Trzy mecze i… koniec jak za dawnych czasów. Polska młodzieżówka kilka klas gorsza od rywali

Mieliśmy mieć „pakę”, która z młodzian zrobi seniorskich reprezentantów, był obyczajowy skandal. Chcieliśmy dobrego wyniku podpartego atmosferą rodzimych stadionów, a dostaliśmy gwizdy. To krajobraz po występie Polaków na Młodzieżowych Mistrzostwach Europy. 


Podopieczni Marcina Dorny mieli wszystkie argumenty po swojej stronie. Przychylność Adama Nawałki, który godził się na bytność w młodzieżowej drużynie gwiazd pokroju Milika, Linettego i Zielińskiego. Spokój wynikający z braku konieczności kwalifikowania się do turnieju głównego. Stadiony, których każdy skrawek murawy został pieczołowicie zbadany na długo przed przyjazdem rywali. Wreszcie dopięte na ostatni guzik kwestie organizacyjne.

Jednak ostatni mecz polskiej reprezentacji na Euro U-21 doskonale odzwierciedlał ich całą „przygodę” z tym turniejem. Anglicy bez najmniejszych problemów wygrali 3:0. To pokazuje jak wiele klas dzieliło Polaków od innych ekip, które przyjechały do naszego kraju. Zamiast dobrej gry, były kontrowersyjne wypowiedzi. A tak się meczów nie wygrywa.

PRZYJECHALI BEZ FORMY

Już od początku turnieju wszystko szło nie tak, jak powinno. Najpierw zespół, decyzją prezesa Napoli, który nie zgodził się na puszczenie gwiazd – Milika i Zielińskiego – został pozbawiony najbardziej dojrzałych, obytych na europejskich salonach wyczynowców. Potem na zgrupowanie poprzedzające polską imprezę kompletnie bez formy przyjechali Dawidowicz i Stępiński, nie wspominając już o przyspawanym do trybun Bartoszu Kapustce. 

SKONCENTROWANI KONFLIKTEM WEWNĄTRZ

W trakcie turnieju atmosferę podgrzała kontrowersyjna wypowiedź Krystiana Bielika, podważającego kompetencje trenera. Zespół więc zamiast skupić się na naprawianiu morale, po przykrej porażce ze Słowacją, ogniskował swoją uwagę na odbudowywaniu zaufania wewnątrz. Nie pomógł remis ze Szwecją, który był jedynym, ledwo jaskrawym elementem całego ubiegłego tygodnia. Ale najbardziej wymownym obrazkiem okazało się kończące smutną przygodę spotkanie z Anglikami. Jedyną dobrą monetą występu w Kielcach nie był Łukasz Moneta z Ruchu… a pieniądz, który przed spotkaniem rzucił sędzia główny. Młodzieżowcy znad Wisły byli o tempo wolniejsi od Synów Albionu, o płuco gorzej przygotowani fizycznie i o ból głowy mniej spokojni psychicznie. W takich warunkach nie tylko z nimi nie udało się wygrać, ale i z niżej notowanymi Słowakami oraz Szwedami. 

6-DNIOWA UDRĘKA

Turniej zaczęliśmy 16 czerwca, by skończyć go 22 czerwca, czyli… 6 dni później. To scenariusz najdotkliwszy dla polskiego kibica, znany z historii Mundialu z 2006 roku, Euro 2008 czy naszej rodzimej imprezy Euro 2012. Pocieszenia należy szukać w pierwszej reprezentacji prowadzonej przez Adama Nawałkę – ta za chwilę może trafić na 5. miejsce w rankingu FIFA. Może więc kubeł zimnej wody miał się rozlać teraz, a jego ofiarami muszą być polscy młodzieżowcy, byśmy za szybko nie uwierzyli w potęgę polskiego futbolu? Oby rozpadająca się właśnie młodzieżówka była ostatnią, która gasi nadzieje rozpalonego do czerwoności polskiego kibica. 

 

Paweł Kątnik

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj