Kardynalne błędy defensywy przesądziły o porażce Lechii. Wystarczy sił na walkę o mistrzostwo Polski?

Lechia porażką zakończyła zmagania w sezonie zasadniczym Lotto Ekstraklasy. Podopieczni Piotra Nowaka przegrali na wyjeździe z Pogonią Szczecin 1:3. O porażce zdecydowały poważne błędy w obronie, które nie drużynie walczącej o mistrzostwo Polski zdarzać się nie powinny. Kondycyjnie zespół Piotra Nowaka również nie zachwycił. Gdańska drużyna musi poważnie zweryfikować plany i możliwości przed najważniejszymi momentami sezonu. W składzie Lechii w porównaniu z ostatnim meczem derbowym przeciwko Arce nie zaszły żadne zmiany. Trener Nowak postawił na tych samych piłkarzy. Biało-zieloni stanęli przed trudnym zadaniem. Pogoń ostatnie dwa spotkania wygrała i w meczu z aspirującą do mistrzostwa Lechią chciała udowodnić zwyżkę formy w najważniejszym momencie sezonu. Biało-zieloni grali o coś więcej niż tylko o 3 punkty. Podopieczni Piotra Nowaka walczyli także o przełamanie fatalnej passy meczów wyjazdowych. Ostatnie zwycięstwo zanotowali bowiem w październiku ubiegłego roku.

POCZĄTEK ZE WSKAZANIEM NA POGOŃ

Początek spotkania bardzo wyrównany. Gra toczyła się głównie w środku polu, a Lechia nastawiła się na grę z kontry. Optyczną przewagę miała Pogoń, która groźnie wyglądała przede wszystkim na skrzydłach. Podopieczni Kazimierza Moskala upatrzyli sobie zwłaszcza prawą flankę, na której „Portowcy” wykorzystywali nie pewnie wyglądającego Pawła Stolarskiego. To opłaciło się w 11. minucie. Gyurcso w dziecinny sposób ograł Stolarskiego i dorzucił piłkę w pole karne. Tam do piłki dopadł niepilnowany Spas Delev. Bułgar z łatwością oddał strzał, ale piłkę zdołał odbić Kuciak. Piłka spadła pod nogi Frączczaka i przy dobitce Słowak był już bezradny. Niestety w tym przypadku zaspała gdańska defensywa. Najpierw zbyt łatwo dał się ograć Stolarski, a za akcją nie zdążył Wawrzyniak.

SZYBKIE WYRÓWNANIE

Po utracie bramki Lechia nie zmieniła ustawienia. Dalej starała się zaskoczyć gospodarzy kontrami. Sygnał do ataku dał Sławomir Peszko, który w 17. minucie popisał się szybkim rajdem, zbiegł w środek, ale oddał za słaby strzał i piłkę z łatwością złapał Słowik. Minutę później był już remis. Akcję rozpoczął Wolski, który dograł do będące na 16 metrze Wawrzyniaka. Defensor dorzucił piłkę do wchodzącego Krasicia, a ten mocnym strzałem pokonał interweniującego bramkarza Pogoni.

DOMINACJA LECHII

Po golu dla Lechii gra się wyrównała. Pogoń nie forsowała tempa, a Lechia podobnie jak na początku spotkania skupiła się na kontrataku. Na kwadrans przed końcem biało-zieloni zaczęli dominować. Bardzo aktywny był Milos Krasić i Sławomir Peszko, który w szybkich rajdach starał się zaskoczyć szczecińską defensywę. Podopieczni Piotra Nowaka w końcu zamknęli Pogoń na ich własnej połowie. Ogromną różnicę na boisku robił Rafał Wolski. Szybki, dobrze wyszkolony technicznie pomocnik pod koniec napsuł krwi obrońcom Pogoni, ale bez efektu bramkowe i pierwsza połowa zakończyła się remisem 1:1.

PROWADZENIE POGONI

Od początku drugiej części gry Pogoń zaczęła budowanie przewagi. Biało-zielonym z minuty na minutę zaczęło brakować sił. „Na stojąco” spotkanie rozgrywał strzelec bramki Milos Krasić, a gospodarze coraz groźnie zaczęli atakować bramkę strzeżoną przez Dusana Kuciaka. W 61. minucie bierna postawa w defensywie zemściła się na Lechii. Świetnie na prawym skrzydle zachował się Delev, który dograł w pole karne. Tam doskonale znalazł się Kort, który trącił piłkę i strzałem tuż przy słupku nie dał szans Kuciakowi. Lechia mogła szybko odpowiedzieć. W 65. minucie fatalnie zachował się Marco Paixao. Akcję na lewym skrzydle wypracował Wolski. Pomocnik Lechii dośrodkował idealnie w pole karne, ale Portugalski napastnik fatalnie spudłował z pięciu metrów.

„NIE WYKORZYSTANE SYTUACJE SIĘ MSZCZĄ”

Piłkarze Lechii do serca muszą sobie wziąć stare piłkarskie porzekadło, które mówi o nie wykorzystanych sytuacjach. Podobnie jak tydzień temu w spotkaniu z Arką tak i teraz po stuprocentowej nie wykorzystanej okazji przychodzi kara. Pogoń wykorzystała szybką kontrę lewą stroną boiska. Znowu zaspała gdańska obrona, która nie upilnowała Dawida Korta. Zwinny pomocnik Pogoni nie pilnowany w polu karnym wykorzystał doskonałą wrzutkę Gyurcso i podwyższył prowadzenie Pogoni. Do końca spotkania nic się nie zmieniło. Pogoń potwierdziła wysokie aspiracje, a Lechia musi poważnie zastanowić się nad wyjazdową dyspozycją w perspektywie walki o mistrzostwo Polski

Wojciech Luściński
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj