Arka Gdynia już w lutym zaczęła wiosenne prządki. Gdyński klub pożegnał Dariusza Zjawińskiego. Kontrakt z 30-letnim napastnikiem został rozwiązany za porozumieniem stron.
NIE SPRAWDZIŁ SIĘ
Dariusz Zjawiński był transferowy niewypałem Arki. Postawa napastnika, z którym wiązano duże nadzieję, okazała się rozczarowaniem. 30-letni, zawodnik miał w dorobku koronę króla strzelców I ligi i w Gdyni liczyli, że będzie głównym żądłem drużyny beniaminka. Oczekiwań nie mącił fakt, że Zjawiński przed przenosinami nad morze, w dwóch poprzednich sezonach w barwach Cracovii strzelił w lidze zaledwie 4 gole. W Arce także wykazał się regularnością i w obecnych rozgrywkach zaliczył jedynie 2 trafienia.
MIAŁ ZAUFANIE TRENERA
Trener Grzegorz Niciński od początku obdarzył Zjawińskiego dużym zaufaniem. Mimo braku symptomów na wzrost formy piłkarza, szkoleniowiec konsekwentnie na dawał mu szansę. Po raz pierwszy posadził go na ławce dopiero w wyjazdowym meczu 10 kolejki z Lechem Poznań. To był sygnał, że cierpliwość trenera powoli się kończy.
NIEŁATWE ROZSTANIE
W przerwie zimowej Dariusz Zjawiński otrzymał sygnał z klubu, że może szukać nowego pracodawcy. Na obóz przygotowawczy na Cypr nie pojechał zgłaszając tuż przed wyjazdem uraz. Kiedy na zagranicznym zgrupowaniu do Arki dołączyli Josip Barisić i Przemysław Trytko stało się jasne, że dla Zjawińskiego nie ma miejsca w zespole. Piłkarz został wystawiony na listę transferową, ale nie spieszył się z rozwiązaniem umowy. W końcu zdecydował się na odejście, a kontrakt został rozwiązany za porozumieniem stron.