38 lat kazali czekać na zdobycie Pucharu Polski piłkarze Arki. Byli już bohaterowie trenera Czesława Boguszewicza, a teraz marzenia żółto-niebieskich kibiców spełniła drużyna Leszka Ojrzyńskiego. Dwa zabójcze sierpowe wyprowadzone przez żółto-niebieskich w dogrywce okazały się dla Lecha barierą nie do przejścia.
Cała drużyna zasłużyła na pochwały, a szczególne wyróżnienie wędruje na konto Rafała Siemaszki (gol), Luki Zarandii (gol) i Pavla Steinborsa – to dzięki jego interwencjom Puchar Polski jedzie do Gdyni. Na dwa trafienia żółto-niebieskich honorowym golem odpowiedział Łukasz Trałka.
ŚWIETNA ATMOSFERA
Warszawski kolos zrobił na nas wrażenie już przed wejściem na trybunę prasową. Ogromna biało-czerwona kopuła widoczna z daleka okazała się gigantyczna również w środku.
Za bramkami dwie grupy zaprzyjaźnionych kibiców. Po jednej ze stron żółto-niebieska fala kibiców Arki, po drugiej biało-niebieska – Lecha Poznań. Pierwsze okrzyki nieśmiałe, ale gdy na murawie pojawili się piłkarze obu drużyn, Stadion Narodowy wybuchł. Kwadrans przed spotkaniem spikerzy obu klubów zachęcili kibiców do odśpiewania hymnów. Chóralne śpiewy obu grup kibiców było chyba słychać w najdalszym zakątku stolicy.
NIEBEZPIECZNA PIROTECHNIKA
Oprócz świetnej zabawy, było także niebezpiecznie. Po odśpiewaniu hymnu (tradycja w meczach o Puchar Polski) kibice Arki zaprezentowali widowiskową, lecz – zaznaczmy – niekoniecznie bezpieczną oprawę. W kierunku murawy zostały wystrzelane fajerwerki, a niektóre z nich lądowały blisko poszycia dachu stadionu. Na całe szczęście nic poważnego się nie stało.
BOHATER ARKI – PAVELS STEINBORS
Pavels Steinbors – krytykowany ostatnimi czasy drugi bramkarz Arki wzniósł się na wyżyny umiejętności. Zaczął niepewnie, od nieporozumienia z Krzysztofem Sobierajem, ale chwilę później ratował swój zespół przed pewnymi bramkami. Łotysz bronił strzały m.in. Darko Jevticia, Łukasza Trałki i Marcina Robaka, a kibice Lecha mogli jedynie łapać się za głowy. Lech raził nieskutecznością, a piłkarze i kibice Arki powinni nosić Steinborsa na rękach.
ANTYBOHATER LECHA – MARCIN ROBAK
Zdecydowanie Lech nie grzeszył skutecznością, zwłaszcza w pierwszej połowie. Podopieczni Nenada Bielicy ostrzeliwali bramkę Arki, ale tam szalał wspomniany już wcześniej Pavels Steinbors. Pluć w brodę może sobie zwłaszcza Marcin Robak. Napastnik Lecha zmarnował kilka dogodnych sytuacji.
SŁABA DRUGA POŁOWA
Druga część spotkania nie należała do najciekawszych. Oprócz jednej stuprocentowej sytuacji Marcina Robaka na boisku nie działo się zbyt wiele. Arka grała lepiej, ale bez fajerwerków. Dużo ożywienia w ofensywnych poczynaniach żółto-niebieskich dał Rafał Siemaszko, który na boisku zastąpił Marcusa Da Silvę. Lech czekał na swoją okazję, nie forsował tempa, miał przewagę w posiadaniu piłki, a defensywa „Kolejorza” nie miała problemów z rozbijaniem kontrataków gdynian. Można było odnieść wrażenie, że oba zespoły czekają już na dogrywkę, która bardziej niebezpieczna mogła okazać się zdecydowanie dla Lecha Poznań.
A WIĘC DOGRYWKA
Do końca regulaminowego czasu gry Arka skutecznie się broniła. To były niesamowite emocje do końca. Lech mógł rozstrzygnąć spotkanie w ostatniej minucie, ale fatalnie spudłował Radosław Majewski. Po 90 minutach było 0:0 i o losach spotkania miała zadecydować dogrywka i ewentualne karne.
Najważniejsze momenty:
9 minuta: Od początku spotkania przeważała Arka, która miała inicjatywę i częściej utrzymywała się przy piłce. W świetnej okazji znalazł się w końcu Przemysław Trytko. Napastnik Arki dostał piłkę w pole karne, uderzył głową, ale piłka powędrowała tuż nad poprzeczką bramki strzeżonej przez Jasmina Buricia.
21 minuta: Lech odzyskał kontrolę nad spotkaniem. Bardzo aktywny w środku był Radosław Majewski. Nominalny środkowy pomocnik często schodził także do boku, a tam piłkarze Arki pozostawiali za dużo miejsca…
23 minuta: …jednak przy kolejnych błędach bloku defensywnego sytuację ratował Pavels Steinbors. Ostatnio krytykowany bramkarz Arki stanął w finałowym pojedynku na wysokości zadania. Popisał się trzema fenomenalnymi interwencjami po strzałach m.in. Jevticia i Trałki. Steinbors tak naprawdę utrzymał Arkę przy życiu, ale Lech nie zwalniał…
37 minuta: …lecz cały czas zatrzymywał się na ścianie jaką stworzył Steinbors. Od muru odbił się także Marcin Robak, który wyszedł z bramkarzem Arki sam na sam, ale ten po raz kolejny popisał się refleksem.
45 minuta: Do końca pierwszej części gry ogromną przewagę miał Lech, który mógł prowadzić nawet 4:0. Piłkarzom „Kolejorza” brakowało szczęścia, a przede wszystkim skuteczności. Po ostatnim gwizdku sędziego piłkarzom obu drużyn puściły nerwy i na środku boiska doszło do przepychanek. Sędzia spotkania nie postanowił jednak wyciągać konsekwencji.
50 minuta: Po zmianie stron Lech w dalszym ciągu miał przewagę, a podopieczni Leszka Ojrzyńskiego nastawili się na grę z kontry. Gra zdecydowanie się zaostrzyła. Sędzia Musiał studzić nastroje już na początku drugiej połowy. Najpierw kartką został ukarany Marcin Robak (Lech), a następnie Marcus Da Silva (Arka).
53 minuta: W kolejnej niezwykle korzystnej sytuacji znalazł się Marcin Robak. Snajper Lecha dostał piłkę z lewej strony boiska, oddał strzał głową, ale piłka uderzyła w słupek.
89 minuta: To była piłka meczowa! Świetny rajd prawą stroną boiska zanotował Maciej Makuszewski. Pomocnik świetnie minął obrońce Arki i wbiegł w pole karne. Tam dograł do wchodzącego Radosława Majewskiego. Środkowemu pomocnikowi Lecha ta sytuacja będzie się śniła po nocach, gdyż z najbliższej odległości uderzył obok bramki.
90+3 – i koniec! Będzie dogrywka!
I część dogrywki:
105 minuta: Podobnie jak przez większość drugiej połowy obie drużyny nie forsowały tempa. Przewagę miał Lech, ale tak jak w poprzednich fragmentach meczu nie potrafił przekuć jej na bramki. Ostatecznie pierwsza część dodatkowego czasu gry zakończył się remisem 0:0
II część dogrywki
Przed rozpoczęciem decydującej części meczu przy linii bocznej zebrali się piłkarze Arki. Nad wyraz aktywny w kółku był Krzysztof Sobieraj. Kapitan powiedział do drużyny kilka męskich słów.
109 minuta: Coś niesamowitego!!!! ARKA OBEJMUJE PROWADZENIE. Jeden z najmniejszych na boisku – Rafał Siemaszko wyskoczył najwyżej w polu karnym i strzałem głową pokonał Jasmina Buricia.
112 minuta: Pozamiatane!!! Luka Zarandia niczym pachołki minął obrońców Lecha. Wyszedł sam na sam z Buriciem i strzelił nie do obrony. Lech nie ma prawa się już podnieść.
119 minuta: Trałka strzela gola głową. Chyba już za późno na odrabianie strat, ale Lech cały czas w natarciu.
120+3: KOOONIEECCCC. Puchar należy do Arki! Europejskie Puchary w Gdyni!
Wojciech Luściński