Lechia nieskuteczna i nieefektowna. Piłkarska Europa coraz dalej od Gdańska [NASZ KOMENTARZ]

Bezbramkowy remis z Koroną Kielce mistrzowskie aspiracje Lechii sprowadził do minimum. Są one wciąż realne, ale teraz trzeba wygrywać w Poznaniu i Warszawie, o Jagiellonii w Gdańsku nie wspominając.
SKUTECZNOŚĆ, EFEKTYWNOŚĆ, EFEKTOWNOŚĆ

W meczu z Koroną nie sprawdziła się trenerska filozofia trenera. Piotr Nowak nie przywiązuje wagi do urody. Piłkarzy rozlicza z goli, a tych w niedzielę na Stadionie Energa Gdańsk nie oglądaliśmy. W tym kontekście należy pochwalić niezawodnego Dusana Kuciaka. Na słowa krytyki zasłużyli za to odpowiedzialni za zdobywanie bramek bracia Paixao i Grzegorz Kuświk. Tym razem nie wyręczył ich Lukas Haraslin, Milos Krasic wolał podawać a Rafałowi Wolskiemu zabrakło szczęścia. Słabszy mecz rozegrał Sławomir Peszko. Wprowadzenie na boisko w drugiej połowie Michała Maka i Piotra Wiśniewskiego było aktem desperacji. To piłkarze „zgaszeni”. „Wiśnia” strzelał „na zawołanie” w okresie przygotowawczym , ale potem nie otrzymał szansy w meczach ligowych. Okazjonalnie uczestniczył tylko w sentymentalnych scenach przekazywania opaski kapitana. Obrazek z pewnością piękny i wzruszający, ale punktów z tego nie ma.

Kariera Michała Maka wyhamowała po nieudanym podboju zaplecza Bundesligi. Michał Chrapek zniknął nawet z ławki rezerwowych. Na Sebastianie Mili trener „postawił krzyżyk”, a obaj piłkarze w swojej normalnej formie byliby bardzo przydatni. Tym bardziej, że zabrakło Sławczewa, a Krasic traci swe walory po godzinie gry.

ZŁA TAKTYKA

Ultra ofensywna taktyka z trzema skrzydłowymi i tylko jednym defensywnym graczem nie przyniosła pożądanego efektu. Haraslin i Flavio przeszkadzali sobie, a osamotniony Borysiuk nie był w stanie samotnie zarządzać środkiem pola. Tym bardziej, że liczba przegranych pojedynków i niecelnych podań w wykonaniu piłkarzy Lechii przekroczyła dotychczasowe normy. Gdyby nie Dusan Kuciak, to Lechia by mecz przegrała i trudno byłoby zinterpretować to jako przypadek.

BRAK DETERMINACJI

Przed meczem z Koroną częściej mówiło się o pieniądzach aniżeli o punktach. Najpierw spekulowano na temat zaległości w wypłatach, a potem poinformowano, że za mistrzostwo piłkarze dostaną 3 miliony złotych. Tymczasem w Kielcach trwa desperacka walka o kontrakty na nowy sezon. Mimo iż drużynie nie grożą degradacje ani awanse, to determinacji piłkarzom nie brakuje – Korona na własne życzenie nie zdobyła punktów w Poznaniu, a z Jagiellonią powinna wygrać. Komplet punktów w Gdańsku tez był bardzo na wyciągnięcie dłoni. Wobec takich realiów trzeba było do meczu podejść z większą determinacją

FATALNY ROZKŁAD JAZDY

Zdobycie tytułu mistrzowskiego wciąż jest możliwe. Tyle tylko, że teraz trzeba wygrać wszystkie mecze do końca. W środę do Gdańska przybędzie Jagiellonia. Lechia w Letnicy osiąga najlepsze wyniki w całej lidze. Z 17 meczów wygrała 13, po dwa remisując i przegrywając. Pojawiają się spekulacje, że”po co Jadze mistrzostwo”, ale nie chce mi się wierzyć, żeby trener Probierz lubiący „zadać szyku” zrezygnował z pożegnania się z polską ligą jako mistrz, a piłkarze nie skorzystali ze sposobności, by do zawodowego cv sezon 2016/17 wpisać złotymi zgłoskami.

Jagiellonia to zaledwie początek drogi. W perspektywie są wyjazdy do Poznania i Warszawy. Piękny sen o tym, że 4 czerwca Lechia zagra przy Łazienkowskiej o tytuł wciąż może stać się jawą. Ale rzeczywistość musi wyglądać zupełnie inaczej niż w meczu z Koroną.

Włodzimierz Machnikowski/mro
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj