Ten remis może zabrać Lechii mistrzostwo i europejskie puchary. Niedzielny mecz był popisem nieskuteczności

Lechia oddala się od tytułu mistrza Polski. W kolejnym spotkaniu grupy mistrzowskiej biało-zieloni niespodziewanie zremisowali z Koroną Kielce 0:0. Podopieczni Piotra Nowaka razili nieskutecznością i nie wykorzystali szansy na utrzymanie kontaktu z czołówką ligi. Po raz kolejny w rundzie mistrzowskiej trener Piotr Nowak postawił na trójkę obrońców. To ryzykowne ustawienie opłaciło się w dwóch ostatnich spotkaniach przeciwko Bruk-Betowi Termalice Nieciecza i Wiśle Kraków. Od początku meczu Lechia tradycyjnie narzuciła swój styl gry. Podopieczni Piotra Nowaka praktycznie nie opuszczali połowy rywala, a Korona była zepchnięta do głębokiej defensywy. Większość kontr drużyny ze stolicy województwa świętokrzyskiego kończyła się już w środku pola na dobrze dysponowanym Arielu Borysiuku.

ZAMKNĘLI RYWALI NA POŁOWIE

Lechia dominowała i była niezwykle groźna w ofensywie. Już w pierwszym kwadransie spotkania mogła prowadzić przynajmniej 2:0. Kolejny raz z doskonałe na prawej stronie prezentował się Lukas Haraslin. Młody Słowak nękał obrońców Korony szybkimi rajdami i najczęściej uruchamiał albo Milosa Krasicia, bądź Grzegorza Kuświka, który tego dnia na pozycji napastnika zastąpił Marco Paixao. Były napastnik Ruchu Chorzów nie zaczął najlepiej tego meczu. W kilku sytuacjach nie zrozumiał się z kolegami z drużyny, a przy najlepszej okazji w 12. minucie dał sobie wyłuskać piłkę obrońcom Korony.

KORONA SIĘ BUDZIŁA

Przyjezdni, im dalej w mecz, tym śmielej zaczęli atakować bramkę strzeżoną przez Dusana Kuciaka. W 23. minucie podopieczni Macieja Bartoszka poważnie zagrozili biało-zielonej bramce. Świetnie na lewej stronie boiska odnalazł się Maciej Górski. Zbiegł w środek, zwodem minął Rafała Janickiego i został w sytuacji sam na sam z bramkarzem Lechii. Ten jednak świetnie skrócił kąt i po strzale Górskiego sparował piłkę na rzut rożny. Korona na kwadrans przed końcem odzyskała inicjatywę. Złocisto-krwiści świetnie radzili sobie w środku pola i najczęściej już w zarodku kończyli ofensywne zapędy biało-zielonych. Pod koniec pierwszej części gry Lechia starała się jeszcze zaskoczyć kielczan, ale ostatecznie zakończyło się bezbramkowym remisem.

NIESAMOWITY POCZĄTEK DRUGIEJ POŁOWY

Korona świetnie rozpoczęła drugą połowę. Dwie minuty po wznowieniu gry blisko zaskoczenia Lechii był Anakour, ale Marokańczyka uprzedził Rafał Janicki. Chwilę później gra przeniosła się pod bramkę Korony. Potężny strzał Wolskiego na rzut rożny sparował Borjan. Pierwszy kwadrans drugiej części gry to była wizytówka piłki nożnej. Wymiany ciosów, podbramkowe okazje  i doskonały doping z trybun. Kibice nadal jednak nie oglądali bramek. Niezwykle aktywny w środku pola był Rafał Wolski. To on w 64. minucie mógł dać gdańszczanom upragnione prowadzenie. Na prawej stronie piłkę dostał Flavio Paixao, dograł w pole karne, tam był już Wolski. Były pomocnik Fiorentiny doskonale uderzył, ale po raz kolejny na wysokości zadania stanął Milan Borjan.

BEZ BRAMEK W GDAŃSKU

Obie drużyny wymieniały się ciosami. Korona była niezwykle groźna z kontrataku. Lechia częściej utrzymywała się przy piłce, ale brakowało im skuteczności. Pomimo wyraźnej przewagi, wielu okazji i Lechia nie zdołała już strzelić zwycięskiego gola. Mecz zakończył się bezbramkowym remisem. Ten wynik może być decydujący w kontekście walki o mistrzostwo Polski i europejskie puchary. Lechia traci punkty choć przy takiej liczbie okazji i możliwości do strzelenia bramki mecz powinien zakończyć się zwycięstwem podopiecznych Piotra Nowaka. Korona zagrała świetne spotkanie. Przeciwstawiła się faworytowi i wywozi niezwykle cenne punkty z nad morza.

Wojciech Luściński
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj