Na papierze 0:11. W finale Pucharu Polski Arka nie ma nic do stracenia

ohfi

Arka zagra z Lechem Poznań o powtórzenie historycznego sukcesu z sezonu 1978/79. Gdynianie, na pierwszy rzut oka, nie mają szans w starciu z „Kolejorzem”. Porównujemy jedenastki obu drużyn, szukając szans na pozytywny rezultat dla gdynian. Burić – Jałocha.

Burić to solidny ligowy bramkarz, ale wydaje się, że bez potencjału na grę w lidze lepszej niż polska. „Jasiek” w tym sezonie zazwyczaj przegrywa rywalizację z Matusem Putnockym i gra głównie w Pucharze. W pięciu meczach trzykrotnie zachowywał czyste konto – tyle samo razy wyciągał też piłkę z siatki. Podstawowym bramkarzem Arki na drodze do finału był Pavels Steinbors. W rewanżu z Wigrami Suwałki Łotysz skompromitował się jednak przy golu dla rywali, co niemal doprowadziło do odpadnięcia z rozgrywek. W lidze między słupkami stoi Konrad Jałocha i wygląda na to, że to na niego postawi Leszek Ojrzyński. Były zawodnik Legii Warszawa jest daleki od swojej optymalnej dyspozycji i – tak samo jak Steinbors – nie gwarantuje odpowiedniego poziomu, ale w tym momencie wydaje się być bardziej rozsądnym rozwiązaniem.

Wynik: 1:0 dla Lecha.

Kędziora – Zbozień

Tomasz Kędziora to młodzieżowy reprezentant Polski.  W tym sezonie 29 razy pojawił się na ligowych boiskach zaliczając trzy asysty i zdobywając jednego gola. Do bramki raz trafił również w Pucharze Polski, w którym sześciokrotnie grał od pierwszej do ostatniej minuty, a raz pełnił rolę kapitana. Zbozień jest słabszy pod każdym względem. Rozegrał o dwanaście meczów mniej w obecnych rozgrywkach ekstraklasy, tylko raz zanotował ostatnie podanie przy bramce. Między osiemnastą, a dwudziestą czwartą kolejką ani na minutę nie wyszedł na boisko. Po zmianie trenera jest podstawowym zawodnikiem, ale nie ma wątpliwości, że Kędziora jest obecnie w o wiele lepszej dyspozycji.

Wynik: 2:0 dla Lecha.

Bednarek i Nielsen – Marcjanik i Sobieraj

Jan Bednarek – jedno z największych odkryć obecnego sezonu ekstraklasy. Podstawowy stoper drużyny walczącej o mistrzostwo Polski. W dodatku potrafi również odnaleźć się pod bramką przeciwnika (gol i asysta w lidze). Obok niego najprawdopodobniej zagra Lasse Nielsen, który choć początek sezonu miał trudny, od dłuższego czasu regularnie występuje w barwach „Kolejorza”. Defensywa Lecha aż siedemnaście razy w tym sezonie kończyła mecz bez straty gola. Ich odpowiednikami po stronie Arki będą zapewne Michał Marcjanik i Krzysztof Sobieraj. Przed rozpoczęciem rundy wiosennej to środkowy obrońca był – obok skutecznego napastnika – najważniejszym celem transferowym żółto-niebieskich. Pomimo to nikt nowy na tę pozycję się nie pojawił, a gdynianie mają w tym sezonie trzecią najgorszą defensywę w lidze; więcej goli stracił tylko Górnik Łęczna i Korona Kielce.

Wynik: 4:0 dla Lecha.

Kostewycz – Warcholak

Kostewycz to kolejny lewy obrońca z zagranicy, którym chwalić mogą się działacze Lecha. Po Barrym Douglasie i Tamasie Kadarze przyszedł Ukrainiec, który choć miewa problemy w obronie (to jego przeskoczył Kasper Hamalainen strzelając gola dla Legii w ostatniej minucie meczu) to w ofensywie daje ogromne możliwości. Od kiedy pojawił się w Poznaniu, nie opuścił boiska ani na minutę. Jego vis a vis będzie Marcin Warcholak. Defensor dysponujący potężnym wrzutem z autu, który w ostatnim meczu zapewnił Arce gola (do siatki trafił Siemaszko). Nie ma jednak wątpliwości, że z piłką przy nodze jest dużo słabszy niż zawodnik Lecha. W dodatku dopiero niedawno odzyskał miejsce w składzie po tym, jak od osiemnastej do dwudziestej piątej kolejki nie zagrał ani razu.

Wynik: 5:0 dla Lecha.

Fot. Agencja KFP/Krzysztof Mystkowski

Jevtić – Bożok

Jevtić odzyskał w obecnym sezonie formę, jaką czarował zaraz po przyjściu do Lecha, a jego liczby mówią same za siebie. Pod wodzą Nenada Bjelicy gra jak za najlepszych czasów i w lidze ma już po siedem goli i asyst. Bramkę i cztery ostatnie podania dołożył również w Pucharze Polski. Bożok, który ostatnio znów zaczął występować w podstawowym składzie i z opaską kapitańską na ramieniu nie ma szans w porównaniu do Szwajcara. Ostatnie zwycięstwo z nim w podstawowym składzie Arka zaliczyła we wrześniu ubiegłego roku. Oczywiście to nie tak, że winę za słabe wyniki ponosi kapitan zespołu, ale gołym okiem widać, że nie potrafi dać drużynie impulsu w trudnym momencie meczu.

