Arka dała sobie wyrwać zwycięstwo w Gliwicach. Gdynianie przegrali z Piastem 2:3

Z piekła do nieba do piekła. Taką drogę podczas meczu w Gliwicach przebyli piłkarze Arki. Gdynianie najpierw musieli odrabiać straty. Kiedy doprowadzili do remisu, zapragnęli więcej i objęli prowadzenie. Utrzymali je tylko przez chwilę i znów był remis. W końcówce stracili zawodnika, a kilkanaście sekund później gola.  W efekcie z dalekiej podróży wracają bez punktów, a ich przewaga w tabeli nad Piastem zmalała do dwóch „oczek”. Pierwsza połowa mogła powodować odruch ziewania, ale w drugiej boiskowe wydarzenia okazały się pełną rekompensatą, dla obserwatorów spotkania.
W związku z urazem Dominika Hofbauera, do drugiej linii został przesunięty Adam Marciniak, którego miejsce na lewej obronie zajął Marcin Warcholak. Dla 27-letniego obrońcy był to pierwszy ligowy mecz w tym roku. Pauzującego z powodu nadmiaru żółtych kartek Krzysztofa Sobieraja, na środku obrony zastąpił Przemysław Stolc. Poza tym „jedenastka” zestawiona przez Grzegorza Nicińskiego nie różniła się od tej, którą szkoleniowiec posłał do boju w przegranym spotkaniu z Lechem Poznań.

PRZYCZAJONA ARKA

Arka od samego początku meczu na stadionie przy Okrzei przyjęła bardzo defensywną taktykę mimo, że na przeciwko miała rywala, który w tym sezonie nie należy do zespołów, którym zdobywanie goli przychodzi z łatwością. W poczynaniach Piasta widać było pozytywne nakręcenie się poprzednim wygranym meczem ze Śląskiem. Z pewnością podopieczni Dariusza Wdowczyka gdzieś z tyły głów mają widmo spadku, ale też świadomość, że ich umiejętności pozwalają im na grę o wyższe cele niż utrzymanie. Śląski zespół wyszedł bardzo zmotywowany, z jasnym planem dyktowania warunków. Arka nie dała się totalnie zdominować, ale w pierwszej połowie to gospodarze prowadzili grę. Goście czyhali na dogodną okazję do przejęcia piłki i uruchomienia kontrataku. Arce nie udało się stworzyć większego zagrożenia pod bramką Piasta. Do pozycji strzeleckich dochodzili Adam Marciniak, który uderzał głową oraz Mateusz Szwoch, który kilka razy próbował zaskoczyć Jakuba Szmatułę strzałami z dalszej odległości.

ŻIVEC WYSŁAŁ OSTRZEŻENIE, BUKATA DAŁ PROWADZENIE

Piast pierwszą bramkową sytuację miał po stracie Arki. Szybki atak strzałem w środek bramki zakończył Sasa Żivec. To był sygnał ostrzegawczy dla żółto-niebieskich. W 27. minucie Słoweniec znów poszalał w „szesnastce” gdynian trafiając w słupek. W 29. minucie już nic nie stanęło na przeszkodzie Martinowi Bukacie, który skorzystał z błędu Adama Marciniaka. Zawodnik Arki próbował przeciąć podanie ze skrzydła i końcem buta podbił piłkę, która spadła pod nogi Słowaka. Ten dał prowadzenie Piastowi, strzelając swojego pierwszego gola w tym sezonie.

SPRYT SIEMASZKI I KARNY SZWOCHA

W przerwie Grzegorz Niciński wprowadził drugiego napastnika. Przemysław Trytko na początku drugiej połowy wszedł za Adama Marciniaka, zajmując najbardziej wysunięta pozycję.

Arka jako zespół, który do Gliwic pojechał z zamiarem zdobycia punktów i z nadzieją zbliżenia się do górnej ósemki tabeli, nie miała wyjścia i musiała wykazać się większą aktywnością niż w pierwszych 45 minutach. W 54 minucie sędzia Paweł Raczkowski podyktował rzut karny dla żółto-niebieskich. Z decyzją arbitra można polemizować, ale nie zmienia to faktu, że Rafał Siemaszko sprytnie wykorzystał kontakt z Urosem Korunem. Wcześniej napastnik gości pomknął z piłką w pole karne gliwiczan. Zawrotnej szybkości nie rozwinął i obrońcy Piasta udało się zablokować jego strzał. Piłka wróciła jednak do Siemaszki, który czując zbliżającą się rękę rywala wykorzystał to, by upaść w polu karnym. „Jedenastkę” na bramkę zamienił Mateusz Szwoch.

GŁOWA SIEMASZKI

Piast odpowiedział groźnym strzałem z 16. metra Gerarda Badi, ale na posterunki był Konrad Jałocha. Mecz się wyrównał i po kilku minutach, podczas których obie drużyny postanowiły trochę uspokoić grę, kolejny raz błysnął Rafał Siemaszko. Niewysoki napastnik nie pierwszy raz potwierdził, że mimo braku centymetrów gra głową i umiejętność wywalczenia sobie pozycji w polu karnym nie są mu obce. Po dośrodkowaniu Dariusza Formelli wygrał pojedynek z 14 centymetrów wyższym Bartoszem Szeligą wyprowadzając Arkę na 2:1. Dla 30-letniego napastnika było to siódme trafienie w tym sezonie i drugie głową.

WEJŚCIE SMOKA JANKOWSKIEGO I ZASKOCZONA OBRONA ARKI

Piast na gola Arki odpowiedział błyskawicznie. Po dośrodkowaniu Badii wyrównującą bramkę głową strzelił wbiegający w pole karne Maciej Jankowski, dla którego był to pierwszy kontakt z piłką w tym spotkaniu. Michał Marcjanik i Przemysław Stolc wyglądali. jakby nie zorientowali się, że rezerwowy Piasta przed chwilą pojawił się na murawie.

WARCHOLAK WYLECIAŁ Z BOISKA, JAŁOCHA NIE OBRONIŁ WOLNEGO

7 minut przed końcem na pedał gazu kolejny raz nacisnął mocniej Jankowski, który urwał się gdyńskiej defensywie. Marcin Warcholak musiał ratować drużynę faulując zawodnika Piasta tuż przed polem karnym. Za przewinienie otrzymał drugą żółtą, w konsekwencji czerwoną kartkę. Z rzutu wolnego kapitalnie przymierzył Gerard Badnia zdobywając złotego gola.

Dla Piasta to drugie zwycięstwo z rzędu, dla Arki druga kolejna porażka.

mh
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj