Reprezentacja seniorów zrobiła swoje. Pokonując Czarnogórę wzmocniła się na pierwszym miejscu grupy E i wydaje się, że udział w mistrzostwach świata w Rosji może odebrać jej tylko kataklizm. Martwić zaczyna za to kadra Marcina Dorny. W tle rozmowy o przerwie na reprezentacje wspominamy utalentowanych, młodych zawodników, których kariera nie potoczyła się tak, jak się tego spodziewano.
Posłuchaj audycji:
EURO U-21: KRYZYS NA OSTATNIEJ PROSTEJ?
W przeciągu pięciu dni reprezentacja Polski U-21 odnotowała dwie porażki. Najpierw w Krakowie Polacy ulegli Włochom, następnie w Kielcach reprezentacji Czech. Wynikowo mecze do bólu konsekwentne: oba przegrane w stosunku 1:2. A do rozgrywanych w Polsce młodzieżowych mistrzostw Europy pozostało już tylko dwa i pół miesiąca.
Podczas meczu w Kielcach na murawie zobaczyliśmy zarówno żółto-niebieskie, jak i biało-zielone akcenty: obrońcę Arki Gdynia, Michała Marcjanika (66’), zagrali także stali w składzie Marcina Dorny Paweł Dawidowicz i Adam Buksa. Na boisku pojawił się również Bartek Kapustka.
KTO KOGO POTRZEBUJE BARDZIEJ: KADRA KAPUSTKI, CZY KAPUSTKA KADRY?
Obok wyników, Kapustka powoli staje się kolejną bolączką nie tylko trenera Dorny, lecz obu selekcjonerów. W tej chwili można zastanawiać się nie tylko nad tym, czy jest to zawodnik, który pojedzie na Mundial do Rosji, ale i czy prezentowaną formą zasługuje na grę na prestiżowym dla Polski – bo organizowanym u siebie – turnieju do lat 21.
Przy okazji powraca kwestia, w której głos zabrał m.in. Robert Lewandowski. Snajper Bayernu stwierdził, że zawodnik grający w pierwszej drużynie narodowej nie powinien wspierać kadry do lat 21. Podobne zdanie ma na ten temat José Mourinho, który na Euro w Polsce bardzo niechętnie widziałby swojego klubowego podopiecznego Marcusa Rashforda, stałego już reprezentanta seniorskiej kadry Anglii.
Przypadek Bartka Kapustki jest jednak mocno oddalony od dylematu, czy na turniej do lat 21 powinni pojechać Milik i Rashford. Niegrający w Leicester Polak za pośrednictwem Euro U-21 otrzymuje od losu kolejną ogromną szansę na udowodnienie swojej wartości – szansę, jaką Adam Nawałka dał mu już podczas turnieju we Francji.
NIESPEŁNIONE NADZIEJE: FREDDY ADU
Choć Bartka Kapustkę wciąż można usprawiedliwiać młodym wiekiem i brakiem regularnej gry w klubie, są i zawodnicy, dla których jest już zbyt późno. Jeden z nich to okrzyknięty lata temu „drugim Pelé” Freddy Adu. Wielki, zaprzepaszczony talent, czy napompowany przez marketing balonik? O Ghańczyku, który wzbudził nadzieje swoimi znakomitymi występami w olimpijskiej reprezentacji Stanów Zjednoczonych rozmawialiśmy z trenerem Lechii, Piotrem Nowakiem.
– Freddy był moim zawodnikiem w DC United. Przechodził do MLS, gdy ja obejmowałem drużynę z Waszyngtonu. Widać było, że kwestie marketingowe przewyższały kwestie piłkarskie. Z tygodnia na tydzień, z roku na rok jego sytuacja wyglądała coraz gorzej – przyznaje szkoleniowiec.
– Freddy bardzo dobrze grał w prowadzonej przeze mnie reprezentacji olimpijskiej Stanów Zjednoczonych. Kontrakt w Benfice i w Monaco były tego skutkiem. Ale wszystkie kwestie, które zajmowały go poza boiskiem były nie do przeskoczenia – kontynuuje.
MIAŁ BYĆ JUVENTUS I MANCHESTER UNITED, BYŁA TURCJA I GRECJA
Ghańczyk z Amerykańskim paszportem był utalentowany, lecz jego talent wiele kosztował osoby otaczające go na co dzień. – Freddy jest specyficzny, jeśli chodzi o pracę z nim. Dużo indywidualnych rozmów, dużo głaskania, a to nie sprawdza się w największych klubach. Nie sprawdza się też w Europie. Pod tym względem kilka razy sparzył się i wrócił do Stanów. A był i w niższych ligach: w Turcji, w Grecji. Nie sprawdziło się to nigdzie – mówi Piotr Nowak.
– Nie był przygotowany mentalnie do bycia częścią drużyny, nie wiedział, czym jest zespół. Od początku był wychowywany jako drugi Pelé, był traktowany jako indywidualista, który mocno wszystkich przewyższał – kontynuuje trener i dodaje:
– Freddy czuł się lepszy od innych, bardziej dowartościowany przez pieniądze, które zarabiał. Od małego słuchał, że jest najlepszy, że pójdzie do Manchesteru United czy Chelsea. I w końcu 14-letni chłopak zaczyna w to wierzyć. To, co działo się na boisku stało się dla niego najmniej ważne.
MŁODA LECHIA: W KIM TKWI ZALĄŻEK SUKCESU?
Czy podobne predyspozycje, jakie widziano w niejednym młodym zawodniku, trener Lechii obserwuje w dzisiejszych drużynach juniorskich w Gdańsku?
– Wielkie wrażenie zrobił na mnie Karol Fila. Oglądałem wiele meczów i podoba mi się jego sposób myślenia. Dla mnie nie jest ważne, kto ile strzeli bramek, czy kto ile ma na koncie podań, celnych bądź niecelnych. Istotna jest szybkość myślenia, a u Karola szybkość czytania gry jest niesamowita jak na juniora i jest najbliższa drużynie seniorów.
„Piłkarski wtorek” na antenie Radia Gdańsk co tydzień o godzinie 14:05. Zapraszamy!