Histeria w przypadku rozmów o kadrze Adama Nawałki niewskazana. Polacy przegrali z Danią, bo byli po prostu wyraźnie słabsi, ale postawa w poprzednich meczach pozwala im na umiarkowany komfort i spokojne wyciągnięcie wniosków.
To musiało się w końcu wydarzyć. Po 13 spotkaniach bez porażki, rozpieszczona przez kibiców reprezentacja, wreszcie potknęła się na świetnie zorganizowanych Duńczykach. Jeśli spojrzeć na dotychczasowe mecze w grupie, problemami pachniało od początku zmagań.
KŁOPOTY BYŁY WCZEŚNIEJ
Najpierw biało-czerwoni zgubili punkty w Kazachstanie, potem prowadząc pewnie z Danią w Warszawie, dali sobie strzelić dwa gole i byli o krok od niesatysfakcjonującego remisu. Niespełna rok temu za sprawą duetu Lewandowski – Błaszczykowski, w ostatniej akcji meczu uniknęli też kompromitującego 1-1 z Armenią.
PRZYPUDROWANE PROBLEMY
Z następnych bojów wychodzili wyraźnie zwycięsko, więc problemy kadry zostały nieco przypudrowane. Kibiców, piłkarzy i całe środowisko piłkarskie zgubił nieco rekordowy ranking FIFA i trwająca nadal euforia po udanych występach na Euro we Francji. Nie podważa to jednak faktu, jakim jest kłopotliwa gra podopiecznych Nawałki. Problematycznie wygląda obsada środka pomocy, która po fatalnym sezonie i braku powołania dla Grzegorza Krychowiaka, przestała być atutem wyróżniającym nas na tle rywali. W gorszej dyspozycji niż przed 12 miesiącami jest także jeden z ojców sukcesu na Euro, Jakub Błaszczykowski a Piotr Zieliński w trykocie narodowym, nie jest tym samym Zielińskim z Napoli. Szkielet kadry więc kuleje.
NIE CZAS NA PANIKĘ
Czy na pewno nie mamy się czego obawiać? Owszem, bo zdobycz punktowa, zgromadzona w poprzednich spotkaniach, oraz terminarz wyglądają optymistycznie. A porażka z Danią – może nie w takim wymiarze i stylu – była wkalkulowana w ryzyko. Dzisiaj przeciwnikiem będzie outsider grupy, Kazachstan, a w październiku przedostatnia w grupie Armenia. Trudno wyobrazić sobie inny scenariusz niż dopisanie 6 punktów w tych spotkaniach.
Porażka z Danią wydarzyła się w najlepszym możliwym momencie. W czasie, gdy reprezentanci mimo słabej gry, noszeni byli przez kibiców na rękach, a ranking FIFA skutecznie maskował problemy jakie na drodze do Rosji, napotykali podopieczni Nawałki. Jest więc czas by otrzeźwieć, a rywale na tyle nierenomowani, że aż idealni na rehabilitację.
BĘDZIE KANONADA?
W poniedziałek powinniśmy więc zobaczyć zmotywowanych, głodnych strzelania goli biało-czerwonych, którzy muszą podejść do spotkania ze 105 w rankingu FIFA Kazachstanem jak ich koledzy z kadry 8 lat temu. Wtedy reprezentacja chciała zatrzeć złe wrażenie po porażce z Irlandią Północną w Belfaście, gromiąc San Marino 10-0. Takiej kanonady należy wymagać, komfort przed kluczowym starciem 8 października z Czarnogórą wskazany.
Paweł Kątnik