Wynik: 6:0 dla Lecha.

Gajos – Łukasiewicz

Maciej Gajos długo nie mógł pokazać w Poznaniu tego, czym przekonał działaczy Lecha do ściągnięcia go z Jagiellonii. Pomocnik jest jednak – jak cała drużyna – wygranym przyjścia do „Kolejorza” trenera Bjelicy. W lidze rozegrał już dwadzieścia osiem spotkań i choć jego liczby nie zwalają z nóg, to oczywistym jest, że w zespole są inni zawodnicy odpowiedzialni za ofensywę. Antoni Łukasiewicz również skorzystał na zmianie trenera. Kiedy do Gdyni przyszedł Leszek Ojrzyński pomocnik wskoczył do podstawowego składu i w końcu rozegrał dwa pełne mecze. Wcześniej przez pięć kolejek nie pojawił się nawet w kadrze zespołu, a ostatni raz dziewięćdziesiąt minut rozegrał 18 grudnia. W tym sezonie strzelił jednego gola, ale jego również nie rozlicza się z bramek w pierwszej kolejności. Nie ma jednak wątpliwości, że na ten moment to młodszy o siedem lat Gajos jest w dużo lepszej dyspozycji.

Wynik 7:0 dla Lecha.

Trałka – Kakoko

Łukasz Trałka, kapitan Lecha, w tym sezonie opuścił tylko trzy mecze. Łączy obronę z bardzo ofensywną linią pomocy i ze swoich zadań wywiązuje się niemal bezbłędnie. Yannick Kakoko od początku sezonu nie potrafi nawiązać do dyspozycji z poprzednich rozgrywek. Jesienią był nawet okres, w którym opuścił osiem spotkań z rzędu i wydawało się, że zimą będzie jednym z głównych kandydatów do opuszczenia klubu. Po przerwie w rozgrywkach wrócił jednak do składu i choć wciąż nie pokazuje pełni swoich możliwości, to progres jest zauważalny. W porównaniu do Trałki nie ma jednak szans.

Wynik: 8:0 dla Lecha.

Majewski – Hofbauer

To chyba najbardziej wyrównana para w tym zestawieniu. Pomimo to znów wygra zawodnik „Kolejorza”, który swoją formą imponuje na tyle, że przymierzany jest do reprezentacji Polski. Pomocnik tylko w tym roku strzelił cztery gole i zaliczył trzy asysty, a w całych rozgrywkach ma ich odpowiednio pięć i siedem. Hofbauer to jeden z najlepszych zawodników Arki w tym sezonie. Rozegrał dwadzieścia meczów, dwa razy trafiał do siatki i zanotował trzy ostatnie podania. Wrażenie robi przede wszystkim jego uderzenie z rzutu wolnego, po którym pokonał ostatnio bramkarza Lechii Gdańsk. W finale to jego uderzenia mogą okazać się kluczowe. Jednak w zestawieniu z formą Majewskiego, kolejny raz uznać trzeba wyższość Lechity.

Wynik: 9:0 dla Lecha.

Kownacki – Szwoch

Lech często zmienia ustawienie, ale ostatnio zagrał dwoma napastnikami i prawdopodobnie tak będzie również 2 maja. Kownacki to piłkarz, który chyba najbardziej skorzystał na zmianie trenera. W końcu znów można go nazywać nadzieją polskiej piłki. W ekstraklasie zdobył dziewięć bramek, kolejne dwie dołożył w Pucharze i widać, że jego rozwój nabrał odpowiedniego tempa. Szwoch czarował na początku sezonu, kiedy zaliczył trzy asysty w jednym meczu. Teraz wciąż jest wyróżniającym się zawodnikiem żółto-niebieskich, ale nie potrafi już dać takie popisu jak jesienią. Widać jednak, że jego forma rośnie, bo od lutego strzelił dwa gole i zanotował tyle samo ostatnich podań. W decydujących meczach może znów być kluczową postacią, ale w porównaniu do dokonań Kownackiego wypada blado.

Wynik: 10:0 dla Lecha.

Robak – Siemaszko

Rafał Siemaszko to jedyny zawodnik, któremu nie można wiele zarzucić. W każdym meczu daje z siebie maksimum możliwości i jest najbardziej skutecznym napastnikiem Arki. Pomimo niezbyt imponujących warunków fizycznych (170 cm wzrostu) swoją ruchliwością mocno daje się we znaki obrońcom rywali. Gdyby Arka częściej grała po ziemi niż posyłała dośrodkowania w stronę filigranowego zawodnika, pewnie miałby jeszcze więcej bramek. Jego odpowiednikiem w Lechu jest jednak Marcin Robak – lider klasyfikacji strzelców Ekstraklasy. Zawodnik o zupełnie innej charakterystyce – silny, umiejący się zastawić i dobrze grający tyłem do bramki. Ma na swoim koncie już piętnaście trafień na ligowych boiskach.

Wynik: 11:0 dla Lecha.

 
Lech jest absolutnym faworytem finału – co do tego nie ma możliwości. Jednak – tak jak powtarzają zawodnicy żółto-niebieskich – mają prawo mieć swoje marzenia i nikt nie może im ich odbierać. Na papierze Arka przegrywa 0:11, ale na murawie może być zupełnie inaczej. Przecież dopóki piłka w grze, wszystko jest możliwe.

Tymoteusz Kobiela

 

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj