„Moja najważniejsza bramka? Mam nadzieję, że padnie w finale z Lechem”. Arka liczy na Rafała Siemaszkę

Gdy przebywa na boisku, sympatycy Arki wiedzą, że istnieją duże szanse, iż opuści je z golem. Do pewnego momentu sezonu pełnił na nim rolę znakomitego rezerwowego. Obecnie wydaje się, że to Rafał Siemaszko jest punktem, od którego trener rozpoczyna ustalanie składu.
Już przed meczem z Wisłą Płock spytaliśmy kibiców, na którego z zawodników najbardziej liczą w finale na Stadionie Narodowym. Prawie każdy z nich odpowiadał, że jej klucz do sukcesu posiada konkretne imię i nazwisko: Rafał Siemaszko. Wielu wymieniało Dominika Hofbauera, zdarzali się też tacy, którzy stawiali na Mateusza Szwocha czy Marcusa. Ale to nazwisko „Siemaszko” padało najczęściej.

FINAŁ NAJWAŻNIEJSZY

Sam zawodnik zdaje sobie sprawę z tego, że m.in. w jego nogach leży pozytywny rezultat wtorkowego spotkania. Najważniejszy gol, jakiego do tej pory strzelił?

– Mam nadzieję, że ten najważniejszy jest jeszcze przede mną i padnie w finałowym meczu przeciwko Lechowi Poznań – mówi bez zastanowienia. – Poza nim, na pewno pierwsza bramka w Ekstraklasie była dla mnie ważna, bo… była pierwsza – rozpoczęła to moje strzelanie na najwyższym poziomie ligowym w Polsce, kontynuuje.

Posłuchaj rozmowy z Rafałem Siemaszko:

IMPONUJĄCY NARODOWY

W poniedziałkowe popołudnie, niedługo po tym, gdy drużyna dotarła do Warszawy, odbyła się oficjalna konferencja oraz trening na Stadionie Narodowym. Godzina rozruchu na największym obiekcie w Polsce musiała i zrobiła na zawodnikach duże wrażenie.

– Wyszliśmy na boisko i zobaczyliśmy, jaki to jest ogromny kolos. Ogromną radością jest już to, że mogliśmy uczestniczyć w treningu na jego murawie – mówił piłkarz. Nie tylko on zresztą wysoko unosił głowę, spoglądając na najwyższe rzędy obiektu.

„MIŁOŚĆ, WIARA, WALKA”

To, na jakiej pozycji stoi Arka wobec heroicznego zadania, jakie wyznaczyła sobie na wtorkowe popołudnie – podjąć walkę z pretendentem i do zdobycia pucharu, i do tytułu mistrza Polski – nie jest dla nikogo niespodzianką.

– Lech jest zdecydowanym faworytem, ma w swoich szeregach reprezentantów kraju, pełno zawodników z ogromnym potencjałem – analizował napastnik. – Nie mamy nic do stracenia, chcemy sprawić tutaj niespodziankę. To jest nasz ogromny sukces, że dotarliśmy do finału, zatem cieszmy się piłką, grajmy na swoim najwyższym poziomie i sprawmy sensację – kontynuował.

Kluczem? Wiara we własne umiejętności oraz te swoich kolegów. – Jeśli ktoś wierzy w sukces, ma przed sobą cel i dąży do niego, to myślę, że wspólnymi siłami jesteśmy w stanie przezwyciężyć wszystko.

A PUCHAR STOI I SPOGLĄDA…

Jeszcze przed poniedziałkowym oficjalnym treningiem, przy linii bocznej murawy na Stadionie Narodowym został ustawiony puchar, który dziś wzniesie jedna z drużyn. Zawodnicy Arki nie potrafili przejść wobec niego obojętnie, prosząc jeden drugiego o szybkie zdjęcie.

– Puchar kusił. Przechodziliśmy obok niego i jest fantastyczny. Byłoby naprawdę wspaniale podnieść go jutro do góry w geście triumfu – mówił Siemaszko. I choć bukmacherzy oraz zgromadzeni na treningu dziennikarze nie dawali Arce cienia szansy, gdynianie wierzą w niespodziankę.

– Atmosferę w szatni przed jutrzejszym meczem mamy fantastyczną – przyznał zawodnik. I faktycznie – choć czas, miejsce i cel, jaki postawili przed sobą zawodnicy Arki Gdynia są niewątpliwie poważne, a i nerwy dają się we znaki, uśmiechy także nie znikają z ich twarzy.

Posłuchaj rozmowy z trenerem Leszkiem Ojrzyńskim:

Relacja z finału Pucharu Polski od godziny 16:00 na antenie Radia Gdańsk.

Anita Kobylińska
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj