Dlaczego od dawna był kontuzjowany? Czy nauczył się żyć z bólem? Dlaczego okłamuje rodziców? Jakie ma marzenia i czy dobrze się ubiera? Co zrobi po zakończeniu kariery? Na te, i wiele innych pytań, odpowiada w rozmowie z Tymoteuszem Kobielą mistrz świata w siatkówce – Mateusz Mika.
– Jeżeli chodzi o Twój charakter – jesteś samotnikiem, indywidualistą?
– Nie wiem. Na pewno nie lubię, jak jest za dużo ludzi. Ostatnio czytałem, że są maski które się ubiera, więc dzisiaj mam maskę do wywiadu.
– Lubisz kontakt z ludźmi z dalszego otoczenia?
– Nie, raczej mam wąską grupę, z którą utrzymuję kontakt.
– Twoje zaufanie ciężko jest zdobyć?
– Nie wiem, czy ciężko. Może ciężko jest sprawić, żebym powiedział coś od siebie albo zrobił coś, z czym byłoby mi niewygodnie, a tego czasem wymaga grupa. Jeżeli chodzi o zaufanie, to raczej każdy ma u mnie czystą kartę od samego początku.
– Jakie masz marzenia?
– Dobrnąć do końca swojej sportowej ścieżki i zacząć poświęcać czas w taki sposób, w jaki ja chcę. Żebym nie musiał dostosowywać się do drużyny. Może do brzmi dziwnie, ale jest to męczące, kiedy wszyscy muszą robić to samo.
– Piotr Nowakowski został ostatnio ojcem, nie zazdrościsz?
– Bardzo się cieszę, że został ojcem i mu gratuluję. Broń Boże, żebym mu zazdrościł.
– Może to jest już Twój czas na takie decyzje?
– Nie wiem. Mój tata, jak ja się rodziłem, miał 39 lat. Zobaczymy, czy po tatusiu będę miał skłonność do robienia dzieci.
– Celowo ukrywasz swoje prywatne życie czy to wynika z charakteru?
– Celowo i z charakteru. Wolę zachowywać dla siebie to, co robię. Nie chwalę się na lewo i prawo, że dzisiaj byłem na lodach, a jutro jadę w góry.
– Słabo się ubierasz?
– Tak. (śmiech)
– Ty lubisz sport? Mam wrażenie, że siatkówka nie jest sportem, który Cię „kręci”. Podchodzisz do tego na spokojnie.
– Ostatnio zacząłem oglądać trochę więcej piłki nożnej. Siatkówkę czasami obejrzę w telewizji, ale lubię ją, bo jest to jedna z niewielu rzeczy, na których się znam. Ale nie aż tak, żebym oglądał dużo w telewizji, raczej skupiam się na swoich treningach.
– Czyli raczej nie spodziewać się Mateusza Miki w telewizji za piętnaście lat jako eksperta?
– Ekspertem mogę zostać, ale ustaliliśmy już, że słabo się ubieram, więc ktoś musiałby mnie ubrać. (śmiech)
– I jeszcze ekranu nie lubisz.
– No faktycznie – to mógłby być problem. (śmiech)
– Po zakończeniu kariery – fotel, kapcie, święty spokój?
– Tak jak mówiłem wcześniej – chciałbym robić coś, w czym w stu procentach sam decydowałbym, jak spędzam czas. Chciałbym być sam sobie szefem, który jak ma ochotę, to sobie te kapcie zakłada.
– I co będzie można kupić w sklepie Mateusza Miki albo co firma Mateusza Miki będzie produkować?
– Tego jeszcze nie przemyślałem. (śmiech)