Można powiedzieć, że Pomorze Biega wystartowało w idealnym czasie, gdyż wtedy rozpoczęła się moda na bieganie?
Na to wygląda. Faktycznie od kilku lat ludzie chętnie wychodzą z domów, aby się poruszać. Biegamy, chodzimy z kijami, jeździmy na rowerach, pływamy. Jesteśmy aktywni. Pamiętam, jak pięć lat temu biegaczy spotykało się najczęściej w dużych miastach. Dziś, jak jeżdżę do rodziny w kilkutysięcznej miejscowości, podczas treningu w lesie zawsze spotykam kilka osób, które biegają. To cieszy.
Fot. Paweł Marcinko (runsofun.pl)
Po roku istnienia do Pomorze Biega została dodana końcówka Pomaga. Co skłoniło Ciebie, aby połączyć bieganie z pomaganiem?
Złożyły się na to dwie sprawy. Ponownie doświadczenia osobiste. Niestety, kiedy zacząłem biegać, robiłem to bez opamiętania i logiki. Szybko złapałem kontuzję i przekonałem się, że aby z niej wyjść potrzebna jest pomoc fachowców. Trafiłem na takich w Rehasport Clinic, którzy powiedzieli, co trzeba zrobić. Wtedy też uświadomiłem sobie, jak ważna jest fachowa wiedza i ile człowiek ma szczęścia, że może wyjść ze strefy komfortu i zmienić życie na lepsze. Niestety, nie brakuje wokół nas takich, którzy go nie mają tyle. Wtedy pojawiła się myśl: Pomóżmy im! I tak z Pomorze Biega zrobiło się Pomorze Biega i Pomaga.
Strzałem w dziesiątkę okazały się pomarańczowe koszulki, które są wizerunkowym znakiem charytatywnej akcji.
Tak to prawda. Przez ostatnie trzy lata sprzedaliśmy prawie dwa tysiące koszulek cegiełek. Każda osoba, która wpłaciła, wsparła chociaż jedną z naszych zbiórek kwotą minimum 59 złotych otrzymała pomarańczową koszulkę Pomorze Biega i Pomaga. Mogę jednak już zdradzić, że w 2017 roku kolor pomarańczowy zastąpi kolor zielony. Oczywiście także soczysty i wyraźny, tak aby było widać nas w tłumie biegaczy.
W ciągu trzech lat ile osób uzyskało pomoc dzięki Pomorze Biega i Pomaga?
To było piętnaście osób na które prowadziliśmy zbiórki na sprzęt lub turnusy rehabilitacyjne. W sumie zebraliśmy 173 577 złotych. Warto jednak dodać, że pomoc nasza nie ograniczyła się tylko do zbiórek i zakupu sprzętu. Także kilka osób skorzystało z pomocy lekarzy i fizjoterapeutów Rehasport Clinic, która od samego początku jest partnerem akcji Pomorze Biega i Pomaga.
Fot. Agata Masiulaniec (Biegowy Świat)
Niezapomnianym wydarzeniem była akcja 125 km i „Piotruś stanie na nogi”, gdy sopocki Monciak został wyłączony dla pieszych, aby przez popularny kurort mogła przebiec kilkunastoosobowa grupka biegaczy, która przebiegła 125 kilometrów, aby pomóc 11-letniemu Piotrkowi Kotowskiemu. To było jedno z wielu takich zdarzeń, które zapadały biegaczom w pamięć.
To prawda. Działo się wtedy dużo. Staramy się jednak, aby pozytywne zamieszanie miało miejsce jak najczęściej. W ciągu trzech lat zorganizowaliśmy kilka charytatywnych testów Coopera. Jeden z nich odbył się m.in. w Ergo Arenie na bieżni, na której biegali zawodnicy podczas Halowych Mistrzostw Świata w Sopocie. Były imprezy na sopockim stadionie lekkoatletycznym, czy na stadionie miejskim w Starogardzie Gdańskim. Akcja dla Tomka Lulewicza, brata znanego na Pomorzu biegacza Darka, który biegał z chorym bratem i marzył o profesjonalnym wózku, który zastąpiłby jego wysłużony stary sprzęt. Było spotkanie z Agnieszką Jerzyk, najlepszą polską triathlonistką, która przyjechała do Gdańska z Leszna i wzięła udział w audycji sportowej z udziałem publiczności. Przekazała także strój sportowy z Igrzysk Olimpijskich w Rio, który oczywiście trafił na aukcję. Przed nami, 4 lutego Charytatywna Bitwa Biegowa w Centrum Handlowym Manhattan. Krótką mówiąc: Dzieje się!
Patrząc z perspektywy czasu, co według Ciebie jest największym sukcesem Pomorze Biega i Pomaga?
Że ciągle biegamy i pomagamy. Coraz więcej jest akcji charytatywnych, a mimo to cały czas udaje nam się zbierać środki na konkretne cele i pomagać osobom, które nie mają tyle szczęścia co my. To chyba jest najważniejsze.
Jakbyś namówił osoby do wspierania naszej biegowo-charytatywnej akcji?
Mam takie wewnętrzne przekonanie, że nikogo nie trzeba namawiać. Ludzie mają w sobie ogromne pokłady dobra i potrafią się nim dzielić. Wiedzą, co z tym zrobić. Natomiast w tym miejscu chciałbym gorąco podziękować każdej osobie, która wsparła nasze starania. Każdemu biegaczowi, ale także każdej osobie, która nie biega, ale słysząc o naszej zbiórce wchodzi na stronę pomorzebiegaipomaga.pl i wpłaca chociażby złotówkę. A tutaj naprawdę liczy się każda złotówka.
Często zdarzało się w ciągu trzech lat naszej akcji, że ostatnią wpłatą było na przykład trzy tysiące złotych, bo tyle właśnie brakowało do zakończenia zbiórki. To jest totalny kosmos, coś niesamowitego. Podziękowania należą się także firmom, które w przeszłości wsparły naszą akcję, czy są z nami cały czas. EDF, IP Kwidzyn, Newline, GIWK, Kropla Beskidu, Maratony Polskie, czy Fundacja Się Pomaga, przez którą prowadzone są wszystkie zbiórki dla potrzebujących. Bez wszystkich wymienionych osób, firm – mam nadzieję, że o nikim nie zapomniałem – nie było by dzisiaj tej rozmowy i nie moglibyśmy powiedzieć, podziękować za kawał dobrej, wspólnej roboty. Dziękuję, dziękujemy!
Maciej Gach