Szalony mecz na stadionie w Gdańsku. Lechia, choć przegrywała 1:3, doprowadziła do remisu po akcji w ostatnich sekundach meczu. Gola na wagę punktu strzelił Marco Paixao.
Trener Nowak w porównaniu z ostatnim spotkaniem w Gliwicach dokonał w składzie kosmetycznych zmian. W miejsce Pawła Stolarskiego na skrzydle pojawił się Flavio Paixao.
DOBRY KWADRANS I KONIEC
Od początku dominowała Lechia. Gdański zespół, który wraca do dyspozycji z poprzedniego sezonu, od początku dominował. Plan był prosty. Szybko strzelić bramkę i kontrolować przebieg meczu. Plan został wykonany. Już w 12. minucie gdańszczanom prowadzenie dał Błażej Augustyn. Bardzo dokładnie z rzutu rożnego dośrodkował Rafał Wolski, środkowy obrońca Lechii wyskoczył najwyżej w polu karnym i nie miał problemu z pokonaniem bramkarza rywali. Po strzelonej bramce, biało-zieloni oddali inicjatywę rywalom. To zemściło się chwilę później. Na lewej stronie odnalazł się Cernych, dorzucił w pole karne do Sheridana, ale niefortunną interwencję zaliczył Błażej Augustyn. Obrońca wybił piłkę… wprost do własnej bramki.
KOLEJNY SIERPOWY
Lechia nie otrząsnęła się po pierwszym ciosie, a chwilę później musiała przyjąć drugi. Doskonałym przeglądem pola popisał się Pospisil. Z 20 metra dorzucił piłkę w pole karne, gdzie wchodził Frankowski. Były piłkarz Lechii lekko musnął piłkę i przelobował bezradnego Kuciaka. Do końca pierwszej połowy Lechia była bezradna. Pomimo, że atakowała, bardziej przypominała zespół z początku sezonu niż drużynę, która potrafiła odwrócić losy meczu w Gliwicach.
ZOSTALI W SZATNI
Na drugą połowę Lechia najwyraźniej nie wyszła z szatni. Kolejny raz Jagiellonia wykorzystała słabość gdańszczan na prawym skrzydle. Tam najwyraźniej nie radził sobie Mato Milos, przez którego stronę przechodziły wszystkie akcje bramkowe Jagiellonii. Nie inaczej było teraz. Doskonałym rajdem popisał się Przemysław Frankowski. Były piłkarz Lechii dośrodkował w pole karne, a piłkę do bramki, tuż przy słupku, skierował Fiodor Cernych. Lechia powoli wracała do gry. Podopieczni Nowaka kontakt złapali w 56. minucie. Ogromny błąd popełnił Węglarz, który niedokładnie wybił piłkę, przejął ją Romario Balde, dograł do wchodzącego Marco Paixao, a ten dał Lechii nadzieję na odwrócenie losów meczu.
KUCIAK NICZYM Z GUMY
W ostatnim kwadransie skórę gdańszczanom raz po raz ratował Dusan Kuciak. Bramkarz Lechii zaprezentował kilka doskonałych interwencji, które uchroniły gospodarzy przed stratą większej liczby bramek. Lechia walczyła do końca. Pomimo niekorzystnego wyniku biało-zieloni nie poddali się i po akcji w ostatnich sekundach meczu doprowadzili do remisu. Bohaterem Marco Paixao, który wykorzystał dokładne dośrodkowanie w pole karne i głową strzelił gola na wagę jednego punktu.