Gdy był nastolatkiem, grał na gitarze i pianinie. Do dziś nie kryje, że ma w sobie duszę romantyka. Damian Zbozień, obrońca Arki Gdynia w listopadzie oświadczył się i w tegoroczne walentynki obmyśla już plan na wesele. Jego całkowitym przeciwieństwem zdaje się być boiskowy kolega Adam Marciniak. Próżno szukać poparcia w jego oczach, gdy żona planuje wspólny wieczór przy komedii romantycznej. – Żartujemy, że u nas każdy dzień jest jak walentynki – mówi w rozmowie z Radiem Gdańsk Damian Zbozień, który w listopadzie usłyszał od swojej dziewczyny, a dziś już narzeczonej, wyczekiwane „tak”. – Agnieszka studiuje w Gliwicach, więc nie zawsze jest ze mną. Gdy zatem przyjeżdża do Gdyni, każdy dzień staramy się spędzać wyjątkowo – przyznaje.
Adam Marciniak ma już za sobą sakramentalne „tak”, lecz nie zwiększyło to w nim pokładów romantyzmu. Nadal nie lubi komedii romantycznych, o urodzinach i rocznicach najczęściej zapomina, choć o walentynkach obiecał, że w tym roku postara się jednak pamiętać. – Być może przygotuję coś dzień wcześniej, żeby nie wyszło na to, że znowu zapomniałem – żartuje.
PRZECIWIEŃSTWA PRZYCIĄGAJĄ SIĘ
– Ja i moja narzeczona bardzo różnimy się charakterami – przyznaje Damian. I przy okazji zaręczyn również zdecydował się wziąć to pod uwagę. – Zawsze miałem nadzieję, że moje zaręczyny to będzie coś hucznego, coś „z pompą”. Wyobrażałem sobie fanfary, mnóstwo ludzi, wielką wspólną radość.
Ale związek uczy kompromisów. – Przez cały czas, jaki spędziłem z Agnieszką poznałem ją lepiej i wiedziałem, że nie chciałaby tego. Nie sprawiłoby jej to radości, wręcz źle by się z tym czuła. Uszanowałem to i były to skromne zaręczyny, tylko w naszym gronie. Moje marzenie zatem nie spełniło się, ale bardziej zależało mi na tym, by to ona była szczęśliwa. Mam nadzieję, że będzie ten dzień miło wspominała.
ŚLUB W 2018 ROKU, A PO ŚLUBIE… SŁONIE W TAJLANDII?
Wesele obrońca Arki zaplanował na wakacje – nie najbliższe, lecz kolejne. – W tym roku ślub bierze mój brat. Nasza rodzina jest dość liczna, więc wydaje mi się, że nie wypadało organizować tych wesel w natłoku, jedno po drugim. Zawsze oznacza to pewien koszt dla rodziny, związany m.in. z przyjazdem – przyznaje ze zrozumieniem.
Opóźnienie jednak nie martwi zawodnika, wręcz przeciwnie. – Powoli już się do tego przygotowujemy. To fajna sprawa, szukanie kapeli i wszystkiego innego. To też na pewno scementuje nasz związek – mówi z uśmiechem. Podróż poślubna? W tej kwestii Damian i Agnieszka są bardziej zgodni, niż w przypadku oświadczyn czy samego ślubu.
– Propozycji jest dużo. Marzy nam się Japonia, ale także Tajlandia i to, by móc pojeździć na słoniach. Kilka dni temu padł pomysł, by pojechać na łączoną wycieczkę Kambodża-Wietnam, trochę pozwiedzać i poopalać się na tamtejszych pięknych plażach. Chciałbym, aby to była niezapomniana podróż – zdradza zawodnik.
Posłuchaj rozmowy:
KOMEDIOM ROMANTYCZNYM MÓWI „NIE”
Daleka od romantyzmu Damiana Zbozienia jest niechęć Adama Marciniaka do… komedii romantycznych. – Szczerze przyznam, że często są u nas zgrzyty z tego powodu. Żona preferuje głównie polskie filmy, a ja często wolałbym obejrzeć coś innego – a już na pewno nie komedię romantyczną! Jeśli chodzi o dobór repertuaru, często mamy na ten temat długie dyskusje, mówi pomocnik żółto-niebieskich.
Mimo tego, 14 lutego piłkarz nie mówi „nie” celebrowaniu święta zakochanych. – Nie mam nic przeciwko walentynkom. To fajny dzień, można miło spędzić czas. Uczucia powinno się okazywać okrągły rok, ale może dla zapominalskich i bardziej nieczułych osób jest to dobry moment, by się troszkę obudzić i przypomnieć sobie o tej drugiej połówce – zauważa.
ZAPOMINALSKI
Choć nie ma nic przeciwko okazywaniu uczuć, to przyznaje, że w walentynki często nie ma do tego głowy. – Jestem osobą, która niespecjalnie lubi obchodzić imieniny, urodziny, czy wszelkiego rodzaju rocznice. Często sam o nich nie pamiętam, ale też nie wymagam, by pamiętano o mnie. Nie lubię odbierać telefonów, otrzymywać życzeń.
A zatem, jakie ma plany na 14 lutego? – Na wszelki wypadek, gdyby żona słuchała Radia Gdańsk, konkretne plany zachowam dla siebie. Zdradzę tylko, że na pewno nie będziemy świętować w same walentynki. Żona pracuje w szpitalu i tego dnia ma nocną zmianę – mówi zawodnik. I na to da się jednak coś poradzić. – Choć nie jestem zwolennikiem obchodzenia czegoś tylko dlatego, że tak mi każe kalendarz, to może wymyślę coś dzień wcześniej. Żeby nie było, że znowu zapomniałem! – żartuje.
Posłuchaj rozmowy: