Dramat Marcina Chabowskiego. Koszmarna kontuzja wejherowianina

Marcin Chabowski jest czołowym biegaczem długodystansowym w Polsce. W sobotę potwierdził dominację na krajowych trasach, wygrywając BMW półmaraton praski w Warszawie. Niestety ostatnie 14 kilometrów biegu przemierzał ze złamaną kością w prawej nodze. – Na siódmym kilometrze poczułem nagle, że coś w stopie pękło. Miałem dylemat, tysiące myśli, co robić. Ból był spory, ale nie na tyle silny, abym nie mógł biec. Wpływ miała także adrenalina – mówił PAP urodzony i mieszkający w Wejherowie 31-letni lekkoatleta.

BYŁ NIEŚWIADOMY KONTUZJI

– Uzyskałem sporą przewagę nad rywalami i żal było schodzić z trasy. Jednak wyniki badań i diagnoza mnie zszokowały – złamana druga kość śródstopia na wysokości trzonu – powiedział biegacz.

Jak podkreślił, gdyby wiedział o złamaniu, to nie zdecydowałby się na dalszy bieg. Kibice na mecie dziwili się, dlaczego nie cieszył się ze zwycięstwa. – Nie chciałem zgrywać bohatera, jak walczyłem z bólem – stwierdził Chabowski. 

ZŁAMAŁ JAK JUSTYNA KOWALCZYK

Co dalej? – Za sześć tygodni miałem wystartować w maratonie w Poznaniu, jednak życie plany zweryfikowało. Przede mną trzymiesięczna przerwa, żadnego ruchu, chodzenie o kulach, rehabilitacja. Jak dojdę do siebie, wówczas pomyślę, co dalej. Na razie nie wyobrażam sobie bezczynności. Mam identyczne złamanie jak Justyna Kowalczyk, która przymusową przerwę wykorzystała na załatwianie różnych spraw. Ja nie mam co załatwiać, więc… Nie wiem, co robić. Może zajmę się edukacją biegaczy? – zastanawiał się Chabowski.

PRZYJACIÓŁ POZNAŁ W BIEDZIE

Wielokrotny medalista mistrzostw Polski na różnych dystansach, wicemistrz światowych wojskowych igrzysk sportowych w maratonie w 2015 roku przyznał, że w tym nieszczęściu jakie go spotkało, jest też nutka optymizmu. – Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. Pocieszające i budujące jest to, że zostają ze mną sponsorzy, którzy chcą mi pomóc w tym trudnym okresie, za co im serdecznie dziękuję – zakończył Chabowski.

Teraz najtrudniejszy czas przed Chabowskim – znaleźć dla siebie zajęcie i sposób na choćby minimalne utrzymanie dyspozycji. Dla sportowca wyczynowego, taki rodzaj kontuzji oznacza wielomiesięczną przerwę, ale i długi okres rehabilitacji. Na razie trudno oszacować kiedy czwarty zawodnik ubiegłorocznych mistrzostw Europy wróci do pełni sprawności i formy.

 

PAP/Paweł Kątnik

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj