Ofensywna Arka i koncert Szwocha. Gdynianie gromią Koronę Kielce

Piłkarze Arki Gdynia po 5 miesiącach bez ligowej wygranej na własnym stadionie wreszcie zdobyli komplet punktów przy Olimpijskiej. W meczu inaugurującym 23 kolejkę Lotto Ekstraklasy pokonali Koronę Kielce 4:1. To najwyższe zwycięstwo podopiecznych Grzegorza Nicińskiego w obecnych rozgrywkach.
Kibice w Gdyni obejrzeli mecz, w którym nie zabrakło walki, ciekawych akcji i przede wszystkim bramek. Żółto-niebiescy wyciągnęli wnioski po słabym spotkaniu w Lubinie. Na własnym stadionie pokazali ofensywne oblicze, z którego byli znani w pierwszej lidze i na początku obecnego sezonu ekstraklasy. W poczynaniach oby zespołu było sporo niedokładności, ale już od pierwszych minut spotkania widać było, że zarówno Arka jak i Korona mają ochotę na grę w piłkę. Gospodarze zamierzali narzucić swój styl, ale goście nie chcieli się podporządkować. W pierwszej połowie kibice obejrzeli aż 12 strzałów, po 6 każdej ze stron.

W 30 minucie kapitalną akcją popisał się Mateusz Szwoch, który mimo naciskającego go rywala wdarł się w pole karne. Obrońca Korony przewinił i arbiter wskazał na „wapno”. Do rzutu karnego podszedł Marcus Da Siva. Etatowy wykonawca „jedenastek”, który większość ze swoich bramek zdobył właśnie z karnych spudłował.  6 minut później Arka objęła prowadzenie po ładnej dwójkowej akcji Przemysława Trytko i Dariusza Formelli, który po raz pierwszy w tej rundzie znaleźli się w wyjściowym składzie. Ten pierwszy dogrywał, ten drugi kończył.

SZYBKIE WYRÓWNANIE

Z prowadzenia Arka cieszyła się tylko 4 minuty. Dla Korony wyrównał Ilian Micanski. Żaden z obrońców żółto-niebieskich nie potrafił wybić piłki z „16” po dośrodkowaniu z rogu Palanki. Najwyżej wyskoczył Kwiecień, a piłka odbiła się od Hofbauera, dotarła w pole bramkowe i Bułgar spuentował akcję celnym strzałem.

W 60 minucie Arka znów prowadziła i znów miała rzut karny. Tym razem zamiast Marcusa do piłki podszedł rozgrywający świetny mecz Mateusz Szwoch. Pomocnik gospodarzy, który zawodził w poprzednich spotkaniach ze stoickim spokojem umieścił piłkę w siatce.

SUPER REZERWOWY SIEMASZKO

Korona nie odpuszczała i w kilku sytuacjach była bliska wyrównania. Parę razy tętno kibicom podniósł Konrad Jałocha, który bardzo niepewnie zachował się w gdyńskiej bramce. Gospodarze przetrwali jednak napór kielczan.

Na 3:1 podwyższył super rezerwowy Rafał Siemaszko. Najpierw jego strzał został  zablokowany, po chwili dobijał nieskutecznie inny rezerwowy Antoni Łukasiewicza. Następnie Formella wyłożył piłkę do Siemaszki, a ten z kilku metrów dał trzecie trafienie Arki.

Żółto-niebiescy nie zamierzali poprzestać na 3 golach i w doliczonym czasie gry strzał Mateusza Szwocha dobił Dominik Hofbauer.

mh
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj