3:1, 1:0, zwycięstwo po ciężkim meczu – scenariuszów na czwartkowe spotkanie z FC Midtjylland kibice Arki piszą wiele. Wszystkie mają jedną wspólną cechę: kończą się happy endem. Podobnych nastrojów na próżno chwilowo szukać w Gdańsku. Tam brak transferów, opuszczający drużynę kluczowi zawodnicy i uraz, który tylko pogorszył humory sympatyków.
Kontuzję, z jaką zmaga się Lukas Haraslin przybliżyła nam goszcząca w studiu Radia Gdańsk judoczka olimpijska Daria Pogorzelec. Były sędzia międzynarodowy, Maciej Wierzbowski, przeanalizował z nami z kolei wciąż budzącą spore kontrowersje technikę VAR.
Posłuchaj audycji:
WIELE SCENARIUSZÓW, JEDNO ZAKOŃCZENIE
Konsekwentna gra od tyłu i konstruowanie akcji skrzydłami mają być – zdaniem sympatyków żółto-niebieskich – receptą na czwartkowy sukces Arki w debiutanckim kontakcie z rozgrywkami Ligi Europy. – Może wtedy coś wpadnie – mówią z błyskiem w oku. I z wiarą zapowiadają: – Jeśli tak, wygramy!
– Ambicji Arka ma bardzo dużo, ma ogromne chęci do gry i to będzie przemawiało na jej korzyść. Technicznie myślę, że to zespół Duńczyków jest na pewno lepszy – mówią bardziej wyważone głosy. I te liczą jednak na kolejną niespodziankę. – W dwumeczu? Mamy bardzo duże szanse. Udowodniliśmy to już dwukrotnie w Warszawie, spotkaniami z Lechem i z Legią – przypominają.
KLUCZOWY DOBRY START
Tego, że gdy Arka chce, to potrafi, odmówić drużynie Leszka Ojrzyńskiego nie można. – Wszystko zależy od pierwszego meczu w Gdyni. Jeśli wynik będzie korzystny, to mamy szanse – analizują kibice. I właśnie na powtórkę majowego scenariusza z Warszawy liczyć będzie na sam start większość z nich.
To, wbrew pozorom, może dać już bardzo wiele. Jeśli w czwartkowy wieczór żółto-niebiescy ponownie wszystkich zaskoczą – kibiców, Duńczyków, a także samych siebie – do Danii mogą pojechać z nastawieniem, które gwarantuje walkę do ostatnich sekund oraz ewentualne wyrwanie nawet najniższego korzystnego rezultatu. Z drugiej jednak strony, jeśli już w Gdyni poniosą wysoką porażkę, ciężko może być im uwierzyć w to, że los dwumeczu wciąż mogą obrócić na własną korzyść.
KALENDARZ KORZYSTNY DLA WSZYSTKICH
Paradoksalnie, układ pierwszego meczu w Gdyni i rewanżu w duńskim Herning wydaje się korzystny dla obu stron. Arce bardzo potrzebny będzie udany debiut, a o taki o wiele łatwiej przed własną publicznością. Duńczycy z kolei, nawet w przypadku mało prawdopodobnej porażki w Gdyni, jeśli tylko będą chcieli – w rewanżu będą w stanie zrobić z wynikiem dwumeczu dosłownie wszystko.
– Przewaga FC Midtjylland polega na tym, że drugi mecz rozegrają na własnym boisku. To nie daje pewności zwycięstwa, ale jeśli nie stracą gola w Gdyni, będą mieli większe szanse na awans – twierdzi Frederik Helstrup, Duńczyk przebywający obecnie w zespole żółto-niebieskich na testach.
DUŃSKI SZPIEG
Z usług duńskiego zawodnika, nad pozyskaniem którego wciąż zastanawia się Arka, już teraz zapewne skorzysta Leszek Ojrzyński i cały sztab szkoleniowy. Znający doskonale duński zespół piłkarz mówi otwarcie: – Jeśli trener będzie chciał się czegoś dowiedzieć, służę pomocą.
Już teraz wiemy małe co nieco. – FC Midtjylland to bardzo popularny w Danii klub. Na pewno należy do trzech najlepszych w kraju, choć FC Kopenhaga jest zdecydowanie najlepsza i trudno porównywać z nią resztę zespołów. Midtjylland jest mniej więcej na tym samym poziomie, co Brondby IF – mówi Helstrup.
– Kapitan Jakob Poulsen jest ograny na arenie międzynarodowej i ma bardzo duże doświadczenie. Bardzo dobrze wykonuje rzuty rożne – kontynuuje Duńczyk. Najgroźniejszy z napastników? – Paul Onachu. Nigeryjczyk jest bardzo wysoki, ma ponad dwa metry wzrostu. Dobrze gra głową i ma niezłą technikę. Kiedy otrzymuje długie podania na dobieg, nie ma problemu z opanowaniem piłki zagraniem do przodu – ostrzegał piłkarz w rozmowie z Mariuszem Hawryszczukiem.
UWAGA!
Siemaszko, Nalepa i Sobieraj – to na nich, zdaniem sympatyków żółto-niebieskich, najbardziej powinni uważać czwartkowi przeciwnicy Arki.
– Sobieraj lubi ostro zagrać – słyszymy z ust kibiców. Ostra obrona przeciw duńskiemu rywalowi zdecydowanie będzie potrzebna, może okazać się wręcz kluczowa. – Nalepa to chłopak, który identyfikuje się z Gdynią, jest ambitny, co potwierdził wybijając się z rezerw – słyszymy dalej. Tą ambicję kibice chcą zobaczyć ponownie w dwumeczu z Duńczykami. A dlaczego należy uważać na Rafała Siemaszkę? Na Siemaszkę dlatego, że jest Rafałem Siemaszko.
Tak samo ochoczo, jak wymieniali nazwiska własnych piłkarzy, milczeli na temat tych po stronie duńskiej. – Nie potrafię wymienić żadnego zawodnika Duńczyków. I to dobrze, że nie jestem w stanie tego zrobić – głosili stanowczo niektórzy.
ZERWANE WIĘZADŁA CORAZ CZĘSTSZĄ KONTUZJĄ
Chwilowo mniej powodów do radości mają kibice w Gdańsku. Biało-zieloni nie tylko ulegli w sobotę Cracovii 0:1, tracąc pierwsze w tym sezonie trzy punkty. Lechia straciła również na większą część tegorocznych rozgrywek jednego z kluczowych zawodników, Lukasa Haraslina. Młody słowacki pomocnik w środę przejdzie operację zerwanych więzadeł krzyżowych.
Duże doświadczenie w tej materii ma Daria Pogorzelec. Trójmiejska judoczka olimpijska zrywała więzadła trzykrotnie, operacji przeszła pięć. – Powrót na matę trwał od trzech miesięcy, przed IO w Rio de Janeiro, do roku czasu. Moim zdaniem oraz zdaniem prowadzących mnie lekarzy rok to bezpieczna rezerwa, na tyle, aby poddać się pełnej rehabilitacji i znosić po niej normalne obciążenia – przyznaje.
Mamy jednak dla Lukasa dobrą wiadomość, którą zapewne przekazali mu także prowadzący go lekarze. – Umięśnione nogi i umięśnione ciało to zawsze zaleta. Wraca się szybciej. W moim ośrodku rehabilitują się również piłkarze, ale też zwykli ludzie, po wypadkach. Sportowcy dochodzą do siebie dużo szybciej – mówiła Daria Pogorzelec w studiu Radia Gdańsk.
Na „Piłkarski wtorek” zapraszamy na antenę Radia Gdańsk co tydzień po godz. 14:00.